W tym samym czasie gdy Karen oglądała zdjęcia, Ania nie miała łatwego powrotu. Nie znalazła spokoju. Choć bardzo go pragnęła. By się położyć i zasnąć. Nie było jej dane. Bruno właśnie brał kąpiel, więc byli sami. Mąż kobiety z czarnego Mercedesa nie miał zamiaru czekać na dobrą okazję.
- Dobrze się bawiłaś? - spytał bardzo nieprzyjemnym tonem.
- Bardzo. A co?
- Nie wątpię. Z kochankiem napewno było bardzo dobrze.
- O czym ty mówisz?
- O tym, że mnie zdradzasz.
- A ty tego nie robisz? Tygodniami nie ma cię w domu. Służbowe wyjazdy, przyjęcia, bankiety.
- Ale ja nie rozbijam rodziny!
- Ale ja rozbijam tak? Bo wyjechałam na weekend?
- Tak.
- A jak ty wyjeżdżasz to jest dobrze.
- Ale ja się staram z tym ukrywać.
- Świetnie ci to wychodzi. A najlepiej wychodzą alimenty, które płacisz tym młodym dziewczynom.- Dobra raz nie uważałem i wpadłem. Zresztą przerabialiśmy już to. Lepiej powiedz kim on jest.
- Kto?
- No ten koleś z którym mnie zdradzasz.
- Co cię to wogóle obchodzi?
- Dużo!
Kobieta milczała.
- Czekaj już wiem. - powiedział po chwili mężczyzna. - To ta laska, która pomogła Brunowi wstać na nogi. To ona?!
Ania kiwnęła głową.
- Nie wierzę! Sypiam z lesbą!
- Nie nie jestem lesbijką.
- Tylko?
- Znasz takie pojęcie jak biseksualizm?!
- Super. Nie jesteś homo tylko bi. Cudownie.
- Posłuchaj to nie jest dla mnie łatwe. Kocham ją. Nigdy tak się nie czułam. Zresztą co ja ci się tłumaczę. Sam nie jesteś lepszy.
- Dobra. Rób sobie co chcesz, ale pomyśl co będzie jak się nasz syn dowie.
- Nie dowie się. - mówiła pewnie Ania.
- No to okey, ale jeśli się dowie wnoszę pozew o rozwód i o to by mieszkał ze mną. - tymi słowami zakończyła się rozmowa o Karen.
Bruno wyczuwał, że atmosfera w domu zaczyna się pogarszać. Nie pytał o co chodzi. To nie były jego sprawy. Trzymał się od tego z daleka robiąc swoje, czyli skupiając się na treningach i nauce. Natomiast u Karen panował spokój. Nikt niczego nie podejrzewał. Dziewczyna była szczęśliwa. Nauka przychodziała jej bez trudu. Wszystko układało się jak w bajce, ale nawet bajka kiedyś się kończy. Nie miały ze sobą kontaktu od stoczniowego wyjazdu,a był już początek lutego. Ferie spędziły osobno, nie pisały, nie rozmawiały. Cisza. Karen żyła już wspomnieniami, a kobieta z czarnego Mercedesa udawała szczęśliwą rodzinę. Uśmiechała się, całowała, a nawet kochała się z mężem. Choć temu ostatniemu towarzyszyły największe łzy. Zrobiła to bo musiała jako żona zaspokoić potrzeby męża. Ale oboje wiedzieli, że jest to zakłamana relacja, a seks wymuszeniem, koniecznością. Tylko Bruno był przekonany, że wszystko jest dobrze. Mimo, że romans chylił się ku upadkowi Karen nie dała za wygraną. Najbliższą okazja do zawalczenia o ten romans nadażała się czternastego lutego. Był to mroźny wtorek, ale Karen to nie przeszkadzało. Zegar wskazywał godzinę trzynastą, gdy nastolatka pojawiła się pod budynkiem swojego gimnazjum. Czekała już ponad godzinę i było jej co raz zimniej. Dopiero wpół do trzeciej zdecydowała się wejść do dawnej szkoły. Na korytarzu panowała cisza. Karen stała obok gabinetu pani dyrektor. Bukiet czerwonych róż robił się co raz cięższy. Jeszcze przed dzwonkiem na przerwę w stronę gabinetu szła pani dyrektor. Nie pytała dziewczyny z jakiego powodu tu się znajduje i po co jej bukiet róż. Nie musiała. Doskonale wiedziała. Parę minut po tym spotkaniu zadzwonił dzwonek. Tłum rzucił się do wyjścia, a kobieta z czarnego Mercedesa się nie pokazywała. Gdy korytarz opustoszał zza rogu wyszła ona. Piękna jak zawsze.
- Co ty tutaj robisz? - spytała na widok oniemiałej dziewczyny.
- Wracałam do domu i pomyślałam, że wpadnę. Dzisiaj święto zakochanych, więc nie mogłam nie przyjść. Bo przecież się kochamy. Prawda?
Kobieta z czarnego Mercedesa uśmiechnęła się.
- Tak. - odpowiedziała biorąc kwiaty do rąk.
- Jedźmy do mnie. - dodała Karen szeptem.
Nauczycielka złożyła delikatny pocałunek na ustach nastolatki, który oznaczał,że się zgadza. Ania szybko wzięła kluczyki i płaszcz. Nie chciała tracić ani jednej chwili. Karen zadowolona ze swojego powodzenia uradowana szła za kochanką. W domu cioci Karen już od progu zaczęły się namiętnie całować. Pragnęły siebie z każdym dotykiem warg co raz bardziej. Wychodząc po schodach do sypialni chaotycznie rozbierały się nawzajem. Do sypialni weszły przed szesnastą, a wyszły dopiero po dziewiętnastej. Ale wyszły tylko na chwilę by coś zjeść,bo zgłodniały. Szybko jednak wróciły do wcześniejszych zajęć. Tym razem na dywanie w salonie. Zabawa zmęczyła je i około dwudziestej drugiej Karen nalała wody do wanny by zrelaksować się jeszcze bardziej. Przyłączyła się do niej Ania. Oprócz przyjemnych chwil w wannie zamiast pójść spać już nie wiem, który raz w przeciągu tych kilku godzin zapragnęły intymnej znajomości. Ich sen trwał zaledwie cztery godziny, ale mimo to obudziły się szczęśliwe.
- Jak się czujesz? - spytała szeptem kobieta z czarnego Mercedesa.
- Genialnie. - powiedziała całując Anię w szyję.
- Jeszcze ci się nie znudziłam? - śmiała się nauczycielka.
- Nigdy mi się nie znudzisz. - oznajmiła Karen naciągając na nie kołdrę jednocześnie ginąc głową w kroczu kobiety z czarnego Mercedesa.
Po porannych wspólnych chwilach w łóżku przyszedł moment gonitwy. Pozwoliły sobie na zbyt długie przyjemności i teraz musiały się spieszyć, ale warto było. Karen przyjechała do szkoły spóźniona. Ania pojawiła się w pracy równo z dzwonkiem. Obie mimo, że były już tam gdzie być powinny to pamięcią wracały do wczorajszego popołudnia. Było im tak dobrze. Nie myślała tak tylko Karen. Ania też zdawała sobie sprawę, że mąż ani razu nie wywołał u niej takiego orgazmu jak ta młoda dziewczyna. Jedna i druga miała pamiątki na ciele po wczorajszym święcie. Ale te wydarzeń, ilość przyjemności, które sobie sprawiły nie była przypadkowa. Miała zadośćuczynić im ferie spędzone osobno. I chyba się udało.
CZYTASZ
Kobieta z czarnego Mercedesa
Short StoryMiłość nie prosi o pozwolenie. Przychodzi kiedy chce i robi co chce, a Ty możesz: walczyć lub poddać się, zostać lub uciec. Kobieta z czarnego Mercedesa pojawia się kiedy chce i robi z życiem Karen co chce, a młoda dziewczyna ma tylko dwa wyjścia:...