34

1.9K 182 56
                                    

-I jak? -  Mark wszedł do pokoju i skierował się do swojej torby,  wy wyciągnąć z niej czyste ubrania. 

-Dziś wieczorem się z nimi spotkam - Westchnąłem cicho.  Rozmowa z chłopakami będzie ciężka.  Przyznanie się,  że jednak czuję coś do Marka nie będzie takie proste. 

-To dobrze.  Ale nie rozumiem dlaczego się tak denerwujesz -  chłopak ruszył w stronę zapewne łazienki,  by się ubrać.

-Nie robię tego.. 

-Nie,  wcale -  prychnął -  przecież widzę -  odwrócił się i spojrzał na mnie pobłażliwie -  już trochę się znamy.  Poza tym,  niewiele się roznoszenie od moich początkowych domysłów,  które wyciągnąłem zanim poznaliśmy się lepiej -  wzruszył ramionami.

-Myślałeś o mnie?  -  parsknalem cicho i włożyłem ręce pod głowę. 

-Denerwowałeś mnie -  przewrócił oczami,  opierając się o framugę drzwi. 

-Czym?

-Sobą Jackson -  Westchnął niecierpliwie -  przecież już wiele razy Ci to mówiłem. 

-No widzisz,  a teraz mnie uwielbiasz - wyszczerzyłem się do niego.  Chłopak nie skomentował tego,  tylko odwrócił się żeby wysłać - Widziałem ten uśmiech! - Krzyknąłem za nim,  śmiejąc się głośno.

-Spadaj! 

Zachichotałem pod nosem i w końcu wstałem.  Wyjąłem z szafy ciemne dresy ze ściągaczami w kostkach i białą koszulkę.  Zdążyłem naciągnąć na siebie bluzę,  gdy blondyn wszedł do pokoju. 

-Twoja mama woła nas na śniadanie -  powiadomił mnie stojąc w drzwiach.  Widziałem jak jego wzrok przejechał po moim ciele,  jednak mimo wielkiej ochoty,  nie skomentowałem tego. 

Zeszliśmy na dół,  gdzie moja mama już kończyła dobić śniadanie. 

-Co chcecie do picia? -  spojrzała na nas z uśmiechem.  Jeny,  co ona gaja szczęśliwa...  Jakbym jej conajmniej przyszłą synową przyprowadził. 

W sumie blisko,  bo przyszły... Synowy? To brzmi tak idiotycznie.

-Ja poproszę herbatę - Mark Odwzajemnilem jej uśmiech,  kiedy ja spojrzałem na nią dziwnie. 

-Mhmm ja też -  mruknąłem i podszedłem do szafki,  gdzie znajdowały się różne herbaty.  Wyjąłem pudełka na blat -  którą chcesz? -  spojrzałem na niego pytająco. 

-Emm...  -  chłopak przejechał wzrokiem po kartonikach -  zieloną.

Skinąłem głową i do kubków,  które wcześniej przygotowała moja mama,  wrzuciłem torebki herbat; zielonej dla niego i wieloowocowej dla siebie. 

-Siadajcie,  zaraz wam zaleję -  posłuchaliśmy mojej rodzicielki i usiedlidmy przy stole, naprzeciw siebie. 

-Ty nie jesz?

-Jadłam godzinę temu, ja nie śpię do tej godziny -  zaśmiała się cicho-  a teraz jeść -  ponagliła nas -  smacznego Chłopcy -  postawiła przed nami parujące,  dopiero co zalane napoje i wyszła z kuchni. 

Zaczęliśmy w ciszy jeść,  nie odzywając się ani słowem.  Jakoś nie miałem zbytnio nastroju do rozmów,  cały czas w mojej głowie przeeijały się myśli o czekającej mnie rozmowie z chłopakami. 
W pewnym momencie poczułem dotyk na swojej łydce.  Podniosłem wzrok na Tuana.

-Ogarnij się Jackson,  przecież to tylko spotkanie,  przyjaciółmi -  mruknął patrząc mi w oczy- co w tym takiego strasznego?

-Nie wiem -  wzruszyłem ramionami.  Och Mark,  gdybyś tylko wiedział o czym ja mam z nimi rozmawiać... 

✔️My Shy Boy/Markson  <poprawiane>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz