C Z T E R Y

247 8 9
                                    


Elana's POV

Siedziałam na kanapie, po tym jak zjadłam z Jamesem, podrzucił mnie do domu. Chciał zostać, ale powiedziałam mu, że chce pobyć sama. Uszanował moją decyzję i po prostu pojechał do domu.

Mama była zaskoczona, gdy mnie zobaczyła, ale gdy ujrzała moją twarz, domyśliła się, co się stało. Próbowała mnie rozweselić, mówiąc, że byłam wojownikiem i mam tendencję do pokonania wielu rzeczy. Moja mama częściowo miała rację, mimo że miałam depresję przez ostatni rok, to jest to jedyna rzecz, której jeszcze nie pokonałam. Nie byłam pewna, czemu ją miałam, może przez tą całą odpowiedzialność, którą musiałam wziąć na siebie w tak młodym wieku. Może to dlatego, że moja babcia odeszła 4 miesiące temu i jeszcze się z tym nie pogodziłam. A może to dlatego, że nigdy nie byłam "normalną" nastolatką. Cokolwiek to było, pożerało mnie żywcem. Depresja była tkliwym tematem, którego niektórzy ludzie nie zrozumieli. 

Mogę być inna dla każdego. Dla przykładu, miałam tendencję nie mówienia do nikogo. Uwielbiałam wyobrażenie izolacji, bycia samemu. Nie mogłam się tym zawsze sugerować, ponieważ kochałam towarzystwo Jamesa, prawdopodobnie jedyne jakie do teraz lubię.

Możesz mieć również zły humor. Może być smutny, zły lub niespokojny. Masz uczucie, jakby wszystko nie było nic warte i nie wiesz, czy ktokolwiek jest w stanie pomóc. Niektórzy ludzie wyrażają uczucia poprzez przejeżdżanie żyletką po swojej skórze, niektórzy przez bycie wściekłym. Ja pozbywam się frustracji poprzez rysowanie na nadgarstkach. Babcia wiedziała, że coś było ze mną nie tak, mówiła, że mogę się pozbywać tego uczucia, tylko nie na sobie. Wzięłam do siebie jej słowa i po prostu rysowałam po nadgarstkach, albo po prostu okropnie je zadrapywałam. To działa, muszę przyznać, ale na koniec to i tak nie wystarczające, nic nie jest.  

Takie jest życie, jesteś po prostu samotny w ciemnym pokoju. I, cóż, to jest to, do czego jestem przyzwyczajona.

-Czemu wszystko jest takie pojebane?- Wypłakałam, miałam gówniany dzień bardziej niż zazwyczaj. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam płakać, co po chwili przemieniło się w szloch.

-Babciu, co do cholery zrobiłam?!- Wykrzyczałam, wiedziałam, że nie powinna mi odpowiedzieć, ale wiedziałam także, że mnie obserwowała. Miałam przynajmniej taką nadzieję.

Po przepłakaniu około 10 minut, wreszcie się uspokoiłam, kończąc z okropną migreną. Położyłam głowę w dole jeszcze raz , skupiając się na telewizorze, wciąż kilka łez zlatywało w dół po mojej twarzy. Gwałtowny 'pang' paranoi uderzył mnie na myśl, że ktoś tu był. Próbowałam to ignorować, ale wciąż się nasilało. Zobaczyłam poruszający się, wysoki cień i zaciągnęłam się powietrzem. Usiadłam prosto i się rozejrzałam. Wydobyłam niepewny oddech  i zaczęłam chodzić dookoła w stronę drzwi. Stanęłam na palcach, aby wyjrzeć przez wizjer, ale nikogo tam nie było. Otworzyłam troszkę drzwi i wyjrzałam na zewnątrz. Spojrzałam w lewo, potem w prawo. Nic, całkowicie odizolowana, ani ruchu. 

Szybko zamknęłam drzwi, chodząc po domu i sprawdzając wnętrze każdego pokoju, sprawdzając pewność, że nie ma tutaj innej osoby, niż ja. Wszystko wyglądało w porządku i westchnęłam. Może to był człowiek, ale inny? Zawsze słyszałam, że kochani mogą obserwować kochanych. Czy mogła być to babcia? A może mógł to być tata? Pokręciłam głową, wchodząc do mojego pokoju, biorąc gaz pieprzowy. 

-Tylko dla pewności.- Wymamrotałam, idąc z powrotem do kanapy, kładąc się. Nie długo potem zasnęłam.

***

-El... Elana, skarbie, wstawaj!- Usłyszałam jak ktoś powiedział, sprawiając, że poruszyłam się we śnie. Głos stał się zirytowany.

-Elana Raine Carr! Wstawaj!- Ocknęłam się, widząc besztającą mnie mamę.

Erotomania ||h.s|| (tłumaczenie pl)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora