43

797 33 9
                                    

-Ja czy Shawn?-Cam ponowił swoje pytanie.


-Daj mi to przemyśleć. Porozmawiamy jutro. Dobrze?- próbowałam uniknąć odpowiedzi.


-Jasne.- był nieco zawiedziony. Chwilę staliśmy nic nie mówiąc, ale Dallas w końcu się odezwał.-Nawet jeśli go wybierzesz, pamiętaj, że zawsze będę przy Tobie. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć. To... Do jutra mała.


Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem i weszłam do środka.


Od razu po wejściu skierowałam się do łazienki, gdzie po ściągnięciu ubrania i zmyciu makijażu, wzięłam długi prysznic.


Ta woda miała chyba jakieś magiczne właściwości, bo zrobiło mi sie o niebo lepiej.


Może to głupie, ale rozważałam wszystkie argumenty za i przeciw, dotyczących obu chłopaków.

Wniosek był taki, że gówno to pomogło.


Nie miałam siły już dłużej o tym myśleć. Oddałam się w objęcia Orfeusza.

Budzę się o godzinie 6. Spałam tylko 4 godziny.


O dziwo nie miałam ochoty leżeć w łóżku, więc wstałam i podeszłam do szafy.

Wyciągnęłam kilka ciuszków i ruszyłam do łazienki, gdzie odbyła się moja codzienna, szybka, poranna toaleta.


Na dworze świeciło piękne słońce.

Wzięłam telefon i słuchawki po czym przekroczyłam próg domu.

Biegiem kierowałam się w kierunku plaży.

Pomagało mi to myśleć.


Cameron miał wpaść po południu, co oznajmił wysyłając do mnie wiadomość.


Wiedziałam już co mu odpowiem. Stresowałam się tylko jego reakcją.


***


Dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko po schodach potykając się o własne nogi.


-Hej mała.- powitał mnie szerokim uśmiechem takim jak zawsze.


-Właź.- zaprosiłam go gestem ręki do środka.


-A więc?- spytał gdy już siedzieliśmy w moim pokoju.


-Długo nad tym myślałam. Wiedz, że jesteś dla mnie bardzo ważny i cieszę się, że cie mam, ale...- przerwałam biorąc głęboki oddech- Ja kocham Shawna. Przepraszam.- ostatnie słowa były ledwo słyszalne.


-Rozumiem- zdawał się być niewzruszony- Ponoć już jest w domu, ale ma się oszczędzać. Leć do niego.


-Wszystko w porządku?- przyznaję, że jego reakcja mnie zszokowała.


-Tak mała.- przytulił mnie mocno do siebie.- dla mnie twoje szczęście

liczy się bardziej od mojego.

*oczami Shawna


Wróciłem do domu. Czułem się już o wiele lepiej.


Nadal nie wierzę w to co zrobiłem. Jestem takim idiotą.


Lekarz kazał mi się oszczędzać więc od powrotu cały czas leżę w łóżku i gapię się w sufit. Nie miałem kompletnie na nic ochoty.


Moje jakże ciekawe zajęcie przerwało delikatne pukanie do moich drzwi.


-Proszę.- powiedziałem nie spoglądając nawet w miejsce, z którego dochodził dźwięk.


-Hej Shawn.- przywitała mnie ciepłym i troskliwym głosem Ins- Jak się czujesz?


-Mogło być lepiej.- chciałem posłać jej uśmiech, ale wyszedł z tego jakiś grymas.


Zamknąłem na chwilę oczy i poczułem jak dziewczyna delikatnie mnie całuje. Byłem nieco zdezorientowany i dopiero po chwili odwzajemniłem pocałunek przyciagając ją do siebie.

Tak bardzo brakowało mi jej bliskości. Czułem niedosyt gdy się ode mnie odsunęła.


-A teraz?-Spytała


-Doskonale.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą i obdarowałem ukochaną kolejnym bardziej namiętnym pocałunkiem.

_____________
To już ostatnia część z historii naszych bohaterów :)
Podoba się wam takie zakończenie?
Chcielibyście kolejną część "Ordinary"?
Piszcie!

Ordinary |S.MWhere stories live. Discover now