Rozdział 14

330 28 14
                                    

- Ayato zrozum mnie! Ja cię kocham!

Powiedziałam to... Nie mogłam zapanować nad swoimi uczuciami. Spojrzałam na jego zielony oczy. Były inne niż zazwyczaj. Widać w nich było... zdziwienie? Chłopak podobał mi się od samego początku, a dzisiaj wszystko mu powiedziałam, tak bez zastanowienia. Co potoczy się dalej?

- Y-Yui... - Tym razem to ja się zdziwiłam. Od kiedy on wypowiada moje imię?

- A-ah... Ayato, z tego wszystkiego powiedziałam ci o wszystkim co siedzi mi w głowie i sercu... - Moją wypowiedź przerwał jego śmiech - Co w tym śmiesznego?

- Nie umiesz w ogóle zapanować nad swoim językiem, wiesz? - Z rozbawioną miną podszedł do mnie i przesunął do siebie. Oczywiście na mojej twarzy pojawiły się soczyste rumieńce - Ja ci w tym pomogę - Podniósł mój podbródek i przybliżył delikatnie swoje usta do moich. Kompletnie tego nie rozumiałam.

*Kilka minut później*

Wróciłam do pokoju razem z Ayato. Teraz, gdy mu wszystko powiedziałam czuję dziwną ulgę. Wszystkie moje zmartwienia i uczucia wyleciały ze mnie tak szybko. Nawet nie zdążyłam tego zobaczyć.

- Ayato, zaczekaj... - Złapałam jego bluzę

- He? Co?

- Czy... czy ty... - Spuściłam wzrok na podłogę - Coś do mnie czujesz?

- A nie widać? - Zrobił rozbawioną minę i podniósł moją głowę.

- Szczerze? Nie.

- Co? Jak to?! Przecież cię pocałowałem!

- Tak. Masz rację, ale nie wiem czy się mną bawisz czy co, bo nawet ze sobą nie chodzimy.

- To Ore-Sama mówi, że jesteś moją dziewczyną

- Aah?!

- Przecież tego chcesz prawda? To na co to nagłe zdziwienie?

- N-no bo wiesz... nie spodziewałam się tego po tobie.

- No i tu cię zaskoczyłem -  Uśmiechnął się i pstryknął mnie w nos.

- Hej! - Złapałam się za nos - A to za co?!

- Z miłości - Uśmiechnął się wrednie i pocałował mnie w czoło. Reeeety... nie spodziewałam się takich rezultatów. Dopiero co skomplikowanie poprosił mnie... znaczy się, powiedział, że jestem jego dziewczyną, a już takie miłe scenki się pojawiają. Mam nadzieję, że już nie nazwie mnie swoją deską, albo pokarmem.

- No, teraz gdy jesteśmy razem możesz już wydać potomka hmm?

- He?! Co?! Nie! - Spanikowałam - A tak poza tym nie mieliśmy jeszcze ślubu. A zasada jest taka, że można mieć dzieci po ślubie.

- Pieprzyć zasady! Zasady są po to by je łamać!

- A ja tych zasad przestrzegam - Uśmiechnęłam się

- Cholera... Ale i tak wiem, że jeszcze zmienisz zdanie

- Proszę cię... do tej pory dotrzymałam słowa ojca, że mam tu zostać

- No i zostaniesz ze mną na dłużej - Przytulił mnie i pocałował

------------------------------------------------------------------
HAY! ^^ jak się podoba rozdział?? Trochę krótszy niż zwykle, ale dla mnie to i tak dużo, bo nie mam za bardzo weny. Ale czego dla was się nie robi ^w^
Do następnego!




Diabolik Lovers - Miłość w świetle nocy//PORZUCONEWhere stories live. Discover now