★ 18 ★

2.1K 269 156
                                    

Kwiecień 2015 r.

- Nie wierzę, że to zrobiłeś, Jeon.
Taehyung stał na środku pokoju Jungkooka ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i patrzył na niego wrogim spojrzeniem.
- Tae, no, nie bądź zły... - brunet podszedł do chłopaka chcąc go przytulić, ten jednak zrobił krok do tyłu, a później jeszcze drugi, tak dla bezpieczeństwa.
- Jak mam nie być zły, do cholery jasnej... Od kilku miesięcy się wymigujesz od pokazania mi obrazu, na którym jestem JA, a teraz mi mówisz, ze go... SPRZEDAŁEŚ?!
- Chciałem Ci kupić coś fajnego za te pieniądze.
- To się nie dzieje... - parsknął blondyn i pokręcił niedowierzająco głową.
- Taeś... - jęknął bezsilnie.
- Nie, Jungkook. To co zrobiłeś jest porażką. Gdybyś mi chociaż o tym powiedział... i jakbyś mi w ogóle pokazał ten obraz, to by było zajebiście! - uniósł się kładąc dłonie na swoich biodrach.
- Jest w dobrych rekach, przysięgam.
- Ale mnie to nie obchodzi.
- Wściekasz się tak o kawałek brudnego materiału?
- Wiesz dobrze, że tu chodzi o coś więcej...
- Przepraszam Tae. Chciałem dobrze - brunet wyciągnął dłoń w stronę chłopaka, ten jednak minął go szybko i skierował się do drzwi.
- Ale nie jest dobrze - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Tae...
- Wracam do domu.

Jungkook nie wiedział jak udobruchać swojego chłopaka. Nie sprzedał obrazu. Miał wobec dzieła inne plany, które miały pozostać niespodzianką. Gdyby zrobił to, w co uwierzył Tae, to sam by sobie nie wybaczył. Dziwił się tylko, że blondyn łykną to tak łatwo. Znali się na wylot, jeśli uważa, że byłby zdolny zrobić coś takiego, to chyba coś jest nie tak.
Teraz jednak musiał wymyślić plan jak sprawić, by ten słodki pyszczek znowu się do niego szczerzył i chętnie dawał całuski. Nie było to łatwe. Taehyung to paskuda, jest uparta i nie odpuszcza tak szybko. Zdążył się już na tym trochę poznać. Nie podziałają czekoladki, ani różyczka. Tu trzeba cięższej artylerii.

Spróbował klasycznie. Tak, aby zbadać stopień zaawansowania jego focha. Wziął karteczkę i napisał "Kochanie I love you, wybacz mi, żałuję swych czynów, daj buzi". Raz, dwa sznureczkiem przetransportował wiadomość do okna blondyna. Pół godziny później otrzymał odpowiedź zwrotną: "Kiss my ass, kochanie. Nie, to nie propozycja". Kurde. Foch jest co najmniej na poziomie 2.
Następnego dnia wysłał mu wiadomość "Baby moje najdroższe, o 18:00 w naszej bazie, przyjdź, proszę". Taehyung zjawił się łaskawie o wyznaczonej godzinie, w wyznaczonym miejscu. Zastał tam kilkadziesiąt pięknie zaaranżowanych w otoczenie kwiatów. Nagle zza drzewa wyłonił się Jungkook z gitarą w ręku i zaczął śpiewać piosenkę coś w tylu "wybacz mi". Wkładał w swój występ całe serce, a głos odpowiednio wcześniej przygotował, przez co brzmiał niezwykle zniewalająco. Do tego tak też wyglądał. Tae musiałby być totalnie bez uczuć, gdyby go to nie poruszyło. Tymczasem chłopak stał z założonymi na piersi rękoma i gdy tylko brunet skończył, odezwał się szorstkim głosem:
- Już? Skończyłeś? Mogę wracać do domu? Dziękuję.
Odwrócił się na pięcie i zniknął za drzewami.
Foch co najmniej na poziomie 3... Nie będzie tak łatwo...

Gdy zrobiło się ciemno rzucił kamykiem w jego okno. Zero reakcji. Rzucił drugi raz. Po chwili wyłoniła się sylwetka chłopaka. Mimo odległości był pewien, że widział jego zabójcze spojrzenie.

Jungkook zgasił światło w swoim pokoju, włączył latarkę nakierowując ją na okno i przyłożył pierwszą kartkę do szyby. Litery były duże. Tak, aby Tae mógł spokojnie je odczytać.

Taehyungie

Odczekał kilka sekund, po czym wymienił kartkę na następną.

Kocham Cię

Następna.

Wybacz mi, proszę

I następna.

Chłopak z sąsiedztwa |vkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz