Ciemnie chmury pokryły, niegdyś błękitne niebo. Od koronacji obecnego Sułtana minął tydzień, w którym zdobył przychylność wielu szanowanych Paszów, duchowieństwa i przede wszystkim wojska. Imperium zaczęło się odradzać na nowo, wraz z dobrym i sprawiedliwym władcą. Jednak wszystko ma swoją cenę, nieprawdaż? Okrywając się płaszczem chwały, nasze horyzonty się rozszerzają; biorąc obecne szczęście, odsuwamy od siebie wcześniejsze. No właśnie co z Kosem? Żyje.
-Panie.. - poseł Rzeczypospolitej skłonił się w pasie, na co Padyszach jedynie skinął głową z kamiennym wyrazem twarzy. -Nasz król z szacunkiem życzy Ci długiego życia i wspaniałego Sułtanatu. Liczy także na owocną współpracę; na znak swoich szczerych słów, przysyła skrzynie z drogocennymi kamieniami, złotem.
Kemankes ruchem dłoni wskazał na skrzynie, które sługa od razu otwarła. Błysk diamentów, szmaragdów i bursztynów rozpromienił całą salę obrad. Sułtan uśmiechnął się serdecznie do posła i podszedł do drewnianych kufrów, które przesiąknięte były skarbami narodów. Jego uwagę przykuły szmaragdy; wzrok utkwił mu na tych kamieniach, a uśmiech momentalnie znikł z jego twarzy. Nie odzywała się do niego; stała się, jak te kamienie - zimna, dumna i wyniosła.
-Wielebny pośle, jakże tego pięknego narodu! Kiedyś bywałem w tamtych stronach.. -Husein, zaczął swoje przemówienie, a jego wąs lekko zaczął się trząść.
-Doprawdy Paszo? -zapytał z zainteresowaniem przybysz.
-Ależ oczywiście! Tam.. Moskwa.. Tam.. No w każdym razie wielmożna szlachto dobre trunki macie!
-Wybacz mi śmiałość.. Moskwa nie leży na terenie Rzeczypospolitej. Jeśli chodzi o sprawy trunków, to z pewnością mówisz o wódce! Myśmy to prawdziwa szlachta Paszo, co lubuję w hucznych ucztach; sadzę, że się dogadamy!
Kemankes pokręcił z dezaprobatą głową i zaszczycił Huseina swoim jakże gniewnym wzrokiem. Westchnął głęboko; przysiągł sobie, że nie będzie okrutnym władcą, który będzie karał za chociażby złe słowo. Gdyby tylko mógł, z pewnością dołączyłby do rozmowy! Ostatnio piłem.. W tawernie, przed poznaniem zielonokiego diabła. Znowu pomyślał o jego szmaragdzie; powinien z nią porozmawiać. Dziś odwiedzi swoje pociechy i chociażby siłą zmusi ją, by z nim spędziła chociaż trochę czasu; jedno miłe słowo; jedno dotknięcie dłoni.
Opadł na swój tron i oficjalnie zakończył obrady Divanu. Husein wraz z posłem nadal dyskutowali, ale zanim wyszli ktoś zagrodził im drogę. Wpadła do sali i w swej fioletowej, jak lawenda sukni i stanęła przed Padyszachem.
Zimny wzrok; gniewne spojrzenie; pociemniałe ze złości tęczówki.
-Zostawiłam państwo w Twoich brudnych łapskach; oddałam swoją koronę, byś mnie odciążył od obowiązków; oddałam Ci moją najcenniejszą rzecz - mój tron! Byłam najpotężniejszą kobietą całego świata; Matką Sułtanów! Znoszę wszystkie wyzwiska, którymi mnie obrzucają, a Ty chcesz mi teraz jeszcze odebrać Mehmeda?! Ostrzegam Cię Sułtanie -odparła z ironią -jeśli mi go odbierzesz, ja odejdę. Wyjadę stąd, zabiorę ze sobą dzieci i nigdy mnie nie znajdziesz! Pieprz się z innymi kobietami, proszę bardzo!
-Kim jest ta kobieta? Czy to nie przypadkiem.. -odezwał się szlachcic po cichu do Kubbe Wezyra.
-Diablica Osmanów? We własnej osobie, masz zaszczyt poznać Sułtankę Kosem; matkę dzieci Padyszacha. -Deli spojrzał w stronę posła, który wydawał się przestraszony widokiem tak silnej i nienawistnej kobiety. -Często tu wpada tak bez zapowiedzi, zrobi awanturę i wyjdzie z hukiem. Te Wasze Słowianki to obiadki gotują, a nasze z się drą, rządzą państwem i zabijają z zimną krwią. Chociaż dziś poważna sprawa będzie.. Chodźmy na tą wódkę, to Ci poopowiadam!

YOU ARE READING
"Dotyk nienawiści" -Kosem&Kemankes
FanfictionJak to jest być zniszczonym przez żądze władzy? Czy jest coś w stanie uratować człowieka, przed zgubą zapachu tronu? Sułtanka Kosem uczestnicząc na obradach Divanu, jako regentka poznała smak korony. Bijący majestat; szacunek zmieszany strachem podd...