3

455 22 5
                                    

Już w nie długim czasie Will znalazł się w lennie Redmount. Z początku bardzo się cieszył i ekscytował spotkaniem z Alyss. Jednak teraz, gdy od zamku dzieliło go pół godziny drogi, zastanawiał się jak to wszystko będzie wyglądało. Co ma zrobić? Od czego zacząć? Jak ma się zachować? Pytania krążyły mu po głowie i coraz bardziej nękały. Nagle stracił pewność siebie i zaczął się lekko stresować.
Gdy zobaczył na horyzoncie zamek Redmount poczuł nie miły uścisk w żołądku. Potrząsnął głową w roztargnieniu.

- Uspokuj się! - powiedział sam do
siebie, by dodać sobie otuchy.

Jego konik popatrzył się na niego z ciekawością.
Mówiłeś coś?
Zdawało by się, że Wyrwij do niego mówi.
Will pomyślał, że musi się komuś zwierzyć.

- Wiesz, trochę się denerwuję.

Ale czym? Przecież kochasz Alyss.

- To nie takie łatwe - odparł z bólem na twarzy.

Dasz radę. Ze mną rozmawiasz to z nią też dasz radę.

Konik parsknął wesoło. Zwiadowca uśmiechnął się mimowolnie.
Will zaczął się zastanawiać, czy nie złożyć wizyty Haltowi. Mógłby spytać o zdanie jego nauczyciela i równocześnie przyjaciela. Ale odrzucił ten pomysł, pierwszą osobą, z którą powinien się spotkać to właśnie Alyss.
Zwiadowca już przejeżdżał przez miasteczko koło zamku. Niekiedy ktoś witał go wesoło. Zazwyczaj ludzie nie ufali zwiadowcą. Ale osoby, które rozmawiały z Willem na pewno zdąrzyły go polubić.
Uśmiechnął się wesoło do strażników przed wejściem do zamku. Prawie natychmiast zrobili mu przejście.

- Witaj, Zwiadowco Willu Treaty.

Młody zwiadowca pokiwał im wesoło głową. Gdy przejechał przez bramę zsiadł z Wyrwija i pozwolił się nim zająć stajennemu. Nie chciał marnować czasu, jak był tak bliski spotkania z Alyss. Nawet zrezygnował z zameldowania się baronowi, stwierdził, że zrobi to później. Wszedł do zamku i skierował się w miejsce, gdzie znajdowały się kwatery. Dogonił go jakiś sługa.

- Proszę pana! Proszę pana! - krzyczał.

Gdy zobaczył, kim jest przybysz, odezwał się - w czym mogę panu pomóc, zwiadowco?

- Szukam kwatery kurierki Alyss.

- Już pana zaprowadzę.

Poprowadził Willa przez korytarz, potem poszli schodami w górę i doszli do pewnych drzwi.

- To tutaj.

Sługa odszedł, nie chcąc przeszkadzać. Zwiadowca wypuścił głośno powietrze, i zatrzymał dłoń przed klamką. Nieśmiało zapukał i otworzył drzwi. Zobaczył jasnowłosą, śliczną dziewczynę siedzącą przy biurku przy oknie. Słońce oświetlało jej piękne włosy. Alyss odwróciła się nagle w stronę wejścia i otworzyła szeroko usta. Wstała i podbiegła do niego krzycząc:

- Will! Przyjechałeś!

Ledwo zdąrzyła dokończyć i zderzyła się z niskim zwiadowcą. Para objęła się. Will nieśmiało odsunął się i delikatnie zbliżył swoją twarz do twarzy Alyss. Złożył na jej ustach lekki pocałunek. Alyss nie była mu dłużna i nieco odważniej pocałowała zwiadowcę. W końcu uwolnili się z uścisków i odsunęli się od siebie.

- Alyss na prawdę nie wiem, jak mogłem to tak długo ukrywać... - w tym momencie ujął jej dłoń - kocham cię.

- Ja ciebie też - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.

- Idź lepiej zameldować się baronowi. Widzimy się za chwilkę u mnie. Mamy sobie dużo do opowiedzenia.

Will już miał wyjść gdy zatrzymał go głos dziewczyny.

- Will... nie musisz brać pokoju.

No i proszę! Wreszcie upragnioną Alyss. Chciałam ten fragment umieścić w 4 rozdziale, ale stwierdziłam że nie będę już was męczyć ;)

Zwiadowcy - Definicja MiłościWhere stories live. Discover now