Imagin: Bucky

2.4K 115 6
                                    

-Faaaak!!!!- wykrzyknęłam kiedy znowu wyjechałam po za płytkę paznokcia. To zdecydowanie nie jest moje powołanie życiowe. Próbowałam zrobić się na bóstwo, bo Bucky zaprosił mnie na randkę. Była organizowana tak zwana "potańcówka" (tak wiem... 😂Out.). Co prawda u mnie z tańcem jest dosyć kiepsko, no ale to przecież Bucky! Nie mogłam odmówić najsłodszemu mężczyźnie na ziemi!
Cały dzień miałam wielkiego stresa... A co jeśli pomyśli, że jednak nie chce mnie więcej widywać? Jeśli mu się nie spodobam?!
Raz kozie śmierć. Trzeba zaryzykować.
Wreszcie nadeszła ta upragniona chwila. Była godzina 18:30 kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi i o mało co się nie zabiłam, chcąc jak najszybciej je otworzyć.
-Cześć!- powiedziałam, kiedy otworzyłam drzwi
- Cześć, przepięknie wyglądasz!
- O, dzięki- uśmiechnęłam się. -może... Wejdziesz do środka?
-Em, tak jasne.- odwzajemnił mój uśmiech i kolana się podemną autentycznie ugięły.
-Wszystko okey?- zapytał, a ja oblałam się rumieńcem.
-Tak, tak... -wybełkotałam i zrobiłam się za pewne jeszcze bardziej czerwona. Bucky odwrócił wzrok i chyba się uśmiechnął. Gadaliśmy przez następną godzinę i atmosfera się znacznie rozluźniła.
-Chyba powinniśmy już wychodzić, za 40 minut musimy być na miejscu - powiedział w pewnej chwili Bucky. Spojrzałam na zegarek, faktycznie trzeba było się szybko zebrać.
Założyliśmy kurtki i buty, a ja chwyciłam torebkę i zamknęłam drzwi na klucz.
Taxówka pojechała pod mój dom, wsiedliśmy do niej i w milczeniu jechaliśmy.
Kiedy byliśmy na miejscu Bucky otworzył mi drzwi i podał rękę. Taxówka odjechała, a my weszliśmy na salę. Było tam oełno ludzi! Nagle usłyszałam:
-Bucky!- Zawołał ktoś z daleka po czym podszedł. Był to chyba kolega Byck'iego. Był od niego wyższy i umięśniony, miał bląd włosy.
-Steve! -zawołał mój towarzysz uśmiechnięty i przywitał się z nim.- To jest [T.I]
- Miło mi.-powiedziałam uśmiechnięta i podałam mu rękę, choć szczerze przyznał bałam się, że mi ją zgniecie. Wkrótce poszliśmy tańczyć. Było bardzo przyjemnie, naprawdę myślałam, że będzie gorzej i okrutnie zdeptam Buck'iego. Jednak miło się tańczyło. Było również bardzo smaczne jedzenie, czyli coś co darzę najprawdziwszą miłością.
Nim się obejrzałam już była 01:00 i koniec tańców. Bucky obiecał, że odprowadzi mnie do domu, a ponieważ wieczór był wyjątkowo ciepły zmieniliśmy plany i udaliśmy się na most.
Na niebie tej nocy było pełno gwiazd. Stanęliśmy opierając się o barierkę i rozpoznawaliśmy gwiazdozbiory.
- O popatrz, tam jest duży wóz!- powiedziałam.
- A tutaj mały- dodał Bucky i złapał mnie za rękę po czym ustawił ją tak, aby mój palec wskazujący pokazywał mały wóz.- a tam...- kontynuował poruszanie moją ręką- orion.
-Jak myślisz, która to syriusz?- tym razem Bucky przestawił mój palec tak, aby wskazywał na mnie...
-Myślę, że ta tutaj. Ona świeci najjaśniejszym światłem niezależnie od tego czy jest dzień, czy noc.
Ja oblałam się rumieńcem, a on złapał mnie za rękę i przytulił. Staliśmy tak w milczeniu, aż w końcu... Pocałował mnie! Najpierw delikatnie, a potem kiedy to odwzajemniłam, naprawdę romantycznie.
To była zdecydowanie najlepsza chwila w moim życiu.
Mijały sekundy, minuty, a może nawet godziny, a my razem staliśmy i rozmawialiśmy  w nieskończoność.



Przepraszam! Wena poszła sobie chyba na móhomory... Więc imagin taki troszku nie ten teges...

Jutro special na 3,5 tys. Wyświetleń!
Jeśli chcecie coś konkretnego to piszcie śmiało w komentarzach, a jeśli nie to zrobię taki jak zeszły, bo chyba był całkiem ok😊😊

Dzięki łosośki i do jutra!
Bajj, mua😘

Preferencje i imagify: Marvel | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now