Rozdział 3

654 37 10
                                    

      Przez całą noc kochaliśmy się jak opętani. Nie pamiętałam już nawet o co się pokłóciliśmy. Jasper całował mnie wszędzie od szyi, aż po wewnętrzną stronę ud. Przez te nasze miłosne igraszki znowu mieliśmy połamane łóżko.
         W końcu nastał świt. Jasper wstał pierwszy i usłyszałam szum wody pod prysznicem. Kiedy woda ucichła ja poszłam się odświeżyć. Gdy byłam już czysta i ubrana w koszulkę i majteczki , zeszłam na dół i zobaczyłam siedzącego na podłodze Jazza zasypanego jakimiś starymi gazetami- Co robisz skarbie? - zapytałam, a on nie odrywając wzroku od gazet odparł- Staram się uporządkować te papiery- skinęłam głową i poszłam sprzątać.
           Kiedy wytarłam wszystkie kurze i umyłam okna, a on wciąż sortował te głupie gazety uznałam, że czas mu trochę poprzeszkadzać. Chwyciłam joystick i położyłam się na nogach Jaspera, przy okazji przygniatając jego gazety. - Alice, Alice... Tak właśnie czekałem, kiedy nie wytrzymasz i coś wymyślisz- powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam grać w grę na PlayStation.
            Jasper znał mnie i o dziwo jako jedyny miał do mnie cierpliwość. Kochałam go za ten spokój. Co jakiś czas podczas gry czułam muśnięcia jego palców na swoich plecach. To było takie przyjemne. Te delikatne ciarki, jakie wywoływał u mnie odrobinę używając daru kontrolowania emocji.
              W końcu odwrócił mnie twarzą do siebie i zaczął łaskotać. Śmiejąc się zaczęłam przed nim uciekać po całym domu. Kiedy mnie złapał mocno pocałował. Wtedy usłyszeliśmy głośne chrząknięcie. Odsunęłam się od niego i zobaczyłam Carlisla i Esme - Cześć mamo, część tato- odparłam i zdałam sobie sprawę, że właściwie nie jestem ubrana- Jazz zaproś rodziców do salonu, a ja się trochę ogarnę- szepnęłam mu na ucho, a on ukłonił się jak to miał w zwyczaju i odparł - Oczywiście, madame- matko jak ja kochałam, kiedy tak do mnie mówił.
                 Gdyby nie rodzice już bym go zaciągnęła na piętro i kazała się rozbierać. Jednak teraz musiałam się szybko ubrać, bo wiedziałam jak Jasper nie lubi ciągnąć sam konwersacji.
                 Zbiegłam po schodach i usiadłam obok niego na kanapie.  - No to co tam u was słychać staruszkowie? - zapytałam, a Esme zaśmiała się ciepło jak zwykle- Chcieliśmy zobaczyć jak się urządziliście i widzę, że szybko wam poszło- odparła Esme, a ja uśmiechnęłam się do niej rozentuzjowana- Mieliśmy świetną pomoc, bo wpadła do nas Bella z Edwardem i Nessi z Jackiem, więc nie trwało to długo i mieliśmy koniec pracy- powiedziałam, a Carlisle uśmiechnął się słysząc, że wciąż jest w naszej rodzinie ta niezwykła więź mimo, że mieszkamy już każdy w innym miejscu. - Macie już zaplanowaną datę ślubu? - zapytał Carlisle, a ja spojrzałam na Jaspera- Jeszcze o tym nie myśleliśmy- powiedział mój narzeczony tuląc mnie do siebie- Mamy jeszcze czas- odparłam, a Jasper uśmiechnął się tak, że w jego policzkach pojawiły się te cudne dołeczki - Tak, całą wieczność- powiedział i pocałował mnie w czoło.
              Esme trzymała Carlisla za rękę. - Mamy dla was prezent, z okazji przeprowadzki- powiedziała, a Carlisle wyjął z kieszeni marynarki kopertę. Jasper otworzył kopertę i wyjął z niej jakiś papier- Co to? - zapytałam- Wraz z Carlislem kupiliśmy wam wyspę - odparła Esme, a ja nie wiedziałam co powiedzieć- Będziecie mogli spokojnie posiedzieć na słońcu bez obaw, że ktoś was zobaczy- dodał Carlisle, a ja w końcu nie wytrzymałam i rzuciłam się im na szyję- To najwspanialszy prezent pod słońcem, jesteście cudowni- powiedziałam, a Carlisle zaczął się śmiać, a zaraz po nim Esme- Aż ciężko przyznać, ale tęsknię za tym przytulaniem- odparła, a Carlisle westchnął wypuszczając mnie z objęć - Ja też kochanie - powiedział i pocałował ją. - Znaczy, czy ja dobrze rozumiem, że jedziemy na wakacje?- odezwał się, a ja usiadłam u niego na kolanach- Zgadza się, tylko ty i ja- odparłam, a on uśmiechnął się szeroko- Z dala od ludzi? - zapytał- yhmm- odparłam uśmiechając się coraz bardziej promiennie- To... Nie ma na co czekać idziemy się pakować - powiedział wesoło, a Esme i Carlisle zaczęli się głośno śmiać.

Wieczna miłość nie trwa wiecznieWhere stories live. Discover now