Rozdział Pierwszy

665 61 2
                                    


Wchodzę do domu i czuje jak wypełnia mnie pustka. Jest mi przykro. Po prostu przykro. Siadam na kanapie i zakrywam twarz dłońmi czując jak do moich oczu napływają łzy. Może nie powinienem mu tak powiedzieć? Może zachowałem się jak dupek? Jemu też musi być ciężko. 

- Sam w to nie wierzysz. - Mruczę do siebie i wstaję. Sięgam po swoją torbę i wyciągam z niej telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Auby. Jestem pewny, że on doskonale wie jak właśnie się czuję. Zostałem zdradzony. Całe BVB zostało zdradzone. I kto by się spodziewał, że właśnie tym zdrajcą okaże się Robert? Robert, który przez cały ten czas obiecywał, że będzie z nami. 

Wybieram numer i przykładam komórkę do ucha. Po kilku sygnałach już słyszę głos przyjaciela.

- Marco! Nareszcie! Martwiłem się.. wszystko w porządku? - Pyta przerażony a ja kręcę głową na boki.

- Wszystko okej..Dopiero wróciłem. Miałem wyciszony dźwięk, przepraszam. 

- Może chcesz, abym przyjechał? 

- Nie rób sobie problemu, Auba. Zajmij się rodziną.. Niedługo wrócą do domu, więc korzystaj dopóki możesz a ja... a ja dam sobie radę. - Mówiąc to wzdycham cicho pod nosem i wchodzę do kuchni. Zapalam światło i widzę kartkę na blacie. Unoszę brwi do góry i chwytam ją w dłoń. - Oddzwonię do ciebie potem...cześć. - Rozłączam się i wbijam wzrok w pochyłe pismo. Doskonale wiem do kogo należy. 

"Marco,

Przepraszam Cię za wszystko. Przepraszam, że odchodzę, przepraszam, że zepsułem to co jest między nami, przepraszam za wszystkie krzywdy jakiekolwiek Ci sprawiłem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zrozumiesz, że zrobiłem to dla naszego dobra

Nie odwracaj się  ode mnie

Robert 

P.S  Oddaje kluczę, dziękuję za wszystko.

Czuję jak ściska mnie serce a żołądek podchodzi do gardła. Jest mi słabo a po moich policzkach spływają strużki łez. Nie, nie mogę dopuścić do tego, że ten chłopczyk z Polski rozwali moje życie. Choć on jest moim życiem...

Albo był?  



- Marco, cholera jasna, ja rozumiem, że Robert odszedł do Bayernu, ale nie możesz się ociągać na treningach. Doskonale wiesz, że za dwa dni mamy ważny mecz. Walczymy o punkty. Nie możesz odpuścić. - Auba patrzy wprost w moje oczy i układa dłonie na moich ramionach. Faktycznie, przez cały trening myślałem o NIM.  

- Przepraszam.. Daj mi czas, Pierre. Ja muszę się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Ciężko mi z myślą, że jego tu nie ma. Było mi raźniej kiedy trenował razem z nami. - Kręcę głową i przeczesuję dłonią moje zmierzwione włosy. 

- Jesteś silny. Nie pozwól żeby jakiś gnojek zniszczył Ci pozycję. - Szepcze. Tylko on wiedział co łączyło mnie i Lewandowskiego. Ale wiem, że Auba ma racje. On zawsze ma rację. Lekko kiwam głową dając mu do zrozumienia, że zrozumiałem jego słowa i biorąc piłkę w dłonie odchodzę w stronę Romana, aby potrenować strzały. Roman patrzy na mnie smutnym wzrokiem, ale o nic nie pyta. To lepiej.

Po treningu schodzę do szatni i zajmuje miejsce na ławce ściągając koszulkę. Chłopcy w skupieniu dyskutują o nowych taktykach, rozegraniach a ja czuje się jakbym był totalnie nie obecny. Jakby mnie to totalnie nie dotyczyło. 

- Myślicie, że wystawią Roberta od razu w pierwszym składzie? - Pyta Erik rozwiązując swoje korki. Kiedy jego słowa docierają do mojej głowy unoszę wzrok i patrzę na niego piorunującym wzrokiem. Nie chce tego słuchać. 

- Całkiem możliwe. Po coś poszedł do Bayernu, wątpię, aby siedział na ławce. - Marc wzrusza ramionami i siada tuż obok mnie, jednak na mnie nie patrzy. 

- Nie macie lepszych tematów?! - Warczę i wychodzę do łazienki. Tam, biorę szybki prysznic próbując się w jakiś sposób zrelaksować. To nic nie daje. Po kąpieli przebieram się w czarno-żółtą bluzę, luźne czarne dresy i nie zwracając na nikogo uwagi wychodzę ze stadionu. Nie pożegnałem się. Nie mam nastroju. Zaraz któryś by się wypytywał. 

Wsiadam do samochodu i włączam radio. Lecą wiadomości. Skupiam się na tym co mówią, ale po chwili pluję sobie w brodę, że to zrobiłem. 

"Już jutro Robert Lewandowski gra na stadionie Bayernu Monachium. Czy Polak wystąpi w wyjściowej jedenastce? "

- Ja pierdole! - Wyłączam szybko radio i jadę dalej, przyspieszam i skręcam w drogę do mojego domu. Choć zastanawiam się, czy aby na pewno chce sam tam przebywać...




Kochani!

Przed Wami pierwszy rozdział, wiem, że jest beznadziejny, ale dajcie znać co sądzicie! Postaram się jak najszybciej dodać kolejny! 

Traitor | Robert Lewandowski x Marco ReusWhere stories live. Discover now