XI - Pechowy dzień? ✓

515 37 23
                                    

Ona krzyczy.
On w nią wbija kunai.
Ona krwawi.
On się szaleńczo uśmiecha.
Ona powoli umiera.
On odzyskuje świadomość.
Ona płacze.
On pada przed nią na kolana.
Ona podnosi dłoń.
On nienawidzi siebie.
Ona dotyka jego policzka.
On wpada w histerię.
Ona szepcze "Kocham cię" i umiera.
On wbija kunai sobie w serce i umiera.
Nienawiść przemawiająca przez nas może mieć tragiczne skutki. Pamiętaj!


***

"Uda mi się" - to pomyślała trzynastolatka patrząc na swój nowy twór (drewniana dłoń). Zaczęła przymocowywać kabelki i tym podobne. Bardzo chciała pomóc lalkarzowi, bo nadal nie miał jednej z dłoni. Gdy zrobiła wszystko co potrzeba, zacmokała z podziwem. Udało jej się. Ręka z drewna brzozowego, jasna i lekko błyszcząca się.

Otworzyła drzwi i wyszła z pokoju mając nadzieję na spotkanie czerwonowłosego. Była godzina 13.05, więc zostało jej 55 minut do wspólnego obiadu. Zaczęła przeszukiwać pomieszczenia ale widząc marny skutek opadła na mięciutką pufę, która wydała jęk. Chwila... pufy nie wydają dźwięków! 

Podniosła się gwałtownie i uśmiechnęła się lekko na widok Sasori'ego przecierającego oczy. Najwyraźniej dopiero wstał, a raczej został obudzony przez zgniecenie jego brzucha.
-Kurwa, ile ty ważysz? - zapytał nadal nie kontaktując. Dziewczyna wkurzyła się i prychnęła pod nosem.
-Kobiet o wagę się nie pyta. - mruknęła cicho. Podała mu mały kartonik. - Zobacz co jest w środku.

Otworzył ostrożnie tekturowe opakowanie i zastygł w bezruchu. Ikari ponagliła go. Wyjął sztuczną część ciała i uśmiechnął się szeroko. Podniósł na nią wzrok, a ona się drapała po karku w geście zakłopotania.
-To jest.. prezent dla ciebie, mistrzu Sasori.

Załączył dłoń do ubytku i podniósł się. Uśmiech zdobił jego bladą twarz a czerwone włosy podskoczyły jak na trampolinie.

-Dziękuję Ikari-chan.

Jej policzki przybrały kolor bardzo dojrzałego pomidora. Uśmiechnęła się delikatnie. Tą chwilę musiał przerwać pewien biało-włosy idiota z kosą o trzech ostrzach, przyczepioną na plecach. Wpadł do pomieszczenia i potknął się o KOLEJNĄ doniczkę Deidary.

-Kurwa mać! DEIDARA ZABIERAJ TO! - wykrzyczał a za nim pojawił się rozeźlony Kakazu. Hidan zamilkł.

-Jeszcze raz dotkniesz moich rzeczy to utnę ci łeb i wsadzę go do zamrażarki. - warknął do chłopaka siedzącego na ziemi, kiwając palcem jak matka nad rozkapryszonym brzdącem. Odszedł zaciskając dłonie w pięści.

-Jeszcze raz dotkniesz moich rzeczy to utne ci łeb i wsadzę go do zamrażarki. Bla, bla, bla. - wystawił język papugując Skąpca. W mig przy nim pojawił się Sasori, który palnął go w łeb.

-Auu! - zawył wyznawca Jashina.

-Idioci.. - Czarnowłosa przyłożyła dłoń do czoła w geście załamania nerwowego, spowodowanego przebywaniem wśród tłumoków, psycholi i po prostu debili zachowujących się jak bachory, które dopiero są w przedszkolu a nawet w żłobku.

Dziewczyna wyszła z pokoju i potknęłą się o coś. Spojrzała na winowajcę wypadku a tym czymś była... RYBA?!? JEBANY DORSZ! Zaklęła* cicho i zebrała dużo powietrza do płuc.

-KISAME TY PIEPRZONY KARPIU! ZABIERAJ SWOJĄ MATKĘ ALBO UJEBIE JEJ ŁEB I ZROBIĘ Z NIEJ ZUPĘ RYBNĄ, KTÓREJ NIKT NIE TKNIE!!!!! - Pojawił się Kisame z głupią mimiką twarzy. Podniósł rybę, wyszlochał chwilę jak to on cierpi i wyrzucił ją do kosza. Ominął Ikari szerokim łukiem nie zważając na to, że tłukła głową w panele.

-Zabij mnie, zabij mnie, chcę mieć święty spokój, jebani debile... - fuknęła i wstała. Podeszła do drzwi numer 12 i weszła nie patrząc na nic. Wskoczyła do łóżka i zakopała się w kołdrze.

Kilka minut później drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł zmęczony Hidan. Usiadł na łóżku i szturchnął śpiącą w nim czarnooką.

-Ikari... obudź się. - mruknął ospale. Ona się przeciągnęła. - Co znowu się stało, że tu nocujesz?

-Kisame, ryba, idiotyzm. - mruknęła krótko, zwięźle i na temat. Chłopak przytaknął i się położył obok. Nie przytulił jej czy coś. Po prostu spali na dwuosobowym łóżku, po dwóch stronach. Czasami ona przychodziła tu by nie być samemu.

Zamknęli oczy i prawie w tym samym momencie udali się do krainy tęczy, jednorożców i czekolady (u Hidana) oraz kruków i samotności (u Ikari).

*

***


Znowu obudzili się w tym samym momencie. Znowu? A tak, spali już nie raz w swoich pokojach. Ktoś mógłby uznać ich za parę lecz jest to błędne. Są przyjaciółmi.

Dziewczyna przetarła delikatnie oczy i szturchnęła towarzysza.

-Wstawaj. Idziemy na śniadanie. - wydała rozkaz a on nawet nie mruknął sprzeciwu. Wstali. Przeciągnęli się by pobudzić uśpione mięśnie do działania. Obydwoje z 'sianem' na głowie wyszli z pokoju. Weszli do kuchni i przygotowali sobie kilka kanapek i po kubku kawy na śniadanko.

Zjedli wszystko ale co dziwne, byli sami. Białowłosy spojrzał na zegar wiszący na ścianie i złapał się za głowę.

-Idiotko, jest druga w nocy. To nic dziwnego, że wszyscy śpią. Za to, że mnie obudziłaś tak wcześnie to idziesz ze mną poświęcić kilkoro ludzi dla Jashin-sama. - uśmiechnął się wrednie.

-Zgoda. - mruknęła, cicho wstając. Poszła na palcach się przebrać do pokoju, który był jej i jej brata. Weszła jak najciszej potrafiła i lekko uśmiechnęła się na widok chłopaka rozwalonego w poprzek i zakrytego po uszy kołdrą. Zawsze spał jak niemowlak. Przebrała się w swój strój składający się z czarne spodnie, biały top i szarą bluzę zasuwaną, z kapturem.

Wyszła do jashisty. Razem skierowali się na łowy. Znajdując kilkanaście ofiar świetnie się bawili. Ich ciuchy było w prawie każdym calu pobrudzone krwią tych ludzi. Na ich twarzach ciągle był widoczny uśmiech, wrócili do bazy i bez słowa poszli się umyć z zaschniętej już, czerwonej mazi.

====
Ohayo! Gomen za to, że tak dawno był ale warto czekać? Wgl pozdrawiam NikolaMazur8 i czekam aż będziesz mieć odpowiedni poziom ^^

Czekam na wasze pytania :3

Chcecie bym napisała dodatek do tej książki? Mianowicie "Przedszkole Akatsuki" czyli akatsuki poza Ikari są w wieku przedszkolnym, to będzie sweet *-* tylko zależy czy chcecie ^-^

Miłego dnia! ♡




Potęga //Dwie częściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz