Prolog

1.9K 31 28
                                    

-Czyli co, Luke?!-wrzasnęłam odpychając od siebie blondyna.-Nigdy nie przestaniesz tego robić?! Tak bardzo kochasz mnie ranić?!

Moje ciało zaczyna drżeć, a ja cudem zwalczam chęć rozpłakania się. Nie mogę tego zrobić, nie dam mu tej satysfakcji. Chłopak unosi głowę i spogląda mi w oczy, przez chwilę widzę w nim starego Luke'a, mojego Luke'a. Ale te myśli...wspomnienia znikają gdy przed oczami pojawia mi się obraz Hemmingsa całującego Nancy.

-Kim. to nie tak...-podrapał się po karku.-mówiłem ci, że nie chcę bawić się w związki. Naprawdę...próbowałem, robiłem to bo jesteś dla mnie ważna. Pragnę cię...cholernie cię pragnę...

Biorę głeboki oddech nie wierząc w to co mówi, pragnie mnie. To śmieszne, nie mogłam już tak dłużej.

-Pragniesz mnie?!-krzyknęłam podchodząc do chłopaka.-Ty cholerny kłamco! Pragniesz mojego ciała, a nie mnie! Zrozum, że ja jestem cierpliwą osobą, Luke, ale mam serce.-płakałam, a łzy w niczym mi nie przeszkadzały.-Nie chcę tego związku, Luke. Ja tak nie potrafię.

Chłopak potrząsa głową, zaciskając dłonie w pięści. Jego oczy stały się ciemniejsze.

-Nic o mnie nie wiesz, Kimberly!-krzyknął, łapiąc mnie za nadgarstek, ścicnął go zbyt mocno, a ja zareagowałam na to jękiem.-Myślisz, że mnie znasz! Ale to co piszą w gazetach to cholerne kłamstwa, bzdury!-przyciągnął mnie do siebie, nasze usta dzieliły milimetry.-Pamiętaj, nie znasz mnie, dziewczynko, a ja nie jestem kims kto lubi dzielić się przeszłością.

Puścił moją dłoń ruszając w stronę sypialni, zaczęłam masować obolały nadgarstek, na którym widniała czerwona plama, szczypała mnie jednak bardziej boli mnie serce.

***********************************************************

Wchodzę do sypialni i od razu podchodzę do niebieskookiego. Musiał wziąść prysznic ponieważ siedział na łóżku w samych bokserkach, a z jego mokrych włosów skapywały krople wody.

Kładę dłonie na jego głowię. Jego ciało drży z emocji, które go zalewają. Czuje się bez silna, bo nie wiem co zrobić lub powiedzieć, wiem, że to po części moja wina, to ja doprowadziłam go do takiego stanu. Delikatnie przeczesuje palcami jego mokre włosy, próbując go uspokoić najlepiej jak potrafię. Starałam się wyrazić palcami słowa, któych na pewno nie chciałby usłyszeć z moich ust, i jestem pewna, że to działa na niego tak kojąco jak na mnie. Zatopiona w tej chwili, zaczynam wszystko przetwarzać. Gdy nie przeszkadzają mi jego otumaniające słowa, potrafię odczytać to co kryje się w jego wybuchu. Odepchnięcie. Atak. Cokolwiek, żebym tylko wyszła i nie widziała jak rozpada się na kawałki. Byle tylko udowodnić sobie, że nikogo nie potrzebuje. Zamykam oczy i w myślach udzielam sobie nagany, chociaż wiem, że i tak nie miałam zbytniego pola do popisu. Lucas by mi nie pozwolił. Jest chłopakiem, który przyzwyczaił się, że sam walczy ze swoimi demonami, odcinając się od świata zewnętrznego. Jest przekonany, że każdy kiedyś od niego odejdzie. Chłopak bierze moją dłoń delikatnie całując miejsce w którym pojawił się niebieskożółty siniak.

-Przykro mi, że Cię skrzywdzięłm.-mruczy.-Przepraszam. Wiem, że te przeprosiny dotycząc czegoś więcej niż agresji i okrucieństwa.

-Mnie też jest przykro, że zostałeś skrzywdzony.

Sięga po moją twarz i przyciąga do swojej. Oddech później nasze usta łączą się w rozrywającym i pełnym uczuć pocałunku. Zderzamy się ustami, pojedynkując się językami. Pożądanie wspina się w górę. Opuszczam się i opieram kolanami o łóżko po obu stronach jego nóg, a on atakuje i zawłaszcza moje usta. Drżącymi dłońmi ujmuje moją twarz.

-Proszę...Potrzebuje Cię.-głos mu się łamię, gdy wypowiada te słowa.-Potrzebuje poczuć, jak ocierasz się o mnie.-mówi i zmienia kąt pocałunku. Jego dłonie ustawiają moją głowę.-Pragnę być w tobie, Kim.

Moja mała Dziewczynka||lrh (Zawieszone)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora