VI ✓

620 53 10
                                    


Dziewczynka i chłopiec urodzą się
W tym samym dniu,
W dwie strony świata rozejdą się
Dobrą jeden a w drugą dwóch,
Trenują pod okiem silnych mas
By zdobyć więcej siły,
Oboje na stół położą swój as
Gdy ich bój będzie niemiły,
Łącząc swe siły
Zniszczą ten świat
Zabijcie ich póki jest czas
To ocaleni będą wśród nas

*

***

Ikari podniosła się do pozycji siedzącej i otworzyła oczy szybko oddychając. Zerknęła na zegar ścienny i z cichym jękiem opadła na poduszki. Czwarta dwadzieścia osiem. W głowie nadal bębniły jej słowa "Łącząc swe siły zniszczą ten świat, zabijcie ich póki jest czas to ocaleni będą wśród nas" O kogo chodzi? Dlaczego akurat jej to się przyśniło?? Zrezygnowana wiedziała, że już nie uśnie więc wstała i szybko zabrała bieliznę,  długie spodnie zwężające się na kostkach, koszulkę z długim rękawem i ciepłą bluzę - wszystko w czarnym kolorze. Na palcach wyszła z pokoju i wstąpiła do łazienki. Ubrała się i na szybkiego umyła zęby. Słońce zaczęło wyglądać zza horyzontu oświetlając Konohę. 'Hatake' wyszła z domu jak najciszej potrafiła i puściła się biegiem.

Konoha o tej porze dnia jest piękna i wygląda magicznie. Na ulicach nie widać wielu shinobi choć raz na kilka minut się przeszło tu i ówdzie.  Czarnooka nie zwracała uwagi na mijający czas. Wręcz przeciwnie - miała w głębokim poważaniu ile czasu upłynęło od jej wyjścia.

Zwolniła tempa i teraz powoli szła. Za sobą usłyszała nie mały hałas więc instynktownie z kunai'em w dłoni odwróciła się. To co zobaczyła zbiło ją z tropu. Kwadratowy kamień z dziurami na oczy. Podeszła do niego i z całej siły kopnęła go. To coś odleciało 15 metrów dalej a na jego miejscu był jakiś maksymalnie sześcioletni dzieciak z głupkowatym szalikiem. Westchnęła przecierając twarz dłonią w geście załamania. Spojrzała na zegar uliczny przy sklepiku i wzdrygnęła się. Godzina siódma cztery. Zostało jej trzydzieści sześć minut do rozpoczęcia treningu a ona musiała się użerać z cudzym bachorem.

-Czego chcesz? - zapytała niemiło chcąc spławić krasnala jak najszybciej się dało
-Pokonać cię! - ruszył na nią ale nie pokonał nawet 10 centymetrów a już potknął się o szal i upadł na ziemię z płaczem. Ikari schowała kunai wiedząc, że ktoś taki jak on nie da rady skrzywdzić jej w najmniejszym stopniu.
-Kim ty niby jesteś? - zapytała zaczynając odczuwać skutki przebywania przy małym dzieciaku - drażliwość.
-Nazywam się Konohamaru i jestem wnukiem Hokage! - wykrzyknął zwracając uwagę kilku shinobi.
-Możesz być nawet wnukiem mędrca sześciu ścieżek a i tak nie robisz na mnie wrażenia. Spadaj mały, śpieszę się na trening - odwróciła się i ruszyła przed siebie słysząc w tle pokrzykiwania malca.
-Jeszcze cię dorwę! Słyszysz? Dorwę cię!! - zignorowała go.
-Gdyby Hidan tu był to Jashin by miał w tym swoim piekle małego, upierdliwego diabła. Pi**rzony dzieciak - mruczała do siebie pod nosem.

***
Dotarła na pole bez kolejnych przeszkód a na nim był już Sasuke. Uśmiechnęła się do niego.
-Ohayo Sasuke.
-Ohayo Itsure. - odpowiedział z nikłym uśmiechem. Zaczął lubić tą małą osóbkę. Była silna więc była warta jego uwagi.

Dziewczyna nie opowiadała o nowych ciuchach, trendach czy czymś takim. Zaciekawiło ją na jakim poziomie chłopak ma opanowanego sharingana. Odpowiedział, że na bardzo niskim a do tego towarzyszą mu bóle głowy. Ikari bardzo chciała mu pomóc ale wiedziała, że sharingana mają tylko członkowie klanu Uchiha lub osoby, które od takich osób dostały go jak na przykład sensei Kakashi.

Obydwoje się uśmiechali do siebie a Sasuke patrzył w jej czarne oczy z białymi płomykami wokół źrenicy. Z daleka przychodziła Sakura ale zatrzymała się gwałtownie na widok tej dwójki siedzącej tak blisko. Podeszła jeszcze bliżej a chłopakowi uśmiech zanikł zauważając ją. Różowo-włosa odchrząknęła. 'Hatake' wywróciła oczami co spowodowało ciche parsknięcie Uchihy. Spojrzała na Haruno i zlustrowała ją wzrokiem. Czarne, krótkie spodenki, czerwona koszulka i wyraziście różowe kimono. Nie mogło zabraknąć butów shinobi, a w jakim kolorze? RÓŻOWYM. "Ble, wygląda jak landrynka." Czarnooka skrzywiła się mimowolnie.
-Cukiereczku, rodzice nie uczyli cię, że nie przeszkadza się komuś w rozmowie? - szaro-włosa powiedziała to przesłodzonym tonem pełnym jadu. Chłopak spojrzał na nią z uznaniem.

Sakura zacisnęła pięści czując jak jej policzki robią się czerwone. Nienawidziła gdy ktoś się z niej naśmiewał. Zwłaszcza przy ukochanym.
-Zamknij się Hatake. - warknęła mając nadzieję, że to coś pomoże choć dało to odwrotne skutki od zamierzonych, Sasuke się wreszcie odezwał.

-Co ty odwalasz Sakura? Stroisz się jak jakaś modelka, zachowujesz jak głupia idiotka, nie dajesz mi w spokoju porozmawiać z Itsure bo od razu na nią skaczesz jakby była twoim wrogiem. Wysłałaś ją do szpitala bo się do mnie uśmiechnęła. Nie mam prawa z nią wymienić kilka zdań bo zaczynam się martwić czy jej nie zrobisz krzywdy. Jesteś nieobliczalna i najwyraźniej chora na głowę skoro uważasz mnie za swoją własność. Mam prawo wybrać, tak? To nie decyduj za mnie skoro nie masz takiej możliwości. Nie, nie wybieram ciebie, więc możesz z łaski swojej zejść mi z oczu? Nie mogę na ciebie patrzeć. - Powiedział wszystko co "leżało mu na wątrobie" dzięki czemu poczuł się lepiej.

Z każdym jego słowem łzy w oczach różowej zbierały się coraz szybciej, gdy przy kilku ostatnich zdaniach zaczęły spływać po jej policzkach zostawiając czarne ślady po tuszu. Chłopak prychnął i stanął bliżej Ikari. Zapłakana Haruno odwróciła się i pobiegła przed siebie, praktycznie nic nie widząc. Kilka chwil później pojawił się Kakashi.
-Gdzie Sakura? - zapytał cicho obawiając się nie wiadomo czego.
-Sasuke wyjaśnił jej, że nie jest czyjąś własnością by wyżywała się na mnie za zwykłą rozmowę z nim. Rozpłakała się i pobiega gdzieś - dotąd milcząca dziewczyna odezwała się z obojętnością w głosie
-Ah.. no to... chyba nie ma treningu - odpowiedział sensei drapiąc się po karku.
-Kakashi-sensei, gdzie Naruto? - zapytała.
-Ten młotek zjadł za dużo ramen i ma problemy żołądkowe. Siedzi w domu i nie wygląda najlepiej - powiedział czarnowłosy. Ikari mruknęła coś co miało zabrzmieć jak "Okej" a wyszło z tego "yhym". Pożegnała się z dwójką i odeszła w stronę domu, by odpocząć po dzisiejszej nocy z koszmarem.

*W tym czasie w Akatsuki*

Wszyscy biegali jak poparzeni, poza Pain'em, Itachi'm i Kakazu, bo znaleźli namiary na jedno-ogoniastego szopa - Shukaku, zapieczętowanego w Gaarze z Suny, wioski piasku. Niedługo miało odbyć się pierwsze pojmanie Jinjurikieģo i wyssanie z niego Bijū. Samo porwanie mieli wykonać blond włosy Deidara i jego towarzysz - Lalkarz Sasori.
-To moja szansa, un! - wyciągnął ręce ku sufitowi skalnemu.
-Z kim ja żyje...? - zapytał sam siebie Sasori. Potargał swoje czerwone włosy i opadł na mały fotel niedaleko kanapy na której siedział Pain i Itachi. Kakazu zaś zajął miejsce w jadalni licząc pieniądze.

Hidan w pewnym momencie potknął się o coś.
-Kurwa! DEIDARA ZABIERAJ TO TWOJE GLINIANE GÓWNO!! -wykrzyczał zdenerwowany kopiąc jeszcze nie zaschniętą do końca glinianą wazę na kwiaty. Ale po cholerę im kwiaty w bazie Akatsuki? Są zbiegłymi shinobimi klasy S, a nie małymi gospodyniami domowymi.

Potęga //Dwie częściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz