P I Ę Ć

213 10 3
                                    

Byłam ekstremalnie poddenerwowana, przygotowywałam się do tego wydarzenia przez kilka ostatnich dni. Dzisiaj spotykałam się z Panem Stylesem, po moją możliwą pracę. Byłam w mojej szafie, przedzierając się przez ubrania, nie mając cholernego pojęcia, co na siebie założyć. Potrzebowałam wyglądać profesjonalnie, gówno mnie obchodziło, czy wyglądałam uroczo, czy nie. Ale Pan Styles brzmiał dojrzale, nawet możliwe, że atrakcyjnie. Nigdy się nie przejmowałam jak wyglądałam, ale dzisiaj miałam nad tym obsesję, musiałam wyglądać pięknie, w moim przypadku lepiej niż zwykle.

-Pieprzyć to.- Wymamrotałam do siebie.

Wyciągnęłam parę czarnych dżinsów, biało-czarną koszulkę w paski i blezer. Chciałam założyć moje Conversy, ale to nie pomoże mi zdobyć pracy. Westchnęłam, jakie buty powinnam założyć? Mam baletki, spojrzałam na nie lekko się krzywiąc. Nie, nie chce założyć tych butów. Przewróciłam oczami, nie mam innego wyboru. Związałam moje włosy w górze, w coś na przykład eleganckiego koka i nawet nie przejmowałam się makijażem. Po pierwsze, nie wiem jak go nakładać, a po drugie, to nigdy nie byłam tym dziewczęcym typem osoby.

-Mamo, już wychodzę!- Wykrzyknęłam.

-Okej, powodzenia słonko!- Odkrzyknęła, prawdopodobnie ze swojego pokoju.

Wskoczyłam do mojego samochodu i uważnie spojrzałam na adres. Gdzie to do kurwy jest? Nie przypominałam sobie o tej części miasta. Wywróciłam oczami, wpisując adres w mapy google, moje oczy się rozszerzyły ze zdziwienia.

-Cholera jasna, kimkolwiek jest Pan Styles, jest on bogaty.- Powiedziałam do siebie na głos.

To prawdopodobnie powód dlaczego nie znam tej części miasta. To było bogate sąsiedztwo. Dyrektorzy generalni, znakomici policjanci, nawet trochę sławnych osób. Teraz byłam jeszcze bardziej zdenerwowana, ten gość był kimś ważnym i nie chciałam tego spieprzyć.

Wjeżdżając do sąsiedztwa, moje oczy się poszerzyły. Każdy dom był ekstrawagancki, mogłam zobaczyć niezliczoną ilość drogich aut przez posiadłościami. Czułam się trochę niekomfortowo, nie pasowałam tutaj. Spojrzałam w dół na mój telefon, mówiący aby zatrzymać się trzy domy od miejsca w którym byłam. Dom był na końcu ulicy, był także większy od wszystkich poprzednich.

-Nie zepsuj tego Elana.- Wymamrotałam do siebie.

Wyszłam z samochodu i powoli zaczęłam iść w stronę bramy. Jak się tam dostanę? Rozejrzałam się dookoła, zauważając dzwonek, czy jakkolwiek to nazywacie. Nacisnęłam czerwony przycisk i wydobyła się cicha wibracja.

-Halo?- Zapytał damski głos, zapewnie kobiety z którą rozmawiałam parę dni temu.

-Um... Tak. Nazywam się Elana Carr, jestem tutaj na rozmowę z Panem Stylesem.- Wyjąkałam.

-Oh tak, witam Pani Carr. Tak, Pan Styles na ciebie czekał. Wpuszczę cię, po prostu wjedź do środka i zaparkuj przed domem.- Powiedziała, a wielkie bramy się otworzyły.

Szybko podbiegłam do mojego samochodu, zapaliłam go i wjechałam do środka. Cóż jestem dosyć jebanie głupia, aby wyjść z auta. Zaparkowałam przed pokaźnym domem i wysiadłam z auta. Wahałam się, podchodząc do drzwi frontowych i dzwoniąc dzwonkiem. Otworzyła je niska kobieta, miała brązowe włosy i twarz bez skazy. Jedyną rzeczą, która nie pasowała do jej pięknej twarzy, były czarne doły pod oczami. Zgadywałam, że miała ponad 30 lat, może 40.

-Proszę wejść, Pani Carr, Pan Styles na ciebie czeka.- Przekazała mi, brzmiała mniej dziarsko, niż sobie wyobrażałam, co było dla mnie ulgą. Myślałam, że mogła być typem zawsze wesołej osoby, patrząc na którą, wydaje ci się, że to aż fałszywe.

Erotomania ||h.s|| (tłumaczenie pl)Where stories live. Discover now