Rozdział 8

107 4 5
                                    

*dzień później*
*Eva*
Cóż, wróciłam do tej pieprzonej rzeczywistości. Za szybą stoi Noora, Sana i Tonje. Jeśli są tu od samego początku, podziwiam je. Mimo tego, że byłam na nie wkurwiona, to są nadal moje najlepsze przyjaciółki. A Vilde? Jest zwykłą szmatą. Nie chcę jej znać, chociaż w szkole będziemy się spotykać. Teraz, kiedy 'odrodziłam się' na nowo, zacznę nowe życie. Zmienię się. Nie chcę wracać do tego, co było kiedyś.
Lekarz właśnie oznajmił moim przyjaciółkom, że się obudziłam.
-Eva nigdy więcej tak nie rób! -krzyknęła Tonje ze łzami w oczach.
-To tylko tabletki nasenne. Nie mogłam zasnąć i przesadziłam trochę. -tłumaczyłam się obojętnie. -Obiecuję.
Dzisiaj miałam zostać wypisana ze szpitala. I dobrze, bo nie chce mi się patrzeć na te białe fartuchy i stado pielęgniarek, które ciagle nade mną stoją. Fakt, ze były bardzo miłe, ale wszyscy mieli mnie za wariatkę i niedoszła samobójczyni. Gowno wiedza.
Miałam nie chodzić do szkoły, a Noora dostała również zwolnienie, żeby mogła się mną opiekować. W szkole pewnie huczy od plotek. Ciekawe, jaka teraz jestem w ich oczach.
Dzwoni telefon. Jakiś nieznany numer. Odbieram.
-Halo? -powiedziałam niechętnie.
-Pozwól mi wyjaśnić. -to był Schistad.
Rozłączyłam się. Miałam go dosyć. Po chuj chce mi wyjaśniać, skoro wiadomo, jak jest.
Powiadomienie z messengera.
Christoffer Schistad: Eva. Wiem, że może tego nie przeczytasz, ale tu mogę Ci to jedynie wyjaśnić. Nie chcesz mnie znać. Wiem to. Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z Vilde. Jak wiesz, chodziłem z nią kiedyś. Zerwałem z nią, bo miałem dość tego, jaka ona jest. Okazała się być puszczalska. Nie widziała życia poza imprezami. Okej, wiem, ze nie byłem lepszy, ale Eva, zmieniłem się. Tonje Ci to potwierdzi. Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której musisz wiedzieć, ale to nie jest temat do pisania na messengerze. Musisz się ze mną spotkać, bo inaczej nie dowiesz się całej prawdy. Musisz mi zaufać. Chociaż w tej sprawie. Always love you.
Eva Kviig Mohn: Dobra, ale masz potem do mnie nie pisać i nie dzwonić. Jutro o 18.
*wyświetlono*
Boże, po co się zgodziłam.. Ale No cóż, zobaczymy, co ma mi do powiedzenia.
Postanowiłam napisać do dziewczyn.
Eva Kviig Mohn: Hejka
Noora Sætre, Sana Bakkoush: Hejka :)
Noora Sætre: Lepiej się czujesz? Będę u ciebie jutro.
Eva Kviig Mohn: Tak, lepiej już. Schistad do mnie napisał.
Sana Bakkoush: Co napisał?
Eva Kviig Mohn: *screen wiadomości*
Noora Sætre: Teraz pewnie mnie zabijesz za to, co napisze, ale cholernie mu zależy Eva. Gdyby mu nie zależało, nie wydzwaniałby i nie pisał. Wiem, że myślisz inaczej, ale zaufaj mi.
Eva Kviig Mohn: Luz, mamy się jutro spotkać o 18. Może zechcecie pójść ze mną na to spotkanie?
Sana Bakkoush: Jeśli tego tak bardzo potrzebujesz.. Tonje idzie z nami?
Eva Kviig Mohn: Tak.
Eva Kviig Mohn: Mogę zadzwonić?
Noora Sætre: Pewnie!
*rozmowa grupowa rozpoczęła się*
-Wiecie co.. Jestem mega zmęczona i nie dam rady dłużej gadać. Przepraszam. -wystukalam.
-Eva nie musisz się tłumaczyć. Rozumiemy to. -powiedziała Noora.
-Spij dobrze. -powiedziała Sana.
Tak jak mówiłam, tak było. Byłam mega zmęczona dzisiejszym dniem. Położyłam się i chwile później odplynelam do Krainy Morfeusza.

Hej!!
Przepraszam, że mnie nie było, ale wena zawodzi :/ Dzisiaj robimy taki mały maraton i to jest jego pierwszy rozdział. Aktualnie kończę kolejny, Wiec myśle ze za chwile powinien być:)

Impossible | MohnstadWhere stories live. Discover now