Mahpeyker wbiła swój wzrok w Łucznika. Jej spojrzenie jakby przenikało przez jego ciało i myśli. Policzki pokryły się różowymi rumieńcami. Nigdy wcześniej nie widziała swojego kochanka w takim stanie. Spuścił wzrok i nawet nie spojrzał na nią. Delikatnie uniosła swoją dłoń i dotknęła jego zimnego policzka. Wzdrygnął się, ale nadal pozostał w bezruchu.
-Kemankes, co się stało? -zapytała czule.
-Coś Ty powiedziała? -odparł z wyrzutem i irytacją. -Dlaczego mówisz, do mnie w taki sposób?! Co Cię obchodzę.. Dlaczego się mną przejmujesz? Możesz mnie poniżać i obrażać, ale nie udawaj tym, kim nie jesteś Pani.
-Dlaczego mnie pocałowałeś?!
-Bo czułem, że powinienem to zrobić; chciałem ponownie się do Ciebie zbliżyć!
-Czy Ty.. Czy Ty poczułeś coś?
Spojrzała z nadzieją w jego brązowe niczym bursztyny oczy. Małe iskierki tańczyły; poczuła znajome mrowienie w brzuchu. Boże, tylko nie to! Zabierz jego wzrok z daleka ode mnie; spraw, abym oślepła!
Wielki Wezyr; cień Padyszacha pierwszy raz poczuł, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie. Ciężar jej słów spadł na niego niczym lawina kamieni. Jej oczy błyszczały, jak u żmijki; szmaragdowa zieleń przeszyła jego umysł. Jedno spojrzenie wierciło dziurę w jego sercu; stapiała lód, który oddzielał go od wszelkiego uczucia. Jej dłoń spoczywała, na jego policzku; nieznajome dotąd ciepło zalało jego duszę. Czy Regentka martwi się o niego? Przecież to Haseki zmarłego Sułtana Ahmeda; jak możesz tak myśleć głupcze?!
-Co by się stało, jeśli powiedziałbym Ci, że stałaś się ważna dla mnie? Należysz do zmarłego Sułtana Ahmeda, Pani; ja należę do tego Imperium. Oboje mamy, coś lub kogoś, kto trzyma nas nisko przy ziemi, abyśmy nie chcieli zacząć latać; odbić się i odfrunąć daleko od ponurej rzeczywistości. -oderwał jej kruchą dłoń, i powiedział prosto w oczy. -Odejdź. Nie rań kogoś, kto już umiera.
Jego słowa pulsowały w jej skroni. Jej duszę zaczęły deptać ciężkie kopyta; leżała i nie potrafiła wstać. Wtem powóz zatrzymał się i otworzyły się złote drzwiczki. Haci pojął dłoń swojej Sułtanki.
-Na Allacha! Pani, co się stało? Dlaczego tak zbladłaś? Ten narcystyczny Pasza Cię obraził?
-Ponownie mnie zranił Haci. Jednak, czy powinno mnie to dziwić?
Kemankes ruszył przed siebie, nie zwracając uwagę na kobietę i jej sługę. Wiedział, że powiedział za dużo. Nie potrafił ponownie warczeć na nią albo spojrzeć na nią i wykrzyczeć, że jest nikim. Nie zrobiłby tego, ponieważ nie jest nikim; jest silną kobietą, bardzo piękną. Tylko dlaczego tak bardzo o tym rozmyślał?
Niebo spowiła ciemność; zapadła cisza. Jedynie ptaki odzywały się, podnosząc swoje głosy. Łucznik spoczął przy biurku i zamoczył pióro w atramencie. Zaczął starannie dobierać słowa, aby jego przyjaciel nie dopatrywał się niczego w tekście. Skoro się dowiedział, to, czy jest powód dla którego, miałby temu zaprzeczać? Tak, spędził noc z Regentką; dotknął ją w niewłaściwy sposób. Tak, patrzy na nią w sposób, przez który straciłby życie. Tak, chciałby, ponownie zbliżyć się do niej i móc pocałować jej kasztanowe włosy; wdychać zapach wanilii i obejmować swoim ramieniem. Zakończył list; podpisał list i oddał go w ręce zaufanego sługi.
Usiadł przy kominku, sączył trunek. Gdy rozległo się pukanie, próg przekroczył Haci Aga. Cóż ten Egipski krypel chcę od niego?! Przetarł oczy i głośno odetchnął.
-Cóż Cię sprowadza w moje skromne progi Faraonie? -ponownie dolał wina.
-Sułtanka, położyła się spać. Nie mam z kim porozmawiać Paszo.. Moje serce gnębi wyraz twarzy mojej Sułtanki. Dlaczego na każdym kroku, obrażasz ją i ranisz? -przysiadł obok i pochwycił szklany kieliszek, za radą mężczyzny. -Nawet jej nie poznałeś; zanim stała się Haseki, Regentką i Matką Sułtana przeszła przez największe piekło samego Hadesu.
-W takim razie.. Opowiedz mi o niej. Może wtedy zrozumiem, co nią kieruje w działaniach; co kryje jej dusza.
-Została porwana i przywieziona do haremu, jako Anastasia. Była niczym nieposkromiona lwica.. Zresztą jako wierny sługa Sułtanki Handan, też ją tak nazywałem. Nie chciała zostać zaproszona do alkowy; jednak dostała się tam. Zmarły Sułtan zobaczył jej uśmiech i niewinną twarz.
-Czy kochał ją szczerze? -Haci skrzywił się, gdy Kemankes przerwał mu. -No dobrze! Mów dalej..
-Kosem to przebiegła lwica; szybko stała się faworytą Sułtana, a potem Haseki. Tylko były jeszcze inne kobiety, głównie Mahfiruz. Podstępna cholera! Nasza Regentka była sama przez cały czas. Nie mówi się źle o zmarłych, ale nie zasługiwał na Sułtankę. Ona nigdy się nie poddała; nakryła Valide Handan razem z Derwiszem Paszą. Gdy powiedziała o tym Sułtanowi; wściekł się i kazał się jej wynosić. Sułtanka Matka zbiła się po tym, jak stracono jej ukochanego Paszę.
-Chcę wiedzieć jedno - kochał ją?
-Nigdy nie pokochałem kobiety, ale jeśli darzy się kogoś uczuciem, to nie widzi się innej osoby, nie sądzisz Paszo? Sułtanka nie ma prawa kochać - to nie przystoi, aby uczucia były wyżej od Imperium. Wiem, że nie będzie potrafiła już nikomu zaufać. Tym bardziej Tobie, po tym, co dziś mi powiedziała. -Haci położył się wygodnie na miękkim fotelu i zamrugał oczami. Uśmiechnął się delikatnie i chytrze. Brawo Kemankes, upiłeś sługę!
-Co Ci powiedziała.. Egipski Faraonie, na Boga klnę Cię! Powiedz mi! -potrząsnął nim lekko i otworzył już przymknięte oczy.
-Zraniłeś ją Kemciu.. -rozłożył ręce i kichnął. -Śmierdzisz winem..
-To Ty tak śmierdzisz matole! Zostań tutaj i idź sobie spać. Niech Ci się przyśnią te małe karaluchy z Egiptu..
Kemankes zostawił Haciego Agę samego w komnacie. Po cichu wymknął się i udał się w stronę swojego serca. Zranił ją? Tylko dlaczego; czym zadał jej ból? Córka Lucyfera zasmuciła się. Jego nogi pognały przez Pałacyk, niosąc go. Gdy stanął przed wrotami, jego myśli i ciało zaczęło się wahać. Czy powinien; a może postąpi niesłusznie? Tylko czy Wielki Wezyr Kemankes Mustafa Pasza robi to, co jest słuszne czy to, co chcę? Jeśli będzie trzeba wyrwie sobie serce z piersi, ale zrobi wszystko, czego zapragnie! Otworzył drzwi i wszedł; zamknął ich.
Jej twarz leżała na miękkim aksamicie. Włosy opadały falami; gdyby tylko mógł ich dotknąć! Boże, zapanuj nad moimi myślami! Na jej pięknym licu zarysował się grymas bólu. Miotała się w łóżku, wymachując rękoma; stała się niewolnicą własnej wyobraźni, snu. Serce kazało mu podejść, ale rozum kazał zostać. Coraz trudniej nabierała powietrza, jej oddech stawał się coraz płytszy. Podniosła się na łokciach i otworzyła przerażona oczy. Zagubiona, przestraszona i zdziwiona jego obecnością.
-Sułtanko, dobrze się czujesz?
-Kemankes co Ty tutaj robisz?!
-Przyszedłem ponownie Cię zranić, moja Pani.
Wierny sługa Sułtanki Humasah, szybko przebierał nóżkami do kuchni. Jego najjaśniejsze Słońce Pałacu gnębił ból głowy; chcąc ulżyć cierpienu, szedł po napar z ziół. Wszedł do kuchni i od razu zobaczył Beynama Agę.
-Hmm.. -mruknął.-Widzę, że zacząłeś jeść za siebie i Twojego przyjaciela Łachudrę! Przynajmniej nie czuję tego zgrzytu piasku pod nogami. To Egipska choroba, a nie człowiek! Przygotuj mi szybko napar dla naszej Pani. -dobrał się do talerza i zaczął zajadać pieczone kasztany.
-Natomiast Ty jesz tyle, co ja i Haci razem wzięci! Zestarzałeś się stary druhu.. Lata młodości dawno za Tobą.. Już robię!
Bulbul zgromił go wzrokiem i kończył dojadać ostatnie przysmaki z tacy. Usłyszał głosy z korytarza, które wydawały się nasilać. Ciekawe, kto o takiej porze przechadza się po haremie! Wyjrzał kątem oka i zobaczył starego przyjaciela Gul Agę. Pędził niczym Haci do kuchni, o zmroku!
-Gul Aga! Gdzie tak pędzisz? Już starego przyjaciela nie pamiętasz?! -mężczyzna przypatrzył mu się uważnie i w końcu uśmiechnął się szeroko.
-Bulbul! Wybacz, nie poznałem Cię. Tak dawno się nie widzieliśmy; nie miej mi za złe! Śpieszy mi się do Deli Huseina Paszy; mam do niego list od Kemankesa Paszy. -stary sługa uśmiechnął się chytrze i udał zatroskanego.
-Właśnie idę w tamtą stronę! Usiądź sobie i zjedz trochę, bo blady, żeś jak ściana! Ja zaniosę, nie martw się! -pokręcił przecząco głową, ale zapach potraw przekonała go.
-Tylko pamiętaj! Deli Husein Pasza! Dziękuje Ci.. Jakiś się miły zrobiłeś od tego wyjazdu do Egiptu!
-Eee tam! To przez tę Łachudrę Haciego zawsze się denerwowałem. Przeklęty Faraon! Panoszył się jak paw, a umysł mniejszy od buławy! Nie martw się; wszystkiego dopilnuję!
Witam Was Kochani!
Krótko i na temat; Miałam sporo spraw na głowie przez weekend i nie miałam czasu napisać kolejnego rozdziału, przepraszam! :/ Możecie, się domyślać, co się stanie tej nocy w Manisie.. Haci upity przez Kemcia, więc mają sporo czasu haha :D Bulbul przechwyca list do Huseina. Czy odda mu go do rąk, czy może pokusi się o przeczytanie? Kemankes zdradza tam swoje występki z Kosem..
Zachęcam do komentowania (nie gryzę!) i gwiazdkowania! "mocniejszego" ale strasznie mnie głowa boli, więc słabo by to wyszło :/
Jutro postaram się dać coś lepszego! <33

YOU ARE READING
"Dotyk nienawiści" -Kosem&Kemankes
FanfictionJak to jest być zniszczonym przez żądze władzy? Czy jest coś w stanie uratować człowieka, przed zgubą zapachu tronu? Sułtanka Kosem uczestnicząc na obradach Divanu, jako regentka poznała smak korony. Bijący majestat; szacunek zmieszany strachem podd...