Tereska

3.7K 730 222
                                    


Już w podstawówce odstawałaś ze swoją wagą pośród tyczkowatych koleżanek. Miałaś krzywe zęby, krótkie włosy i piętnaście kilo nadwagi, więc nie mieściłaś się w ramach promowanych ikon piękna.

– Wyrośnie z tego – mówiła pod nosem mama, dając ci pączka na śniadanie. – Nie przejmuj się, Teresko, jedz, jedz.

To „jedz, jedz" było najczęstszymi słowami, jakie ktokolwiek do ciebie kierował. Więc jadłaś. Byłaś dobrą dziewczynką, a dobre dziewczynki zawsze słuchają się mamusi i jedzą drugie śniadania. Nigdy nie uważałaś swojej wagi za problem. Lubiłaś jeść. Lubiłaś kebaby, lubiłaś pączki, lubiłaś frytki ociekające tłuszczem i na samą myśl o schabowym ślinka leciała ci do ust. Zamykając oczy, mogłaś wyobrazić sobie lody z podwójną polewą czekoladową i kolorową posypką. Nie przejmowałaś się kaloriami, bo i po co? Byłaś dzieckiem, Teresko, więc zgodnie z tym, co mówiła mamusia, miałaś z tego wyrosnąć.

Ale nie wyrosłaś. Nie ot tak.

Sprawy skomplikowały się w gimnazjum. To zabawne – sprawy zazwyczaj komplikują się w takim wieku. Byłaś w łazience, usiłując dopiąć spodnie w pasie, kiedy usłyszałaś rozmowę koleżanek z klasy.

– Widziałaś Tereskę?

– Boże, co za opasła świnia! Założę się, że jej fałdki na brzuchu służą jako magazyn do przechowywania ciasteczek.

– Wyobrażasz sobie to? Ugh, nic dziwnego, że jeszcze nie miała chłopaka. W końcu kto by spojrzał na taką grubaskę?

Zwykle cię to nie dotykało. Żyłaś pod jednym dachem ze starszym bratem, który nazywał cię grubą. Jacek czasami chyba nawet zapominał, jak masz na imię, bo tak bardzo weszło mu to w nawyk. Tłumaczyłaś to sobie jednak miłością pomiędzy rodzeństwem. Kilka tygodni później przyszła pora na bilans. Szkolna pielęgniarka zaprosiła wszystkie dziewczęta do gabinetu, do którego wchodziłyście po trzy.

Razem z koleżankami, Agnieszką i Zuzią, kolejno mierzyłyście swój wzrost oraz wagę. Nie zdziwiło cię to, gdy ważyłaś najwięcej, bo w końcu to one się ciągle odchudzały. Po raz pierwszy za to poczułaś, że może te wszystkie wyzwiska powinny cię urazić. Tego dnia rozebrałaś się przed lustrem, zastanawiając się, czemu nikt nie mógł dostrzec twojego charakteru. Widzisz, Teresko, coraz rzadziej spotyka się dziewczyny, które nie są zapatrzone w czubek własnego nosa. Dziewczyny z sercem na dłoni. Każdy z nas dąży po cichu do akceptacji. Nie byłaś w tym wyjątkiem.

Patrząc w lustro w łazience, nie widziałaś już po prostu siebie. Widziałaś grubaskę i każdy komentarz zaczynał uderzać w ciebie coraz bardziej.

– Tato, jestem ładna? – spytałaś któregoś dnia przy kolacji, przesuwając surówką po talerzu.

Zapadła niezręczna cisza. Jacek spojrzał na ciebie, jak na przybysza z innej planety, a ojciec przestał przeżuwać karkówkę.

– Myślę, że masz potencjał.

Odpowiedź, choć nie była najlepsza, zadowoliła cię. Widzisz, rozumiem twój tok myślenia, Teresko. Gdybyś nie miała potencjału, musiałabyś spisać się na straty, a w ten sposób podjęłaś walkę.

Zaczęło się od ćwiczeń. Zawsze zaczyna się od ćwiczeń. Chciałaś jak najszybciej spalić tłuszcz, więc patrzyłaś na pączki od mamy ze swego rodzaju oskarżeniem. Nie mogłaś ich przecież zjeść! To z kolei poprowadziło do liczenia kalorii... Miałaś potencjał. Byłaś nieoszlifowanym diamentem. Wkrótce mogłaś być wystarczająco dobra, wystarczająco chuda, wystarczająco ładna. Potrzebowałaś po prostu inspiracji i motywacji. Zaczęłaś biegać, wiedząc, że o basenie możesz na razie zapomnieć. Wstydziłabyś się swojego ciała. Dodałaś również dietę i wymieniałaś je, licząc na to, że schudniesz jeszcze szybciej. Oczywiście bywało różnie z ich przestrzeganiem. Czasami wracała ci ochota na słodycze, ale tuż po nich pojawiały się wyrzuty sumienia. Pączki natomiast konsekwentnie wyrzucałaś do kosza na śmieci albo dawałaś psu pod blokiem, a gdy mama proponowała dokładkę, wykręcałaś się lekcjami.

Śmierć w pigułceWhere stories live. Discover now