Rozdział I

465 29 0
                                    

      Słońce wschodziło leniwie ponad horyzont. Jego złociste promienie przebijały się przez błękitne zasłony komnaty padając na bladoniebieskie ściany. Nawet w tym ciemnym pokoju czuć było jasność dnia. Jednak nie wszyscy chcieli ją poczuć...
       Luna niechętnie wstała z łóżka. Jej falująca grzywa mieniła się wszystkimi odcieniami błękitu, a granatowa sierść podkreślała jej seledynowe oczy. Księżniczka dzisiaj wyjątkowo nie chciała się obudzić. To dziś mijała rocznica jej odejścia z Aliry oraz rozstania z ogierem, którego kochała.
       Wiedziała, że to, co wtedy zrobiła było dobre, jednak nie mogła się z tym pogodzić. Czuła, że mogła pomóc w obronie miasta albo chociaż spędzić z ukochanym więcej czasu, a teraz pozostał jej po nim tylko pamiętnik i wspomnienia...
       Wspomnienia te szczególnie mocno powracały do niej każdej rocznicy. Nigdy nie zapomniała tych pięknych nocy, romantycznych pikników nad jeziorem, jego jasnej twarzy. Po prostu nie mogła tego zapomieć.
         Mimo wielkich rzeczy jakie działy się w przeszłości, nikt nie świętował tego dnia. To dodatkowo dołowało Lunę. Celestia nigdy nie wprowadziła tego zwyczaju i mimo nalegania młodszej siostry od lat to się nie zmieniło. "Dziś jednak wszystko będzie inaczej" pomyślała pani nocy. "Tym razem ją przekonam".
       Księżniczka Celestia już czekała na tarasie, gdzie miały zjeść śniadanie. Jej perfekcyjna, falująca grzywa wydawała się być utkana z najdelikatniejszych świateł w barwach tęczy, a różana sierść lśniła w słońcu.
         -Siostro - rzekła wskazując jej miejsce.- Siadaj. Jak ci minęła noc?
         -Bywały lepsze- odparła Luna- Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć...
         -Och...- odpowiedziała Celestia. Najwyraźniej niczego się nie spodziewała.- O jakiej sprawie mówisz?
         -Cóż... Jak zapewne doskonale pamiętasz, wiele tysięcy księżycy temu zdarzyło się coś niezwykle ważnego. Powinnyśmy uczcić to pamięcią, a nie, jak dotąd, udawać, że nic się nie stało.
      Aaa... Więc o to ci chodzi...- starsza siostra wydała się wyraźnie zmieszana- Cóż, chciałabym, ale wątpie w to, by był to dobry pomysł. Pomyśl tylko, przez tysiące lat nic nie mówisz poddanym o początkach królestwa, a tu nagle każesz im świętować dzień, o którym nic nie wiedzą? Pomyślą, że przez te lata ich okłamywałyśmy, to może nam zagrozić...
      - Ale...- broniła się młodsza księżniczka.- My... My przecierz mamy strzec prawdy. To zdarzenie wywarło na nas ogromne piętno, poddani zrozumieją czemu milczałaś.
      - Nie. Wiem o co ci chodzi. Posłuchaj, on chciał, żebyś ułożyła sobie życie od nowa, była szczęśliwa. Nie możesz...
         Tego jednak Luna już nie słuchała. Wybiegła, zatrzaskując za sobą drzwi. Jak ona śmie się tak do niej zwracać?! W dodatku nie mogła znieść, że siostra, zamiast bronić prawdy, broni tronu.
     -Dlaczego? Dlaczego ona to robi? O co jej chodzi? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...
    Och, Michell...

My Little Pony  Return of Ancient Time  Cienie Przeszłości     [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora