Prolog

6.3K 381 133
                                    

Jackson jak zwykle rano wyszedł do szkoły. Miał dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji, więc był pewien, iż zdąży i nie dostanie spóźnienia. Jego mama rozumiała wszystko tylko nie spóźnienia, ponieważ dla niej punktualność to podstawa i jest na tym punkcie przewrażliwiona. Takie też zasady chciała wpoić swojemu synowi, który wychowując się bez ojca nie miał autorytetu w postaci mężczyzny, tak więc pani Wang starała się być jednocześnie na luzie, ale także stanowcza. Jackson twierdził, że nigdy nie zrozumie tej kobiety.

Tak więc szedł takim samym tempem co zawsze. Powoli zaczynało robić się ciepło, słońce coraz bardziej grzało, a deszcze były już tylko odległym wspomnieniem wczesnej wiosny, kiedy jest ich najwięcej. 

Chłopak wszedł do budynku dwie minuty przed dzwonkiem. Nie musiał iść do szatni będąc w samej bluzie, która jak był pewien, nie będzie mu przeszkadzała. Co innego byłoby z kurtką. Skierował się pod swoją salę, jak zwykle w środy mijając cichego chłopaka z jego rocznika, siedzącego na "jego" ławce. Na każdej przerwie można go tam było zobaczyć. Gdyby miał znajomych, to nie musiałby się martwić czy będą wiedzieli gdzie podziewa się blondyn. Jednak takowych nie miał, będąc zbyt cichym i zbyt wycofanym by z kimś się zaprzyjaźnić. 

Jackson nie zastanawiając się dłużej nad wstydliwym chłopcem, dotarł pod salę w której miał odbyć się koreański. To jeden z jego ulubionych przedmiotów, nie licząc w-f'u i angielskiego.  Gdy rozbrzmiał dzwonek wszyscy uczniowie wlali się do sali, jeszcze w wejściu witając się z co niektórymi którzy dotarli pod klasę równo z dzwonkiem.

Lekcja dłużyła się brunetowi niemiłosiernie, mimo iż lubił owy przedmiot. A jeszcze bardziej dołującym faktem było to, że to była dopiero pierwsza na siedem godzin lekcyjnych tego dnia. Musiał jednak je wytrzymać, bo nie miał w zwyczaju zrywać się ze szkoły, chyba że w wyjątkowych sytuacjach.

W końcu zadzwonił wyczekiwany dzwonek. Brunet chciał jak najszybciej wyjść na hol, ale zatrzymał go głos nauczycielki, która go do siebie zawołała. Ukrywając rozdrażnienie pod maską życzliwego ucznia, ruszył w stronę kobiety.
Okazało się, że miał on pomóc jej w przeniesieniu kartonów z  książkami z jednej sali do drugiej. Kartony były trzy, druga sala piętro wyżej, a przerwa krótka. No to już nie wyjdzie do swoich znajomych...

Wang pomógł kobiecie przenieść ciężkie kartony. Za każdym razem mijał tego spokojnego chłopaka, którego imienia nie znał. A musiał przyznać, że już od jakiegoś czasu jest go ciekaw. Żywa natura Jacksona nie mogła pojąć, jak można siedzieć i czytać. On rozumiał że raz na jakiś czas, ale bez przerwy? No i było mu nieco żal blondyna. Wydawał się miły.

Gdy wracał po odniesieniu ostatniego kartonu po swój plecak, było już po dzwonku. Mimo to i tak na ławce siedział ten chłopak. Jacksona to dziwiło, na pewno miał lekcje...

Udał się po plecak i wyszedł z sali od razu kierując się do nieznajomego. Przysiadł na ławce obok niego.

-Dlaczego tu siedzisz? - Wang nie był wstydliwy, co to to nie. - Nie masz lekcji?

Chłopak podniósł swój wzrok na przybysza, który zakłócał jego spokój. Był negatywnie nastawiony do rozmowy z Jacksonem. Byli inni. Jackson był popularny, znali go prawie wszyscy. Marka za to nie znał nikt. Wyższy był głośny i pełen energii... A Tuan? Był cichy, nieśmiały... Byli zupełnie różni.

-Nie- odparł cicho i spuścił wzrok z bruneta.

Jackson chciał by chłopak patrzył na niego. Dlaczego przy rozmowie nie utrzymywał kontaktu wzrokowego? Poza tym... Oczy blondyna wydały mu się piękniejsze niż wszystkie inne, co go zdziwiło. Ciemne tęczówki były naprawdę urodziwe, co niechętnie przyznawał.

-Więc dlaczego tu jesteś?

-Nieważne... - mruknął i przewrócił oczami.

-Jak masz na imię? - Mimo widocznej niechęci blondyna, Jackson i tak próbował.

Zamiast otrzymać odpowiedz, zobaczył jak jego "towarzysz" wstaje i odchodzi.

-Hej! Gdzie idziesz?

Chłopak zmarszczył brwi. Zrobił coś źle? Może powiedział coś niestosownego. Postanowił zapytać o to przy ich następnym spotkaniu, które wiedział że się odbędzie.

  Jego celem stało się poznanie tego skrytego chłopaka, o niewiarygodnie pięknych oczach.

Więc tak. To miał być Oneshot, ale zmieniłam zdanie xd. Tylko prolog w trzeciej osobie, reszta z perspektywy i Jacksona i Marka, będzie różnie ^^

Chce się bardziej przyłożyć do tego opowiadania, dlatego rozdziały nie będą codziennie.
Będzie to raczej fluff, tak myślę c:

Zapraszam!

✔️My Shy Boy/Markson  <poprawiane>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz