Rozdział 8

1K 72 8
                                    

Siedziałem w ekskluzywnej restauracji przeglądając menu. Siedziałem i siedziałem aż w końcu stwierdziłem, że na nic mnie nie stać. Dosłownie na nic. Zwykła szklanka wody kosztowała trzysta pięćdziesiąt złotych nie wspominając już o daniach które nie schodziły poniżej pięciu stów.

- Co byś chciał Shirotani ? - Zagadnął czarnowłosy który siedział naprzeciwko mnie i odłożył swoje menu dokonawszy wyboru.

- Yyy wiesz, że na nic mnie nie stać...

- Ale to ja cię zaprosiłem i to ja płacę. - Stwierdził tonem nie przyjmującym sprzeciwu i wezwał kelnera. - Wiec ?

Uniosłem kartę tak by zakrywała mi twarz na której wykwitł siarczysty rumieniec. Szybko zlustrowałem od nowa menu ale jak się spodziewałem, nie byłem w stanie na nic się zdecydować. Gdy czarnowłosy kelner podszedł do naszego stolika Kazuhiro posłał mi oczekujące spojrzenie a gdy zorientował się, że nie mam zamiaru nic zamówić odezwał się za nasz dwoje...

- Będzie taca z ostrygami, krewetkami i mulami, Creme Brulee a do tego Krug Rose. - Powiedział stanowczym tonem.

Kiedy mężczyzna oddalił się z naszym zamówieniem od razu pożałowałem tego, że zostałem praktycznie sam na sam z zielonookim. W całej restauracji były zajęte wszystkie stoliki, ale oczywiście pan bogaty biznesmen zarezerwował dla nas osobny pokój z dala od głównej sali. Ciągle miałem w głowię rozmowę z tym całym sekretarzem. Mimo tego, że doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, iż mogę być wykorzystywany to z niewiadomych przyczyn sam na to pozwoliłem, wyraziłem zgodę na sypianie z nim.

- Shirotani ? - Obudziłem się usłyszawszy głęboki głos czarnowłosego który siedział naprzeciwko mnie wbijając we mnie swoje zielone oczy. Był strasznie wyluzowany. - Dlaczego jesteś taki cichy ?

- Nie, nie jestem. - burknąłem pod nosem praktycznie sam do siebie. A dlaczego mam nie być ?

- Coś się stało ? Jesteś zły o to że nie powiedziałem ci o tej kolacji ?

- Nie...

- To o co chodzi ? - Zapytał domagając się odpowiedzi. Chciałem na niego nie patrzeć, ale nie mogłem. Jego zielone oczy przyciągały mnie, były hipnotyzujące i takie.... magiczne ? Moje serce biło za każdym razem mocniej gdy słyszałem jego głos. Miał nade mną władzę jakiej nie miał nikt od bardzo dawna.

- Bawisz się mną, prawda ? - Spojrzałem na niego żarliwie brązowymi oczyma. Chciałem odpowiedzi mimo, że się jej bałem to jej chciałem. Nie wiedziałem co odpowie, ale nie mogłem żyć w kłamstwie. Już raz cierpiałem i nie zamierzałem znowu.

- Dlaczego tak uważasz ? - Jego ton stał się chłodny a mięśnie napięły się co było widoczne pod czarną koszulą.

- Nieważne...

- Shirotani... - Przerwał i nerwowo przeczesał czarne włosy. - Raz sugerujesz że traktuję cię jak tanią dziwkę a teraz uważasz, że się tobą bawię ? Nie ufasz mi ?

- Znam cię zaledwie parę dni. - Stwierdziłem. - Jak mógł bym zaufać komuś tak szybko ?

- Rozumiem... - Głęboko westchnął przymykając oczy. - Nie bawię się tobą. Bądź tego pewien. Jestem w stosunku do ciebie poważny.

- Czyli do innych nie jesteś ?

Spojrzał na mnie z osłupieniem i gdy miał już coś powiedzieć do sali wszedł kelner z naszym jedzeniem, kieliszkami i szampanem który znałem za czasów młodości kiedy to jeszcze byłem bogaty i miałem przy boku miłość swojego życia. Krug Rose. Szampan który pijałem z Saito na każdej randce.

Mimo wszystko...Where stories live. Discover now