Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, z jak dziwnym i piekielnie inteligentnym człowiekiem miałem do czynienia. Chudzielec sprawiał wrażenie wyrwania z kompletnie innego kosmosu, w którym na pewno nie był schyłek XXI wieku. Na szczęście, ubierał się odpowiednio, lecz o jego usposobieniu modowym dowiedziałem się znacznie później.
Jad Hunter wszedł około piętnastej do kuchni a ja, już wyspany i pożerający coś na wzór śniadania, siedziałem obok posprzątanych szafek. Hunter w okiełznaniu chaosu spisał się całkiem dobrze. Pozostawił jeszcze sterty papierów w jadalni, ale najwyraźniej był na dobrej drodze, aby i tam osiągnąć swój cel.
Zobaczyłem go ubranego w elegancką aksamitną kamizelkę, w ciemnych dopasowanych spodniach i wystrojonego w uśmieszek.
— O siedemnastej przyjedzie tu moja przyjaciółka — oznajmiłem mu. Zapalił papierosa i uśmiechnął się bardziej.
— Przyjaciółka, co?
— Tak, tylko przyjaciółka! Znam ją całe życie, pracujemy razem i mam zamiar pokazać jej moje nowe mieszkanie. Bardzo się zdziwi, gdy zobaczy bonus w postaci lokatora.
Hunter poszedł do jadalni bez słowa. Odniosłem wtedy wrażenie, że wszystko to, co mówiłem, miał w głębokim poważaniu.
— Hej, mówiłem coś! — zawołałem.
Hunter odpowiedział mi szelestem zbieranych kartek. Chwilę pochodził po jadalni, by wrócić potem do kuchni.
— Wybacz, Killer, ale stwierdzam, że twoja wypowiedz może bardziej zainteresować jakiegoś lesera niż mnie, dlatego grzecznie dałem do zrozumienia, że nie interesuje mnie ani twoja przyjaciółka, ani cokolwiek innego z nią związane.
Zmrużyłem oczy w szparki i westchnąłem ciężko.
— Dobra, to o czym mam z tobą rozmawiać?
Hunter zaciągnął się papierosem.
— O sprawach policyjnych.
— Co? — wykrzyknąłem. On zaśmiał się.
— Nie potrafię korzystać z mojego mózgu inaczej niż nie rozwiązując skomplikowanych spraw. Lokator będący policjantem byłby interesujący, gdyby nie był zwykłym patrolem.
Coś w środku drgnęło we mnie na te słowa. Postarałem się jednak nie pokazać tego po sobie. Zmarszczyłem brwi i z trudem nie posłałem mu morderczego spojrzenia.
— Lokator zawsze lepszy niż żaden. Są jednak wyjątki, jak na przykład niezapowiedziany lokator, co nie?
— Masz rację. Dlatego preferuję wyjątki — Hunter dopalił papierosa, a końcówkę rzucił mi wprost pod nogi. Zabrał resztkę swoich papierów i niemal teatralnie opuścił wspólną część mieszkania. Trzasnął drzwiami, doprowadzając mnie do białej gorączki. Syknąłem rozdrażniony i skończyłem jeść swoje śniadanie.
Punktualnie o siedemnastej zadzwonił dzwonek. Alsa zjawiła się w towarzystwie siatek i zapasem jedzenia na co najmniej dwa tygodnie. Ubrała do tego swoją niebieską sukienkę, w której nie potrafiłem się na nią napatrzeć.
— Mniejszego muzeum nie było, co? — skomentowała, wchodząc do środka. Zaśmiałem się, a ona rozejrzała się po korytarzu i zdjęła buty. Kwestią kilku sekund było to, że dostrzegła płaszcz.
— Chyba nie twój, prawda?
— Nie, nie mój... Eee... Stało się coś dziwnego, o czym zaraz ci opowiem, dobra?
CZYTASZ
ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9
Mystery / Thriller"Wydawało mi się, że śmierć ojca będzie jedynym wydarzeniem, które zadecyduje o moim życiu. Pomyliłem się jak nigdy. To poznanie Jada Huntera zmieniło wszystko." 2087 rok. Świat po wojnie nuklearnej. Londyn. To właśnie w stolicy Wielkiej Brytan...