13. Rozmowa w nocy

547 67 10
                                    

Zanim wszyscy wrócili do swoich cel, odbyły się jeszcze trzy, niezbyt istotne walki. Przyjaciele nie skupiali się na nich jakoś specjalnie, tylko cały czas dyskutowali między sobą. Po jakimś czasie doszli do nich MWK i Ishyx.
- To niesamowite - powiedziała Mistrzyni Walki. - Szukałam mojego brata tyle lat... I nareszcie go odnalazłam!
- Marcin, wiedziałeś, że masz siostrę? - zapytał z uśmiechem Dealer. Chłopak zaśmiał się i powiedział:
- Wątpiłem w to, ale okazuje się, że to prawda... Kto by pomyślał?
- Czyli teraz okaże się, że jestem bratem Larisy, co? Jak myślicie? - parsknął Doknes, również nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Co ja? - zapytała Mistrzyni Psychiki, która wcześniej rozmawiała po cichu z Roxem i Mardeyem. - Jeżeli o to chodzi, to na pewno nie mam brata. Ale i tak masz u mnie friendzone.
- Jasne... Moment, co?
Wszyscy zaczęli się śmiać. Niestety, czas płynął bardzo szybko, więc już po jakimś czasie przyszło sporo Pigmanów, którzy prawdopodobnie byli tu strażnikami. Nie musiały nawet nic mówić, gdyż ich zdenerwowane spojrzenia mówiły same za siebie - "Wracać". Wcześniej wszyscy dowiedzieli się od Larisy, że nocą cele są otwierane, jednak obrona zostaje wtedy wzmocniona. "Na wszelki wypadek, gdyby ktoś uznał, że gruba na 15 cm ściana ze szkła to za mało". Wszyscy więc wrócili...
Ale nie Ishyx.
Dziewczyna zdołała wtopić się w tłum. Kiedy na trybunach zrobiło się pusto, a księżyc zaczął wschodzić, Mistrzyni Walki podeszła do szklanej kopuły. Przyłożyła dłoń do szkła i zamknęła oczy. Światło księżyca oświetliło jej twarz, a Ishyx zaczęła cicho śpiewać:

You shoud it out,
But I can't hear a word you say.
I'm talking loud not saying much.

I'm criticized but all your bullets ricochet.
You shoot me down, but I get up...

I'm bulletproof, nothing to lose,
Fire away, fire away.
Ricochet, you take your aim,
Fire away, fire away.

You shoot me down, but I won't fall
I am titanium...
You shoot me down, but I won't fall -
I am titanium!

Akurat w tym momencie na opuszczone trybuny wszedł Dealer. Wcześniej zostawił on miecz pomiędzy siedzeniami, jednak w pewnym zauważył Ishyx, stojącą przy kopule. Widział jej twarz, odbijającą się w grubym szkle. Powoli podszedł bliżej. Nie chciał speszyć dziewczyny. Słyszał, jak pięknie śpiewała...
- Dealer - rozległ się jej głos. Z początku chłopak nie wiedział, czy Ishyx pyta, czy raczej stwierdza fakt. Utwierdził się jednak w przekonaniu, że raczej to pierwsze, kiedy dodała - Co ty tu robisz?
- Przyszedłem tu na chwilę - odparł. - Ładnie śpiewasz...
- Dzięki - odparła. Spojrzała w stronę Karola i uśmiechnęła się. - Wiem, jak jest naprawdę, ale...
- Serio! Znam się na tym. Jestem muzykiem... Jeżeli można to tak nazwać.
Dealer podszedł do dziewczyny i spojrzał w jej rubinowe oczy. Dopiero teraz zauważył, jak mocno one błyszczą...
- Karol... Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne - zaśmiał się. - Pytaj, o co chcesz, Ishyx...
- Masz dziewczynę?
Chłopak przygryzł wargę. Przez dłuższą chwilę nie wiedział, co odpowiedzieć... Miał kiedyś jedną. Jego miłość życia. Miała na imię Wiktoria (dop. aut. Wszystkie podobieństwa w imieniu są w 101% przypadkowe :P wymyśliłam to na poczekaniu... Jak dosłownie wszystko, co dzieje się w tych opowieściach ^^)... Najbardziej w pamięci zapadł mu jednak pewien dzień. Mijała ich pierwsza rocznica, Karol chciał się jej oświadczyć... Kiedy jednak wszystko to się stało, dziewczyny powiedziała, że w rzeczywistości ma ona kogoś i wcale jej nie zależy na Dealerze... Chłopak przed długi czas po tym miał depresję, raz nawet chciał skoczyć z mostu do Wisły... Skończyło się na tym, że wyrzucił do rzeki pierścionek zaręczynowy z obietnicą, że nigdy więcej nie będzie miał dziewczyny... Ale ufał Ishyx jak nikomu innemu.
- Przepraszam - szepnęła nieco speszona, kiedy Dealer przez parę chwil nie odpowiadał. - Pytałam z ciekawości, nie chciałam cię urazić, czy coś...
- Nie mam nikogo - odparł, zupełnie jakby nie słyszał głosu dziewczyny. - Kiedyś miałem, ale... Nie chcę o tym pamiętać. - Spojrzał na Ishyx. - W sumie jesteś do niej nieco podobna...
- To... To źle?
Dealer nic nie powiedział, tylko objął dziewczynę ramieniem. Ta przymknęła oczy i wtuliła się w Karola. Teraz wydawała się być tak delikatna, niczym mały motyl, a nie mordercza jak na Arenie...
- Dealer... Tylko proszę nie przestrasz się, chciałam to zrobić już tak dawno...
W tym momencie ciało Ishyx rozbłysło i dziewczyna przemieniła się w długiego, srebrnego węża ze skomplikowanymi, czarnymi wzorami na łuskach. Zaczął od sunąć w stronę Karola, który w pierwszym odruchu nieco się wycofał.
- Sssspokojnie... - syknęło Akuri. - Przecież nie chcę zrobić ci krzywdy...
- Ishyx? - zapytał nieco niepewnie. - Dobrze się czujesz?
- Oczywiście. Nigdy nie czułam ssssię lepiej...
Chłopak zatrzymał się, kiedy wyczuł, że tuż za nim jest już ściana. Czy jego przyjaciółka chciała mu coś zrobić? Fakt, ufał jej, ale cały czas nie był pewny jej zachowania. Krzyknął, kiedy zobaczył, że wąż zaczął owijać mu się wokół nóg.
- Usssspokój sssię - wysyczał. - Nic ci nie zrobię, obiecuję...
Akuri po pewnym czasie zatrzymało się i oparło wężowy pyszczek o ramię chłopaka. Był bardzo ciepły, podobnie jak reszta ciała gada.
- I jak? - zapytała Ishyx. - Wszysssstko OK, prawda?
W tym momencie Dealer zobaczył, że przez wejście na trybuny wszedł uzbrojony w siekierę Doknes. Spojrzał zaskoczony na przyjaciela i uniósł broń. Karol obarczył go wzrokiem mówiącym "Idź... Potem ci to wyjaśnię". Hubert pokazał mu coś na migi, co znaczyło tyle, co "W razie czego będę niedaleko. Tylko nie daj się zabić!". Karol pokiwał głową i Doknes odszedł w stronę kopuły kawałek dalej.
W tym momencie Ishyx znowu przemieniła się w człowieka i mocniej przytuliła się do Dealera. Chłopak pogładził ją ręką po włosach. Mistrzyni Walki uniosła głowę i spojrzała na Karola błyszczącymi oczyma.
- Dealer... Ja... - zaczęła. Chłopak uśmiechnął się.
- Nic już nie mów - szepnął. Zamknął oczy i ucałował ją w usta. Co prawda, nie był do długi pocałunek... Jednak dziewczynie wystarczył on. Przymknęła oczy, a w jej głowie znowu pojawiły się te słowa:

You shoot me down, but I won't fall
I am titanium...
You shoot me down, but I won't fall -
I am titanium!

Zadowoleni? O jery, ile ja się przygotowywałam do tego rozdziała... Nie tak, jak do paru, co dopiero będą, ale też... W każdym razie, pisałam go w sumie chyba jakieś 2 godziny, więc macie to docenić albo wam nogi z dupy powyrywam :P jeszcze raz dzięki za wszystko, narka i cześć!

[TOM 2] Team Przyjaźń i inni - Minecraft. Historia o Strażnikach ŻywiołówWhere stories live. Discover now