Epilog

472 28 5
                                    

** Alice **

        Weszłam do domu rodziców wraz z Jasperem, który widać było nadal niczego nie rozumiał. Byłam tym trochę rozbawiona, bo szedł za mną jak mały obrażony chłopczyk. - Alice! - krzyknęła Esme i rzuciła się mi na szyję, potem ucałowała Jaspera. - Tak się cieszę dzieci, że widzę Was znów razem - odparł Carlisle stając obok mamy. - Tak my też się cieszymy- odparłam i podeszłam do Jazza- Ja to chciałbym wiedzieć coś ty wymyśliła, jednakowosz- powiedział Jasper, a ja zachichotałam - Mamo, Tato wprowadzamy się do Was- zakomunikowałam, a wszyscy, cała trójka odparli jednocześnie - Co? - popatrzyłam na nich z lekką urazą - No my z Jazzem nie jesteśmy jednak gotowi na mieszkanie samemu w dużym domu, a wy... Sami wspominaliście, że za nami tęsknicie - zaczęłam się tłumaczyć.
                     Nie myślałam, że się zezłoszczą na mnie za ten pomysł. - Żartujemy kochanie, tak się cieszę- odparł Carlisle i po chwili staliśmy całą czwórką w salonie tuląc mocno. - No proszę, jaka sielanka - usłyszałam głos Emmeta- Ja też chcę- odparła Rosalie i rzuciła mi się na szyję.
                       Emmet z rozpędu wziął nas obie na ręce i zaczął okręcać. W tym właśnie momencie do domu weszła Bella i Edward. - Alice! - pisnęła Bella i gdy tylko Em postawił mnie na podłodze zostałam omal uduszona przez Edwarda i Bells.
                             Na końcu weszli do nas Reneesme i Jackob. - Maleństwo! - pisnęłam i tym razem to ja rzuciłam się Nessi na szyję, a nie ona mnie. Jackob stał z boku. Spojrzałam na niego i odparłam - Oj.. Choć tu kundlu- chwyciłam go za rękę i obejmowałam teraz ich oboje. - I ty dobrowolnie chciałeś się z nią żenić? - zapytał Jaspera Emmet, a ja udałam, że nie usłyszałam i z zaskoczenia rozbiegłam się i skończyłam Emmetowi na plecy, gdy tylko stanął do mnie tyłem. - Och ty!- krzyknęłam i poczochrałam jego włosy.
                                Chwilę później byłam na jego rękach, a on robił to samo mnie- Ty moja małpeczko, tęskniliśmy za Tobą i to bardzo- odparł- Tak? - zapytałam, gdy odstawił mnie na ziemię. - To dlaczego nikt nie dzwonił? - zapytałam- Ja dzwoniłam - odparła Bella - No i tylko ty- odparłam obrażona- Ja im zabroniłem - wyszeptał Jazz, a ja splotłam dłonie na piersi i spojrzałam na niego oburzona - Dlaczego? - zapytałam - Nie chciałem, żeby się mieszali- wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się do niego - A ja myślałam, że nikt nawet nie przejął się tym, że zniknęłam- przyznałam- No coś ty- odparli wszyscy i znowu mieliśmy wielki przytulas.
                      Tego mi brakowało. Najwyraźniej jestem stworzona do bycia mężatką, ale za to mam cudowną rodzinkę i chyba wreszcie będzie jak dawniej.

Koniec części trzeciej


# Od Autorki

No to skończyłam tą część. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Po gwiazdach stwierdzam, że pewnie tak. No to jutro ostatnia część tej opowieści.

Buziaki 😘😘😘😘😘

Roxi

Wieczna miłość nie trwa wiecznieWhere stories live. Discover now