Rozdział 23

302 28 0
                                    

Sam nie wiem czemu zgodziłem się na to, by pójść z tą Sarą na kawę. Siedziałem z nią w jakiejś małej kawiarni i czekałem, aż ona skończy swój napój. Ciężko jest umawiać na kawę, której nie można się napić. - Nie smakuje ci? - zapytała, a ja wzruszyłem ramionami- Nie mam chyba nastroju na kawę - odparłem, a ona odsunęła filiżankę i oparła podbródek na dłoniach patrząc na mnie wyczekująco. - Mów, co cię gryzie? - zapytała, a ja uznając, że nie mam nic do stracenia zacząłem się jej zwierzać. - Czyli, że byłeś jak idiota zazdrosny o jej przyjaciela, a potem widząc jak tamten chce ją pocałować rzuciłeś na niego i zacząłeś bić z nim na oczach twojej Alice i przez przypadek ją uderzyłeś? - zapytała, a ja skinąłem głową.
Patrzyła na mnie z niezadowoleniem w czym tak mocno przypominała Alice - Nie wygląda to najlepiej, no ale co było dalej- Jej przyjaciel powiedział, że wyjeżdża i zaraz po bójce się wyniósł, a ja znowu chcąc porozmawiać z Alice zacząłem awanturę i odparłem w gniewie, że lepiej będzie się rozstać. Wcisnęła mi pierścionek do ręki, spakowała się i odeszła. Nie mogłem jej odnaleźć, dopiero wczoraj, kiedy rozmawiała przez telefon z moją... bratową dowiedziałem się, że jest u swojego przyjaciela w Hiszpanii, a teraz jeszcze ją z tobą zdradziłem... - zakończyłem, a ona uśmiechnęła się- O tym co między nami to zapomnij i tak niewiele pamiętam, a zamiast siedzieć jedź do Hiszpanii i ją znajdź, póki żaden frajer jej tobie nie zgarnął- poradziła i pożegnaliśmy się idąc każde w swoją stronę. Sara miała rację, czas odnaleźć Alice. Czas ruszać do Hiszpanii.

** Alice **

Stojąc na łące i patrząc na Michaela, kiedy próbował napić się krwi, by nie popełnić błędu pozwalało mi zapomnieć, choć na chwilę wczorajszą wizję.
- Nie tak, musisz mieć podciągnięte rękawy, bo inaczej zawsze będziesz brudny- wytykałam Michaelowi błąd za błędem. - Ale nie przebijaj głównej tętnicy bo będzie pryskać- odparłam już trochę zmęczona, ale dzięki moim radą ani kropli krwi nie było na jego ubraniu.
Podszedł do mnie zachwycony i biorąc w ramiona zaczął okręcać, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały nie umiałam się powstrzymać i pocałowałam go. Jednak Michael ostrożnie odsunął mnie od siebie- Myślę, że tego nie chcesz- stwierdził ze smutkiem. - Zaskakujące, bo ja o tobie myślałam odwrotnie- stwierdziłam cicho- Alice, Il mio dolce- odparł i dotknął delikatnie mojego podbródka- Jakim stałbym się mężczyzną, gdybym wykorzystał moment twojego smutku i zabawił się twoimi uczuciami?-zapytał, a ja dopiero teraz zauważyłam w nim wiekowego wampira.
Spojrzał na leżące nieopodal zwłoki niedźwiadka i jednym ruchem ręki wydobył z niego wodę, lekko zaróżowioną od krwi. Kula cieczy krążyła w jego dłoniach i nagle zaczęła zamarzać, a on podał mi lodową figurkę w kształcie róży. - To było... obrzydliwie piękne- odparłam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Michael objął mnie ramieniem i ruszyliśmy razem powoli w stronę domu Lestata. Może znalazłam prawdziwego przyjaciela? Jak to czasem nie powinno się kogoś oceniać po okładce.

Wieczna miłość nie trwa wiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz