Rozdział 1

1.2K 22 10
                                    


Dźwięk najnowszej piosenki Pink odbijał się echem od ścian klubu, nie mam bladego pojęcia co mnie podkusiło do przyjścia tutaj. Przepychająć się przez tłumy ludzi, którzy tańcząc, zaczynają grę wstępną. Niektórzy sa tacy beznadziejni, że zamiast swoje dziewczyny obmacują obce laski w sukienkach, któe ledwo wcisnęły im się na tyłki.

Przy barze czekała na mnie Veronica z różowym drinkiem w dłoni. Siedząca obok niej Samantha, od dzisiaj dwdziestolatka, szukająca sponsora, spojrzała na mnie i posłała słodki uśmiech.

No tak, teraz przynajmniej wiem co mnie podkusiło do przyjścia tutaj, a raczej kto.

Usiadłam obok niebieskookiej brunetki, na jednym z barowych krzeseł, wzięłam do ręki niebieską szklankę i opróżniłam jej zawartość ciuerkiem.

Wróciłam do Nowego Jorku głównie dlatego, że Veronica dostałą tutaj pracę jako organizatorka wesel i ślubów. Dziewczyna ma nie tylko śliczny głos, ale wspaniałe wizję jeśli kiedykolwiek będę wychodzić za mąż na pewni zgłoszę się do niej.

Martwię się jedynie o to, że mogłabym spotkać Luke'a, a tego chcę za wszelką cene uniknąć. Nie dlatego, że nie będę wiedziała co powiedzieć ale dlatego, że nie wiem co zrobie gdy go zobaczę.

Do Sam podszedł rudowłosy chłopak i zaproponował jej taniec, dziewczyna zgodziła się i zostawiła mnie samą z Veronicą.

-Kimberly Cooke, co się z tobą do jasnej cholery dzieje?-zapytała mnie niebieskooka, przygryzając dolną wargę.-Widzę, że coś ci jest więc nawet nie waż się zaprzeczać lub wmawiać mi, że nic ci nie jest.

Zaśmiałam się, słysząc ton jej głosu, przyszła do klubu ponieważ chciała zapomnieć o swoim byłym chłopaku, a urodziny Sam były tylko pretekstem do wyciągnięcia mnie. Dziewczyna była już dość podpita, w sumie nie dziwię jej się, cały czas siedzi przy barze i pije.

-Luke jest...-zaczęła, patrząc w punkt za mną.-Nie odwracaj się.-pisnęła-Lucas Robert Hemmings tu jest. W tym klubie, teraz, w tym momencie.

Nie mogłam w to uwierzyć w Nowym Jorku jest tyle klubów, a on musiał przyjść akurat do tego?

Zwilżyłam usta językiem i przygryzłąm dolną wargę.

-Jest sam?-spytałam, patrząc na dziewczynę.

Ta pokiwała przecząco głową:

-Jest z nim trzech chłopaków, nawet niezłych chłopaków.-zaśmiała się, przygryzając dolną wargę-Wiesz co? Ten w skórzanej kurtce jest bardzo seksowny...

Nie wytrzymałam i odwróciłam się w tył, ujrzałam przystojnych chłopaków w czarnych kurtkach i jeansach. Niebieskooki blondyn, Luke, zmienił się, tak cholernie się zmienił. Miał jasny zarost, w pewnje chwili myślałam, że jest to rudy kolor, z jego wargi zniknął kolczyk, który bardzo mnie podniecał podczas naszych pocałunków.

Po pewnej chwili nasze spojrzenia się spotkały, a z twarzy chłopaka zniknął uśmiech. Chłopak ruszył w moją stronę, a ja oczułam motyle w brzuchu.

Zeszłąm z krzesła i również ruszyłam w kierunku blondyna, gdy znalazłam się obok niego, spojrzałam mu w oczy.

-Kim...-szepnął i wpił się w moje usta. Nie odepchnęłam go, wręcz przeciwnie, objęłam go i przyciągnęłam bliżej. Tak bardzo go pragnęłam.

Chłopak oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi w oczy:

-Tęskniłem, kochanie...tak cholernie tęskniłem.-powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego.-Przemyślałem to wszystko, Kimberly, chce spróbować...chcę Ciebie, twojej miłości.

Przygryzłam dolną wargę i odsunęłam się od chłopaka, nie chciałam mu ulec tak odrazu. Nie mogę.

-Ale ja już nic do ciebie nie czuje, Luke.-szepnęłam.-To co między nami było już się wypaliło.

Razem z chłopakiem w ciszy ruszyliśmy w stronę baru, usiedliśmy na barowych krzesłach i zamówiliśmy po drinku. Chłopak zaczął go pić, cały czas patrząć w lustro przed sobą.

-Kłamcy płaczą gorzko, Kimberly.-szepnął dopijając zawartość szklanego kieliszka.

-Myślisz, że kłamę?-zapytałam patrząc na chłopaka z niedowieżaniem. Jak on mnie zna.-Więc się mylisz, Hemmings.

Chłopak spojrzał na mnie, a ja w jego oczach widziałam złość i furię.

-Nie zamierzam się z tobą bawić, Kim.-powiedział obojętnym tonem. Jak człowiek szybko może się zmienić.-Wiem, że mnie pragniesz...a ja proponuje Ci pewien układ.

Zaciekawiona przyjrzałam mu się z zaciekawieniem, czekając na dalszą część jego wypowiedzi.

-Seks.-odparł od niechcenia.-Łączył nas będzie tylko seks, wiem, że dorosłaś...zmieniłaś się przez te lata, Kim. Jestem pewien, że się zgodzisz.

Nie wierzyłam w to co słysze, z jednej strony ten układ mi się podobał bo mogłabym być bliżej niego, ale z drugiej strony nie chciałam być jego prywatną dziwką.

-Czyli chcesz, żebym została twoją prywatną dziwką, tak?-zapytałam ze śmeichem.-Wiesz co, Luke? Jesteś naprawdę śmieszny, myślałam, że w ciągu tych dwóch lat zacząłeś myśleć głową, a nie kutasem.-chłopak zaczął się śmiać-Jesteś głupi jak myślisz, że się na to zgodzę. Nie jestem dziwką, Luke. 

-Wcale nie uważam cię za dziwkę, Kim.-powiedział uśmiechając się do mnie zachęcająco.-Dziwka to dziewczyna, która po seksie otrzymuje zapłatę, a twoją zapłatą będę ja...i moje ciało. Wiem, że rozważasz tą propozycje, a ja zamierzam zrobić wszystko abyś ją przyjęła...bądźmy szczerzy...dobrze wiesz, że gdybym mógł wziąłbym cię tu i teraz na tym blacie.

Przełknęłam głośno ślinę, ponieważ w mojej głowie pojawił się widok nagiego Luke'a, któy nierze mnie od tyłu, wypychając mnie całą swoim wielkim i sztywnym kutasem.

-Kimberly, zgódź się...potrzebujemy się nawzajem, a ty dobrze o tym wiesz.-szepnął muskając ustami płatek mojego lewego ucha.

 Mogłam go mieć, to moja decyzja...w tej chwili mogę wyjść z nim z tego klubu i pozwolić mu pieprzyć mnie w jego samochodzie w najbliższym lesie. Przygryzłam dolną wargę i wróciłam spojrzeniem do Lucas'a. Położyłam dłoń na jego udzie i zaczęłam błądzić po nim palcem, nachyliłam się nad jego uchem i szepnęłam:

-Zgadzam się. Ale chcę, żebyś mnie pieprzył...pieprzył do nieprzytomności, rozumiesz?

Chłopak uśmiechnął się do mnie, schodząc z krzesła, spojrzał na mnie i pomógł mi zejść. Gestem ręki oznajmiłam Ver, że idę do Luke'a, ta uśmiechnęła się i przytaknęła z uśmiechem.



Dzisiaj krószy!!!!

kocham Vicksa xxx

Moja mała Dziewczynka||lrh (Zawieszone)Where stories live. Discover now