39

459 33 3
                                    

39

*oczami Ins


Obudziłam się w pokoju, który nie należał do mnie. Obok mnie leżał Cameron, który patrzył na  ze smutkiem.


-Co się stało? Gdzie ja jestem? Ał... Moja głowa...- jęknęłam

dotykając bolącego miejsca.

-Trzymaj- podał mi wodę i dwie tabletki- Shawn... On...-głos mu się łamał- To moja wina ja...


-Gdzie on jest?!- krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka.


-W szpitalu. Skoczył z tego balkonu- wskazał na szklane drzwi wychodzace na zewnątrz.- Pokłóciliśmy się... O Ciebie...

To moja wina...

-Muszę tam jechać. Zabierz mnie tam!- łzy leciały mi strumieniami.


-Dobrze, ale wątpię, że Cię wpuszczą. Chodź.


Ruszyliśmy spod domu Nasha z piskiem opon.

Całą drogę przebyliśmy w ciszy.

Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod dużym budynkiem.


Wbiegłam po schodach nie czekając na Cama. Wpadłam na recepcjonistkę.


-Gdzie leży Shawn Mendes?! Co z nim?!- krzyczałam, a głos mi się łamał.


-Jesteś kimś z rodziny?


-Siostrą.- skłamałam

bez wahania.

-Mhm...- nie wiem czy mi uwierzyła, ale pokierowala mnie na salę.


-Dziękuję- powiedziałam i pobiegłam.


Chłopaka i mnie dzieliły tylko szklane drzwi.

Widziałam go leżącego bezwładnie i podpiętego do jakiś maszyn.

Drżącą ręką chwyciłam za klamkę i po chwili głupiego wgapiania się w jego ciało weszłam do środka.

Byłam tam tylko ja i on.


Usiadłam delikatnie na brzegu łóżka. Nie mogłam opanować łez.


-To wszystko przeze mnie. Przepraszam Shawn. Kocham Cię. Wróć do mnie.- mówiłam niby do niego, ale bardziej do siebie. Przecież mnie nie słyszał.


Po jego policzku popłynęła łza, ale dalej był nieprzytomny.


Siedziałam tam aż do przyjścia lekarza.


-Musisz już iść. Zabieramy go na badania.- powiedział


-Czy on... Wyjdzie z tego?- wydusiłam z siebie.


-Miejmy nadzieję. Jego stan od przyjazdu tutaj się poprawił, ale nadal jest źle. Przyjdź jutro.- jego ton był zimny i obojętny.


-Do widzenia.- wydukałam i wyszłam.


Na zewnątrz czekał na mnie Cam.


-I jak? Co z nim?- spytał.


Nie odpowiedziałam. Kolejny raz wybuchłam płaczem.

Chłopak zamknął mnie w szczelnym uścisku i jeździł rękoma po plecach w geście pocieszającym. Staliśmy tak chwilę przytuleni. Oboje nie mogliśmy uwierzyć w to co się stało.


-Odwiozę Cię.-zaproponował.


Przez całą drogę nie odezwał się do mnie ani słowem. Byłam mu za to wdzięczna. Nie miałam ochoty rozmawiać. Moje serce było w kawałkach. Kochałam Shawna, ale Cama też darzę jakimś uczuciem, jednak nie jest to tak silne jak moja więź z Mendesem. Tak mi się wydawało.

Podjechaliśmy pod mój dom.

-To cześć- powiedziałam na odchodne.


-Wpadnę jutro!- krzyknął z samochodu i odjechał.


Było mi w tym momencie wszystko jedno. Potrzebowałam chwili samotności.


Weszłam do domu i zastałam kolejną karteczkę:

"Wyszłam do sklepu, zaraz wracam."


W sumie dobrze, że jej nie ma. Zalałaby mnie falą bezsensownych pytań.


Pobiegłam do pokoju gdzie szybko się przebrałam w strój kąpielowy, a na wierzch nałożyłam czarną sukienkę.


Usłyszałam trzask drzwi wejściowych.

Nie chciałam rozmawiać z matką. Nie teraz.

Postanowiłam, że wymknę się z domu tak jak wtedy, z Shawnem.


Kiedy znalazłam się na chodniku biegiem ruszyłam w kierunku plaży.

Pojedyńcze krople spływały po moim ciele.


_________________
Hej! Co sądzicie o tym rozdziale? Albo ogólnie o całym "Ordinary"?
Jest was coraz więcej, co bardzo mnie cieszy!
JEŻELI PRZECZYTAŁEŚ DROGI UŻYTKOWNIKU, NIE ZAPOMNIJ O GWIAZDCE I KOMENTARZU. To bardzo motywuje:)

Musze wam niestety powiedzieć, że zbliżamy się do końca. Zastanawiałam się nad 2 częścią, ale nie wiem co z tego wyjdzie i czy nadal bylibyście zainteresowani historią bohaterów:)

Nie wiem kiedy uda mi się dodać następny rozdział, bo szkoła ostatnio zabiera mi masę czasu. Mam tak dużo nauki, że ledwo wyrabiam... A jak jest u was? Piszcie:)

DO NASTĘPNEGO!
Xoxo

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz