Rozdział 3

913 16 7
                                    

Reszta drogi do miasta minęła nam na słuchaniu piosenek, których nigdy wcześniej nie słyszałam. Po wypowiedzeniu "Inaczej odejdę, ale wtedy już nie wróce", Luke nie odezwał się do mnie ani słowem.

Jeżdziliśmy po mieście patrząc na ludzi, wędrujących ulicami, niektórzy się całowali inni przytulali.

Chciałabym, żeby mój związek z Luke'iem też tak wyglądał jednak wiem, że to nie możliwe. Luke i ja nigdy nie będziemy tak blisko.

Może gdybym była inna, albo gdyby to Luke był inny, może by wyszło, ale teraz? Mogę jedynie pomarzyć.

Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka, miałam dość tej niezręcznej chwili.

-Możesz powiedzieć chociaż jedno słowo, do cholery?!-warknęłam, mając nadzieję na szybką odpowiedż.

Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Świetnie, poprostu zajebiście. Mam rozumieć, że to kłamstwo, tak? Że kłamał...tak naprawdę jestem niewystarczająca. Tak jak myślałam.

-Zatrzymaj się, Luke.-powiedziałam, a chłopak nie zareagował.-Nie zachowuj się jak dzieciak i się zatrzymaj!

Chłopak zjechał na miejsce parkingowę i zgasił samochód, odpiełam pas i wyszłam z samochodu.

-Kim, proszę Cię.-powiedział, a ja zatrzasnełam drzwi samochodu i ruszyłam w stronę pobliskiej kawiarnii.

Weszłam do niej i usiadłam przy stoliku, stojącym w rogu, obok czerwonej ściany. Nie wiedziałam co zrobić, miałam ochotę płakać, znowu...przez niego. Nie chcę tak...nie zamierzam się z nim cackać.

Wzięłam głeboki oddech i skierowałam się w stronę wyjścia, przed kawairnią stał Luke, opierający się o maskę samochodu. Podeszłam do niego i stanęłam obok, zamknęłam oczy.

-Zawieziesz mnie do domu?-zapytałam.

-Zostaniesz dzisiaj na noc u mnie.-powiedział, cały czas patrząc na kawiarnie.-Nie ma żadnego 'ale', ani 'nie'. Wsiadaj do samochodu.

Przygryzłam policzek od środka, odwracając się i wchodząc do samochodu, usiadłam na miejscu pasażera i oparłam głowę o zimną szybę. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy, w tym momencie cieszyłam się, że Luke jest zajęty prowadzeniem samochodu i na mnie nie patrzy.

Droga do jego domu minęła nam szybko, a spędziliśmy ją w ciszy, tym razem nawet radio było wyłączone. Gdy staliśmy już pod jego domem odpiełam pas i wyszłam z samochodu. Miałam nadzieję, że Luke pokażę mi pokój w którym mam spać i się oddali do swojej sypialni.

Chłopak otworzył drzwi swojego domu i wpuścił mnie pierwszą, zdjęłam szpilki i oparłam się o ścianę. Spojrzałam na chłopaka, a nasze spojrzenia się spotkały.

-Możemy pogadać?-zapytał, a ja skinęłam głową. Chłopak ruszył do salonu, a ja za nim.

Usiadłam na kanapie chłopak oparł się jedynie o ścianę i spojrzał na mnie, przygryzając dolną wargę.

-Nie mogę ci przysiąc, że...dam sobie spokój z innymi dziewczynami.-powiedział spokojnie.-Jesteś dla mnie naprawdę ważna, Kim, ale ja nie potrafię się zmienić, dobrze o tym wiesz.-podszedł do mnie i ukucnął przede mną.-Nie potrafię być kims kogo tak bardzo pragniesz i chcesz, Kimberly, nie potrafię nawet takiego udawać, grać. Przepraszam.

Położyłam dłonie na jego policzkach i posłałam mu słodki uśmiech, dopiero teraz zauważyłam jak bardzo się stara. Naprawdę mu na mnie zależy, padłlam na kolanach przed nim i pocałowałam go w usta, delikatnie przygryzając jego dolną wargę.

Czułam jak jego dłonię obejmują mnie w talii, przyciąga mnie do siebie bliżej nie przestając mnie całować. Uśmiechnęłam się pomiędzy pocałunkami.

-Nie zostawiaj mnie samego, Kim.-szepnął, a ja znowu zaczęłam go całować. Chłopak podniósł mnie, a ja objęłam go w pasie nogami.

Wsunął swój język w moje usta, ale ten pocałunek wcale nie przypominał ostatniego, ten był inny, pokazywał jak bardzo pragniemy siebie nawzajem. Luke posadził mnie na blacie i zdjął z siebie koszulkę, którą rzucił za siebie.

-Luke, to za szybko...-powiedziałam między pocałunkami.-Proszę Cię, stop.

Chłopak odsunał się ode mnie, widziałam w jego oczach pytanie. Wzięłam głeboki oddech i zeszłam z blatu, patrząc na Luke'a. Nie chciałam, żeby ten dzień zakończył się seksem,nie widziałam tego w ten sposób. Hemmings działa na mnie jak płachta na byka, gdybym mogła pieprzyłabym się z nim cały czas...ale nie dzisiaj. Jeszcze niedawno byłam na niegi wściekła, ponieważ nie był w stanie obiecać mi, że nie dotknie innej dziewczyny.

-Ale...myślałem, że ty też tego chcesz Kim.-powiedział niepewnie. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na swoje stopy.

-Bo chciałam, ale nie mogę. Nie umiem, pamiętasz?-zapytałam, śmiejąc się cicho.-Sam kiedyś mi to powiedziałeś 'nie mogę', 'nie potrafię'.-uniosłam znowu wzrok i spojrzałam w jego niebieskie oczy.-Lucas, jak mam ci się oddać skoro w każdej chwili może wyjść z twojego pokoju jakaś laska w twojej koszulce, co? To nie ma sensu, nie lepiej poprostu...być?

Chłopak założył na siebie koszulkę i zaśmiał się, podchodząc do mnie. Złapał mnie za rękę i ją pocałował.

-Kimberly, kochanie, ja zawsze będę, jednak...nic za darmo.-odparł cicho się śmiejąc.-Zamierzam zaproponować ci pewien układ, znaczy, wspominałem ci o nim, nie wiem jednak czy go pamiętasz.

Westchnęłam i zwilżyłam językiem usta, mam być jego prywatną dziewczyną od pieprzenia. Może to coś zmieni, może...może dowie się co do mnie czuje, albo ja przestanę czuć coś do niego.

-Ahh..chodzi ci o ten układ? Prywatna dziwka.-powiedziałam, opierając się o ściane.-Jasne, zostanę nią ale nie mam zamiaru zaczynać od dzisiaj. Dni i godziny są do uzgodnienia, rozumiesz Hemmings?

Chłopak zaczał się do mnie szczerzyć, a ja poczułam się cholernie źle, w co on sobie do jasnej cholery pogrywa?

-Z czego się śmiejesz, co?-zapytałam, poprawiając sobie sukienkę.

-Z ciebie, kochanie, z ciebie.-objął mnie od tyłu, a przez moją głowę przeszło wiele myśli. Jak to śmieje się ze mnie? Czy ja powiedziałam coś śmiesznego?-Kimberly, spotkamy się jutro i wszystko omówimy, ze szczegółami.-puścił mnie i ruszył w stronę schodów, śmiejąc sie cicho.-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko trójkątom.



No więc, kolejny rozdział już za nami, jest równe 900 słów, mało? Idealnie. Postaram się dodac dzisiaj jeszcze jeden rozdział, ale nie wiem czy uda mi się go dodać. Ostatnio wattpad mi się strasznie zacina, jednak może...jak to było? NADZIEJA UMIERA OSTATNIA. Jak mija wam dzień? Mam nadzieję, że same czerwone paski na świadectwach będą, co?

Vickie xxx

Moja mała Dziewczynka||lrh (Zawieszone)Where stories live. Discover now