6

1K 58 1
                                    


Szliśmy w stronę naszych domów w ciszy, którą swoją drogą była bardzo niezręczna. Chciałam ją przerwać, ale kompletnie nie miałam pojęcia co powiedzieć. Przysłuchiwałam się dźwiękom naszych kroków i śpiewom ptaków. Co jakiś czas mijał nas jakiś samochód dodając do "melodii" warkot silnika.

-Co lubisz robić?- uratował sytuacje Mendes.

-Ee...-zdziwiłam się, że tak nagle się odezwał.- lubię spacerować i śpiewać...-miałam nadzieję, że nie zwróci uwagi na ostatnie słowo, które wydusiłam z siebie jak najciszej.

-Śpiewać? Liczę na to, że usłyszę kiedyś Twój zapewne śliczny głosik.- i dźgnął mnie lekko w bok. 

-Wątpię, wstydzę się...a Ty? Jak spędzasz wolny czas?

-Gram w koszykówkę, pływam i ćwiczę na siłowni.

-Pewnie jest dobrze zbudowany..- pomyślałam.

-I tak mam większego bicka niż Ty Shawn!- zaśmiałam się pokazując moją "siłę".

-No,no. Przy Tobie to jestem ciotą...-westchnął po czym wziął mnie na ręce- Ciekawe czy Ty byś mnie tak podniosła, hm?- okręcił się ze mną śmiejąc się i odstawił na ziemię.

-Wątpię. Chociaż... Jak schudniesz to spróbuję.- Po tym jakże wspaniałym pocisku wyszczerzyłam do niego ząbki.

-Mhmm- udawał obrażonego- Jesteśmy.

-Dziękuję za mile spędzony czas.- chciałam już wejść do domu, ale coś mnie zatrzymało.Shawn swoją ręką chwycił za moją dłoń i przyciągnął do siebie.

-Mam nadzieję, że częściej będziemy się spotykać.- i nagle poczułam jak mnie przytula, zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Jak najszybciej się odsunęłam.

-Emm... Ja też, pa!- Wiedziałam, że na mojej twarzy pojawił się wielki rumieniec. Czym prędzej weszłam do środka. Zamykając drzwi najciszej jak potrafiłam. 

Jednak nie udało mi się wtargnąć niespostrzeżenie, od razu usłyszałam kroki rodzicielki. 

-I jak było?- była wyraźnie zaciekawiona czemu jestem cała czerwona. 

-W porządku, idę się położyć. Jestem zmęczona.

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Wbiegłam po schodach na górę, a zaraz za mną Cody. Ułożyłam się wygodnie na miękkim łóżku. W powietrzu unosił się zapach kwiatów, które mama wsadziła do wazonu. Ich woń sprawiła, że wszystkie emocje ze mnie uleciały i się odprężyłam.
 Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w poduszki.

Ordinary |S.MWhere stories live. Discover now