Ten rozdział dedykuję coolnatka810 💖 Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu! 😘
Medyczka skończyła badanie i skłoniła się nisko. Kemankes czekał przed drzwiami na wieści razem z Hacim, który od razu został powiadomiony o incydencie. Husein zniknął od razu po przyjeździe; w końcu Humasah sama nie może chodzić po ogrodzie, nieprawdaż? Łucznik zacisnął pięści i chodził w kółko. Amelya przebywa w lochu, a jego ukochana okłamywała go przez lata.. Mieli być wobec siebie szczerzy; co się stało z tą obietnicą? Wrota otwarły się i niska kobieta ze skórzaną torbą skłoniła się przed mężczyzną.
-Co z Sułtanką? -zapytał Wezyr z poddenerwowaniem.
-Nie wiem, jak to powiedzieć.. Ten stracony mężczyzna, który brutalnie zhańbił naszą Panią.. Regentka spodziewa się jego dziecka, a raczej dzieci. Jeśli się nie mylę, jest to ciąża bliźniacza; wyczuwam bicie dwojga serduszek. -zawahała się i dodała po chwili skruszona. -Pragnę zaproponować zabieg pozbycia się płodów; jeszcze nie jest za późno. Dziecko z gwałtu zawsze będzie..
-Jeśli chociażby tkniesz te maleństwa, zamknę Cię w lochu. Najpierw oderwę Ci palce; potem nogi a na końcu głowę! Nie będzie żadnego zabiegu; Sułtanka urodzi. Chcę wiedzieć wszystko, co się dzieję z dziećmi i samą Sułtanką; czy to jest jasne?
Haci stał jakby ktoś mu powiedział, że Bulbul to jego brat. Przecież to tak samo niedorzeczne; grzech, wielki grzech! Przeklęte nasienie Albańczyka; trzeba go było wykastrować, zanim dobrał się do mojej Regentki..
Kemankes natomiast spoglądał na akuszerkę z żądzą mordu. Co ona sobie wyobraża?! A może to Kosem chciała usunąć ich dzieci; pozbyć się jak zwykłego psa; wyrwać ze swojego ciała jak róże z krzewu. Przecież tak się cieszyła na wieść o ciąży.. Zachciało mu się płakać; poczuł się bezradny; rozdarty pomiędzy przeszłością, którą mu odebrano a przyszłością, którą ma budować na kłamstwie i przelanej krwi, ale także miłości. Musi to wszystko przemyśleć.. Bez żadnego słowa odszedł od komnaty ukochanej, zostawiając Haciego bladego, jak ściana.
Haci otrząsłszy się po wstrząsających wieściach, przekroczył próg do swojej Pani. Skłonił się nisko przed nią, z myślami wokół brzemiennej. Cóż za hańba.. Spojrzał w oczy Regentki i mimo wszystko dostrzegł lekki uśmiech kobiety. Czy tak właśnie działa ciąża; sprawia, że ludzie żądni krwi nagle uśmiechają się, jak głupi do sera? Zjadłbym ser..
-Już wiesz prawda? -pokiwał potwierdzająco. -Wiem, co teraz sobie pomyślisz; dziwka z tawerny, szmata, która oddała się, ale ja kocham Kemankesa. Pokochałam te maleństwa, które mogą uratować dynastię; razem z Wielkim Wezyrem stworzymy rodzinę dla naszych dzieci. Chodź bliżej mnie; usiądź.
Poklepała skrawek łoża; przybliżył się i spoczął obok Kosem. Chwyciła go niespodziewanie za rękę i położyła na swoim lekko zaokrąglonym brzuszku. Wyczuł bicie serduszka, a ciepła fala przeszła przez jego ciało. Sułtanka widząc uśmiech Faraona, sama ukazała perlisty uśmiech.
-Będę dziadkiem! Sułtanko.. A Bulbul też będzie miał miano dziadka? W końcu to ja zawsze byłem z Tobą, a ta Łachudra ostatnio przypałętała się, jak wesz we włosach!
-Wyrażaj się Haci. Będziesz musiał się dzielić dyżurami z Bulbulem; zostaw jeszcze trochę czasu dla Kemankesa. W końcu na pewno będzie chciał spędzać czas z rodziną! Właśnie.. Pozwól mu wejść; dlaczego wszedłeś sam?
-Ja się dzielić z nim nie będę! Zresztą ten Albański pies.. -Widząc wzrok Kosem, poprawił. -Wielki Wezyr raczej nie będzie zbyt bardzo angażował się w wychowywaniu dzieci. Już teraz sobie poszedł, a co dopiero później! Próżny, zapchlony, niewyżyty..
Kosem wstała z pomocą Haciego, który protestował chodzeniu w jej stanie. Boże, przecież mogłem skłamać! Podał jej laskę, na której podparła się i wyszła z komnaty. Objęła jedną dłonią swoje maleństwa, jakby bała się, że za chwilę ujdą z niej; ujdą, jak łzy, które tłumiła w sobie. Nie mogła sobie przypomnieć ostatniej chwili, gdy stała się taka słaba; kiedy zaczęła płakać. Może to burza hormonów i nastrojów ciężarnej? Doszła do komnaty Łucznika i bez zapowiedzi weszła, wspierając się na srebrnej laseczce. Siedział i czytał jakieś pismo; nawet nie zauważył, że stoi przed nim.
-Mam rozumieć, że ten dokument jest dużo ważniejszy, od Twojej rodziny? -podniósł wzrok i dostrzegł jej rozpaczliwy wzrok; nie uległ jej szmaragdom.
-Muszę trochę popracować.. Wybacz mi, ale odwiedzę Cię wieczorem dobrze? -adrenalina w jej żyłach przepływała równie szybko, jak nurt w Bosforze.
-Gdzie ja popełniłam błąd Kemankes? Przecież widziałam iskierki w Twoich oczach, gdy mi mówiłeś, że jestem w ciąży. Cieszyłeś się na wieść, że noszę w sobie owoc naszej miłości.. To przez Amelye, prawda? Teraz mam się ścigać z nią o Twoją uwagę; Twoje uczucie? No, powiedz coś! -wstał i podszedł do niej. Jego uwagę przykuły splecione dłonie na jej brzuchu.
-Posłuchaj.. Nie możemy zapomnieć o tym, że Ty nadal jesteś Regentką, a ja Wielkim Wezyrem. Zdajesz sobie sprawę, że zabiłaś Selima - potencjalnego przyszłego Sułtana. Codziennie odwiedzam Murada; nie wygląda dobrze. Myli marę z rzeczywistością; musimy myśleć o przyszłości Imperium. Amelya musi urodzić księcia, inaczej..
-Nawet jeśli urodzi tego cholernego księcia, to jeśli nie Ty, ja go zabiję! Przepraszam Kemankes, ale to nadal mój wróg; była nią, jest i będzie. Widzę co się dzieje z Muradem; nie jestem ślepa. Amelya i jej bachor będą umierać w męczarniach. To my Kemankes jesteśmy przyszłością naszej dynastii. My i nasze dzieci.
-Co masz na myśli? Kosem, nie możemy tak po prostu stracić kolejnego księcia; my nawet nie wiemy, czy to będzie chłopiec!
-Inszallach urodzi dziewczynkę! Wtedy wychowam ją jak własną córkę. Mimo wszystko nie jest tak trudno zmienić prawo; postąpię jak sprzed dziesięciu lat. To nie Ahmed zniósł prawo o bratobójstwie, tylko ja. Jeśli zajdzie potrzeba zmienię je i teraz! Wdowa po zmarłym Sułtanie będzie mogła ponownie się ożenić; natomiast Regentka będzie mogła stać się Sułtanem; Panem siedmiu stron świata; Padyszachem Imperium Osmańskiego, a będę nią ja - Sułtan Kosem Han Hazretleri!
Wcześniej lekko zgarbiona, trzymająca swoje skarby, które rosną pod jej sercem; teraz dumnie wyprostowana z zimnym spojrzeniem; zaślepioną wizją siebie na tronie. Ten widok przeraził go; bał się, że ponownie będzie musiał walczyć z jej pragnieniem władzy, które jak myślał, zakopał swoją miłością do niej. Musi ją ponownie otoczyć ramieniem, albo lepiej! Zadowolić halvetem, który pozwoli jej zapomnieć o niedostępnym marzeniu. Chociaż..
-Kobieta Sułtanem? To ja jestem Wielkim Wezyrem; jeśli nie będziemy mieć następcy, to ja zajmę się państwem - Sułtan Kemankes Mustafa Han Hazretleri. Oczywiście jako moja żona, stałabyś u mojego boku. Natomiast Amelye wyślę do Albanii; do domu.
-To ja chcę mieć tron! Dlaczego Ty miałbyś być Sułtanem? Najpierw musimy wydać moje córki za mąż; poszukaj Paszów dla Atike i Gevherhan; reszta już ma założone rodziny. Kemankes.. A gdybyśmy teraz wzięli Nikah? Moje córki wydamy, jak najszybciej; potem nakłonimy Murada, by zmienił prawo. Wtedy lud nie będzie się buntował, ponieważ to będzie wola Sułtana. Tak będzie najlepiej - dla mnie; dla Ciebie; dla naszych dzieci; dla naszej rodziny.
Pełne miłości oczy zamieniły się w żądne władzy i śmierci. Wielki Wezyr widząc jej wyrachowany charakter, chciał jej odmówić; powiedzieć, że to wszystko jest niedorzeczne. Jednak musi myśleć o ich wspólnej przyszłości; dzieci miałyby kochających rodziców, których ręce splamione będą krwią do końca żywotu.. Trudno, wizja tronu podobała mu się coraz bardziej. Kosem zostałaby jego żoną, miałby swój harem, jak prawdziwy Padyszach!
-Jutro wybiorę dla Sułtanek najlepszych Paszów, którzy będą nam wiernie służyć. Oddalimy je od Pałacu, a sami z pomocą naszego syna Murada odbędą się nasze zaślubiny.. A dalej czeka tylko tron; tron, władza i harem! -podszedł do niej i objął mocno w talii; wpatrywał się teraz w jej rozzłoszczone oczy.
-Nie będzie żadnego haremu! Zniosę ten cały harem; będziesz tylko mój, a ja tylko Twoja. Nie będę się dzielić czymś, co należy do mnie; żadna suka nie wejdzie do Twojego łoża! Żadna szmata nie będzie..
-Już dobrze, nie denerwuj się. To źle wpływa na nasze maleństwa. Najpierw Murad musi umrzeć; nie wychodźmy za bardzo w przyszłość, dobrze? Muszę jeszcze zajrzeć do tymczasowego Padyszacha, ale obiecuję Ci; jutro wezwę Cię na czwartkową noc moja piękna żono.. Kocham Was.
Kemankes uśmiechnął się do swojej przyszłej żony i pocałował ją niespodziewanie. Wpił się w jej ponętne wargi, które są stworzone do całowania. Złączyli swoje języki w długim, namiętnym pocałunku. Podciągnął wyżej jej nogę i ścisnął jej udo. Głaskał jej skórę, rozpraszając ciepłym dotykiem. Oderwali się od siebie, ale bliskość, w której się znajdowali, pozwalała im słyszeć wzajemne bicie serca. Ich myśli łączą się w tej samej drodze; serca biją w tym samym rytmie; dusze marnieją pod wpływem tej samej wizji władzy, którą mogą osiągnąć. Czerń i biel dopełnia się; jest pomiędzy nimi harmonia; czerń z czernią stworzy burzę; burzę, z której żadne z nich nie wyjdzie zwycięsko.Łucznik zadowolony z rozmowy z kochanką udał się do swojego obecnego syna; Padyszacha Imperium Osmańskiego. Wszedł do komnaty; Murad siedział przed kominkiem, popijając trunek. Kemankes odchrząknął znacząco, by zwrócić uwagę, że właśnie się pojawił. Sułtan odwrócił się i napotkał wzrok Wezyra. Od razu wstał i udał się do jego osoby.
-Witaj Ojcze. Wybacz mi; nie zauważyłem, jak wchodziłeś. -ukłonił się przed nim i pocałował dłoń Paszy i dotknął czołem, wyrażając szacunek do rodzica.
-Nic się nie stało Synu. Przechodziłem obok i postanowiłem do Ciebie wstąpić; mam nadzieję, że dobrze się czujesz. -oznajmił chłodno.
-To dla mnie wielki zaszczyt; proszę, usiądź koło mnie. Dziękuję za troskę, niczego mi nie potrzeba; czuję się bardzo dobrze.
Chłopcze, nie rozpoznajesz swojego Wezyra, a Ty mówisz, że czujesz się dobrze! O Allachu daj mi siłę, by dalej brnąć w to kłamstwo! Usiadł przy żarzących się węgielkach i popatrzył na zastawiony stół. Znana gęsina w miodzie; jagnięcina w żurawinie; baklava, słodkie bułeczki i dużo innych potraw obstawiało drewniany mebel. No i oczywiście te dziwne ziółka..
-Proszę Panie, częstuj się! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zjesz ze mną posiłek; Matka niestety ostatnio mało mnie odwiedza.. -schylił głowę na ostatnie słowa, i odparł smutnym głosem.
-Już jadłem. -Napotkawszy wzrok Murada, dopowiedział. -Dobrze, zjem z Tobą, oczywiście. Matka ma dużo spraw na głowie, musi odpocząć. Murad.. Co to są za napary; od kiedy je pijesz?
-Wybacz mi moją śmiałość, ale to Ty jesteś Sułtanem; Matka musi się zajmować tylko sprawami haremu. Jeśli chcesz, mogę zamówić także i Tobie tę herbatkę; koi nerwy! Nie pamiętam dokładnie, ale po śmierci moich braci; dlaczego pytasz?
-Nie, tym razem podziękuję. Tak tylko pytam.. Nie ma sensu, dalej rozmawiać; jedzmy, póki gorące. Smacznego Synu.
-Smacznego Ojcze!
Wspólnie zaczęli kosztować potraw; wszystkie były bardzo dobre, ale nie jedzenie w głowie Kemankesa. Kiedyś Murad myślał, że on jest jego ojcem, ale nie Sułtanem! Z nim jest coraz gorzej; gdyby było mało, spożywa te dziwne napary! Może to w nich tkwi problem; może to przez nie Murad myli rzeczywistość z jakimiś urojeniami! Ton, w jakim odnosił się do niego Murad, bardzo mu odpowiadał. Czuł się jak prawdziwy Padyszach; władca, władców. Jeszcze tylko Kosem zostanie moją żoną; dzieci urodzą się zdrowe i zasiądzie na tronie. Musi przekonać Regentkę do swojego Sułtanatu; gdyby to było takie proste.. Co ja z Tobą pocznę, moja urokliwa żono?!Hej Kochani! <3
Kiedyś rozdziały były codziennie, a teraz w kratkę :/ Po prostu ostatnio ciągle mnie głowa boli i staram się iść szybciej spać.. Teraz mam nadzieję już pójdzie z górki, bo dotarłam do tego ważnego momentu, czyli - co się stanie po odejściu Murada; kto zasiądzie na tronie. No i Kosem, jak Kemankesowi marzy się tron - kogo byście chcieli zobaczyć na nim? :D
Ja lecę się ubierać i zjeść śniadanie! Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał! <3

YOU ARE READING
"Dotyk nienawiści" -Kosem&Kemankes
FanfictionJak to jest być zniszczonym przez żądze władzy? Czy jest coś w stanie uratować człowieka, przed zgubą zapachu tronu? Sułtanka Kosem uczestnicząc na obradach Divanu, jako regentka poznała smak korony. Bijący majestat; szacunek zmieszany strachem podd...