5

479 25 25
                                    

Will widział przed sobą czerwień. Ogień. Palił się budynek przed nim. Słyszał krzyki, płacz i kaszlenie. Z okien piętrowego budynku wydobywał się ciemny dym. Will rozglądnął się; ludzie wybiegali z budynku przednimi drzwiami i biegli jak najdalej od pożaru. Widział, że piętro zaraz runie na parter. Nagle poczuł uścisk w gardle gdy zobaczył przez okno Alyss.
- Uciekaj!!! - krzyknął do niej, ale nie usłyszała go.
Dziewczyna po omacku wybiegła z pomieszczenia chwiejnym krokiem. Kaszlała i miała załzawione oczy od dymu. Mimo to dobiegła na bezpieczną odległość. Will odetchnął z ulgą. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak mało brakowało by Alyss została pochłonięta przez ogień raz na zawsze.  Lecz nagle, zwiadowca usłyszał krzyk. W domu była mała dziewczynka, która nie umiała się wydostać na zewnątrz przez gęsty dym. Will szybko spojrzał na kurierkę; na szczęście ona była cała i zdrowa. Kobieta wstała i ruszyła z powrotem w stronę płonącego budynku. Co ona wyprawia?! Pomyślał Will. Dziewczyna była już prawie przy drzwiach.
- Alyss! Wracaj! Alyss uciekaj z tamtąd! Nie idź tam, Alyss błagam! - krzyczał panicznie zwiadowca.
Teraz zdał sobie sprawę, że chce uratować dziewczynkę uwięzioną w budynku. To wariactwo! Przecież może zginąć. Zginąć... Will przeraził się na dobre. Kurierka weszła już do płonącego budynku, z którego przed chwilą przecież się wydostała. Zwiadowca otrząsnął się z paraliżu i chciał biec w stronę pożaru, ale nie mógł. Nie mógł zrobić ani kroku. Nie ważne jak bardzo chciał, nie mógł się ruszyć z miejsca. Bezradnie patrzył jak jasnowłosa ginie w kłębach dymu. Zaczął krzyczeć. Nikt go nie słyszał. Po chwili zobaczył dziewczynkę wychodzącą z okna. Po chwili zobaczył jakiś jasny punkt pomiędzy dymem. To musiała być Alyss. Już prawie dotarła do wyjścia. Nagle zawalił się sufit, i całe piętro runęło w dół. Teraz, zamiast dymu, unosiły się kłęby popiołu i pyłu. Will oniemiał. Bezgłośnie poruszył wargami. Nagle nogi się pod nim ugięły. Padł na kolana. Po jego policzkach pociekły łzy. Wyciągnął przed siebie ręce. Zaczął bezsilnie łkać i zanosić się, wyciągając ręce do kupy gruzów. Potem pociągnął się za włosy i padł całkiem na ziemię. Leżał twarzą w trawie. Podniósł się. Zobaczył popioły i znowu zaczął łkać. Musiał się patrzyć na to przez jeszcze długi czas. Nie mógł uciec, nie mógł się odwrócić. Patrzył się ciągle w stronę, gdzie umarła Alyss. Will poczuł tyle bólu w tym jednym momencie, ile żaden człowiek nie scierpiał przez całe życie.

Obudził się cały zlany potem. W pokoju było całkowicie ciemno. Okno na zewnątrz było otwarte, ale mimo to było mu bardzo ciepło pod pierzyną. Wypuścił głośno powietrze. Odwrócił głowę i zobaczył leżącą do niego plecami Alyss. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że łza przemierzała jego policzek i teraz spadła prosto na wygodną poduszkę. Otarł oczy i uśmiechnął się. Zbliżył się do dziewczyny i objął ją delikatnie w pasie. Szybko zasnął.
Alyss do tej pory nie zmrużyła oka i zastanawiała się jak będzie wyglądać ich misja do Arydii. Gdy Will ją objął, wyrwała się z zamyśleń. Chwyciła go za rękę i sama zasnęła.

Co myślicie o tym rozdziale? Większość rozdziału jest o śnie, mam nadzieję, że to się wam podobało ;)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 15, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zwiadowcy - Definicja MiłościWhere stories live. Discover now