Sam nie wiem czemu zgodziłem się na to, by pójść z tą Sarą na kawę. Siedziałem z nią w jakiejś małej kawiarni i czekałem, aż ona skończy swój napój. Ciężko jest umawiać na kawę, której nie można się napić. - Nie smakuje ci? - zapytała, a ja wzruszyłem ramionami- Nie mam chyba nastroju na kawę - odparłem, a ona odsunęła filiżankę i oparła podbródek na dłoniach patrząc na mnie wyczekująco. - Mów, co cię gryzie? - zapytała, a ja uznając, że nie mam nic do stracenia zacząłem się jej zwierzać. - Czyli, że byłeś jak idiota zazdrosny o jej przyjaciela, a potem widząc jak tamten chce ją pocałować rzuciłeś na niego i zacząłeś bić z nim na oczach twojej Alice i przez przypadek ją uderzyłeś? - zapytała, a ja skinąłem głową.
Patrzyła na mnie z niezadowoleniem w czym tak mocno przypominała Alice - Nie wygląda to najlepiej, no ale co było dalej- Jej przyjaciel powiedział, że wyjeżdża i zaraz po bójce się wyniósł, a ja znowu chcąc porozmawiać z Alice zacząłem awanturę i odparłem w gniewie, że lepiej będzie się rozstać. Wcisnęła mi pierścionek do ręki, spakowała się i odeszła. Nie mogłem jej odnaleźć, dopiero wczoraj, kiedy rozmawiała przez telefon z moją... bratową dowiedziałem się, że jest u swojego przyjaciela w Hiszpanii, a teraz jeszcze ją z tobą zdradziłem... - zakończyłem, a ona uśmiechnęła się- O tym co między nami to zapomnij i tak niewiele pamiętam, a zamiast siedzieć jedź do Hiszpanii i ją znajdź, póki żaden frajer jej tobie nie zgarnął- poradziła i pożegnaliśmy się idąc każde w swoją stronę. Sara miała rację, czas odnaleźć Alice. Czas ruszać do Hiszpanii.** Alice **
Stojąc na łące i patrząc na Michaela, kiedy próbował napić się krwi, by nie popełnić błędu pozwalało mi zapomnieć, choć na chwilę wczorajszą wizję.
- Nie tak, musisz mieć podciągnięte rękawy, bo inaczej zawsze będziesz brudny- wytykałam Michaelowi błąd za błędem. - Ale nie przebijaj głównej tętnicy bo będzie pryskać- odparłam już trochę zmęczona, ale dzięki moim radą ani kropli krwi nie było na jego ubraniu.
Podszedł do mnie zachwycony i biorąc w ramiona zaczął okręcać, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały nie umiałam się powstrzymać i pocałowałam go. Jednak Michael ostrożnie odsunął mnie od siebie- Myślę, że tego nie chcesz- stwierdził ze smutkiem. - Zaskakujące, bo ja o tobie myślałam odwrotnie- stwierdziłam cicho- Alice, Il mio dolce- odparł i dotknął delikatnie mojego podbródka- Jakim stałbym się mężczyzną, gdybym wykorzystał moment twojego smutku i zabawił się twoimi uczuciami?-zapytał, a ja dopiero teraz zauważyłam w nim wiekowego wampira.
Spojrzał na leżące nieopodal zwłoki niedźwiadka i jednym ruchem ręki wydobył z niego wodę, lekko zaróżowioną od krwi. Kula cieczy krążyła w jego dłoniach i nagle zaczęła zamarzać, a on podał mi lodową figurkę w kształcie róży. - To było... obrzydliwie piękne- odparłam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Michael objął mnie ramieniem i ruszyliśmy razem powoli w stronę domu Lestata. Może znalazłam prawdziwego przyjaciela? Jak to czasem nie powinno się kogoś oceniać po okładce.
CZYTASZ
Wieczna miłość nie trwa wiecznie
FanfictionTrzecia część opowiadania pt. ,, Nowonarodzona Alice". Po ślubie Reneesme i Jackoba w domu Cullenów dochodzi do zmian. Edward wyprowadza się do własnego domu wraz z Bellą, Emmet i Rosalie także znajdują własne miejsce, gdzie chcą zostać. Czas na now...