Panie Marianie

357 51 12
                                    

Ferdziu miał dzisiaj wyjątkowo dobry dzień. Wstał i włożył swoje klapki. Ubrał swoje zielone kalesony, nowy szary podkoszulek, który kupił wczoraj na przecenie w cukierni. Skarpetki widniały na jego nogach od miesiąca, więc nie musiał sobie tym zaprzątać głowy. Pokręcił trochę dupką i udał się do kibla podśpiewując nową piosenkę AlkoMastera. 

-Poka, poka browca, poka poka browca mi - śpiewał.

Kiedy wyszedł ze swojego mieszkania doznał szoku, orgazmu i apopleksji w jednym. Przed jego publiczną, prywatną toaletą stał Marian Paździoch. Ten łysy chuj ze Slajferinu. 'O nie, tak dalej być nie będzie' pomyślał Ferdziu i ruszył w stronę owego Paździocha. 

-Panie Paździoch, wypierdalaj pan stąd, bo pan tu nie mieszkasz, tylko u siebie na Kurewkach. 

-Pan Ferdek, spodziewałem się pana tutaj. Kibel to ważne miejsce. Czy wie pan, że w Starożytnym Egipcie Fafaraon spał se w kiblu i robił pod siebie? 

-Panie, a mnie to gówno obchodzi i wpierdzielaj pan stąd. 

-Panie Ferdku, skończy te wojnę Polsko - Polską. 

-Panie, ale pan mój kibel zanieczyszczasz i powietrze zresztą też. 

-Już nie pana, panie Ferdku, nie pana. 

-Nie? A to niby kurde kogo? 

-Nasz, panie Ferdku, nasz wspólny.

-Co pan mi tutaj jakieś pierdolamento opowiada. A zresztą pierdolę to - powiedział i wszedł do kibla. 

-Nie pierdol pan, panie Ferdku, bo pan jeszcze rodzinę powiększysz. 

Ferdziu zdjął swoje kalesony i usiadł na sedesie, kiedy nagle zorientował się, że zapomniał swoich ciepłych majtek. 

-Panie Marianie, jest se pan tam jeszcze?

-Jestem, panie Ferdku. 

-a ma pan se na dupie ciepłe gacie?

-Panie Ferdku, ja się bez ciepłych majtek nie ruszam z domu w ogóle, bo mi genitalia przewiewa. 

-A mógłby se pan je teraz ściągnąć i dać mi, bo ja żem se swoich zapomniał, a żem se do Stasia muszę zaraz iść 

Ferdynand w HogwarcieWhere stories live. Discover now