Rozdział 13

829 65 1
                                    

Bez chwili wahania zostawiłem swoją pannę młodą przed ołtarzem i skierowałem się w stronę bruneta stojącego przy głównym wejściu do kościoła. Ludzie gapili się na mnie wprawieni w nie male osłupienie, paparazzi robili mi zdjęcia jak pierdolnięci a moi, jak i panny młodej, rodzice gadali coś miedzy sobą nie ukrywając oburzenia. Ale szczerze. Nie żałowałem. To było jak wybawienie przez najpiękniejszego anioła jaki istniał.

Chwyciłem go za czarną koszulę, którą miał ubraną i przyciągnąłem bliżej swojego ciała łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Nagłe oburzenie które ten akt wywołał był dla mnie bezcenne. Wszędzie dało się słyszeć "- To nie przystoi" , "- To skandal", a ja zadowolony z siebie nie zważając na nic, jeszcze bardziej pogłębiłem nasz pocałunek... I tylko czułem jak paparazzi korzystają z takiej okazji robiąc nam zdjęcia.

- Dlaczego... - Wyszeptał mój ukochany kiedy na moment odkleiłem się od jego warg.

- Bo mimo wszystko kocham cię całym sercem i nigdy nie przestałem. - Posłałem mu lekki uśmiech i ponownie go pocałowałem tym razem obejmując go rękoma w pasie. Nigdy przez całe swoje życie, nie byłem tak szczęśliwy jak dzisiaj. On jest jedyną osobą na której mi zależy. Innych mam głęboko w dupie.

- Kazuhiro ! - Agresywny ton głosu mojego ojczyma wymusił na mnie przerwanie pocałunku. Złapałem swojego ukochanego za rękę i spojrzałem na idących w naszą stronę rodziców.

- O nic się nie martw. - Wyszeptałem tak by tylko Shirotani usłyszał. Jego brązowe oczy spoczęły na mojej twarzy a jego dłoń jeszcze bardziej zacisnęła się na mojej. - Tym razem nie pozwolę by ktokolwiek mi ciebie odebrał.

- Co za skandal ! Czy wiesz co zrobiłeś ?! - Odezwał się mój ojczym przystając z moją matką kilka kroków od nas i gromiąc mnie morderczym spojrzeniem.

- Przerwałem to, co od początku było bezcelowe. - Stwierdziłem z dziwnym spokojem w głosie.

- Bezcelowe ?! - Wrzasnął. - Czy twoim zdaniem uratowanie naszej firmy jest bezcelowe ?!

- Jeśli mam z tego powodu żenić się z kobietą której nie kocham... To tak. Jest to jak najbardziej bezcelowe. - Odparłem. Jego złość była niewyobrażalna chociaż tak naprawdę nie miał żadnego powodu do tego. Od początku wiedział, że zgodziłem się na ten ślub tylko i wyłącznie z jego powodu. Firma upadała i trzeba było połączyć siły z największym wrogiem...

- Synu... - Odezwała się moja matka dotychczas milcząca. - Zostawiłeś tą piękną kobietę dla mężczyzny którego i tak po pewnym czasie zo...

- Nie poznajesz go ? - Zapytałem przerywając jej wypowiedź. Jej zielone oczy powędrowały na mojego ukochanego, który stał obok mnie już powoli wbijając w moją dłoń swoje paznokcie. Był zestresowany i ja to czułem. Nagle spojrzenie mojej matki, jak by złagodniało. Poznała go. Byłem tego pewien.

- Shirotani Nakamura... - Stwierdziła po krótkiej chwili milczenia i posłała delikatny uśmiech w stronę bruneta. - Nic się nie zmieniłeś a minęło już tyle lat.

- Pani również, pani Sa...Takemoto. - Poprawił się mój kochanek odwzajemniając uśmiech.

- Ciesze się, że się odnaleźliście. Przeze mnie musieliście się rozstać... - Po policzku mojej matki spłynęła jedna łza, która nie uszła nieuwadze mojemu ojczymowi.

- Saori... Popierasz ten związek ? - Zdziwił się mężczyzna.

- Zamknij się Jun ! - Warknęła moja matka w stronę czarnowłosego mężczyzny co nigdy wcześniej jej się nie zdarzyło. - Oczywiście że popieram. W końcu nikt nie jest godny mojego syna bardziej niż Shirotani.

- A-ale...

- Wytłumaczę ci wszystko w domu. - Uciszyła go matka. - Shirotani...

- T-tak ?

- Dbaj o mojego syna.

- Oczywiście ! - Moja matka obdarowała go najserdeczniejszym uśmiechem i nie zważając na mnie zamknęła go w niedźwiedzim uścisku. Przez co niechętnie musiałem puścić jego dłoń. Wyszeptała coś do jego ucha no co mój ukochany zachichotał.

- Powiedz mi Kazuhiro... - Zaczął mój ojczym kiedy tamta dwójka wdała się w dziwnie ożywioną dyskusję. - Czy to ten chłopak którego zdjęcie trzymałeś pod poduszką gdy jeszcze u mnie mieszkałeś ?

Spojrzałem na niego z osłupienie a na mojej twarzy momentalnie wykwitł, jak że zdradzający wszystko, rumieniec.

- S-skąd wiesz o tym zdjęciu ? - Spytałem szeptem by przypadkiem Shirotani nie usłyszał, że coś takiego robiłem ( i do tej pory robię ).

- Czyli to on. - Stwierdził wzdychając. - No nic na to nie poradzę. - Zaśmiał się i klepnął mnie w plecy. - Nie zrań go.

Powiedział to i przerywając ożywioną rozmowę mojej matki z Shirotanim, odciągnął ją i obydwoje udali się przepraszać gości weselnych. Ja natomiast z powrotem wróciłem do ukochanego i ponownie chwyciłem go za rękę.

- Zmywamy się stąd ? - Zapytałem posyłając mu lekki uśmiech.

- Z tobą... zawszę. 

Mimo wszystko...Where stories live. Discover now