|11|

360 20 18
                                    

4 Dzień bez craze'a
Frosty
Obudziłem się i rozejrzałem się po pokoju.
Najwyraźniej od tego wszystkiego musiałem zasnąć. No cóż. Ciekawe czy Brian jest.
Wstałem z łóżka,załorzyłem na nogi moje słodkie pantofelki w gołebie i kierowałem się w stronę salonu.
już po wyjściu z mojego ''Królestwa'' poczułem piękny zapach,prawdopodobnie z kuchni. 
Rozejrzałem sie po salonie.Zastałem tylko sofę na której,był rozrzucony kocyk,a obok pudełka po pizzy.
Automatycznie kierowałem sie za zapachami.
Wychyliłem się zza ścianki i ujrzałem Briana w wczorajszym ubiorze,który majstrował coś przy kuchance.
-Hej,zostałeś na noc?-Zapytałem,a chłopak odskoczył i odwrócił się w moją stronę.
-Kurwa! Nie strasz mnie tak nastepnym razem! A tak w ogóle to cześć.-Złapał się za miejsce,gdzie biło jego serce. Niemalże zemdlał.
-Zostałem na noc,bo i tak nie masz nic innego do roboty, a a... A wiesz,że chce Ci dotrzymac towarzystwa kumplu-Usmiechnął się nerwowo.
Podszedłem do niego i wytarłem kciukiem z jego twarzy nie wielką kropkę z ciasta,chyba po naleśnikach.
Brian się zarumienił i wrócił do dalszej pracy.
-Uwielbiam naleśniki.-Powiedziałem uwodzicielsko na co mój przyjaciel się zaśmiał.
-Ja też,dlatego je zrobiłem. Kto w końcu nie lubi naleśniczów?! Zwłaszcza moich haha- Długowłosy brunet położył dwa talerze z posiłkiem. Były tak samcznie urządzone,że na sam widok miałem ochote schrupać także porcję kumpla.
-Jeżeli dodałeś tam jakąś trutke,albo tabletki gwałtu. To Ci oczy wydłubię.-Zaśmiałem się,zajmując jedno z miejsc przy stole.
-Nie zdąrzysz wydłubać,bo zaczną działać mądralo.-o shit sherlock.
-No fakt. +69 do spostrzegawczości dla Ciebie.-Usmiechnąłem się z pełną buzią. Matko jedyna. 
Te naleśniki były jakimś posiłkiem bogów. Były niesmaowite! Jeszcze nigdy aż tak dobrych nie jadłem.
-I jak Ci smakuje?-Brian usmiechnął się dumnie i rozłożył ręce niczym Jezus.
-Zawsze mogły byc lepsze drogi kumplu-rzuciłem.
-Oh! Też uważam,że są pyszne!-Chłopak zjadał już ostatnie kęsy,ja z resztą również.
Posprzatałem wraz z Brianem całą kuchnie,aż błyszczała. To niemozliwe. Zero kobiety w domu.
Troche się zmęczyłem bo,nie na co dzień wyprawiam takie wariacje, jak sprzatanie kuchni.
Nie patrząc na bałagan,który został jeszcze w salonie po wczorajszym dniu,rzuciłem się na sofę.
Włączyłem telewizor i znudzony wpatrywałem się w przedmiot.
Brian zajął miejsce obok mnie. 
po 2 minutach niezręcznej ciszy sie odezwał.
-Jak my znajdziemy Craze'a,nie powinnismy iść z tym na policję?-Chłopak spojrzał na mnie pytająco.
Po krótkiej chwili namysłu odpowiedziałem.
-Nie sądze,żeby iść z tym na bagiety. Tommy jest pełnoletni,więc może przebywać wszędzie,tyle ile chce i z kim chce. Może po prostu miał mnie dość i stwierdził,że chce zacząć nowe życie? O! Albo zrobiłem coś źle. Nie mam pojęcia! Ostatnio Tom się strasznie denerwował. Nie mam pojęcia dlaczego. Zawsze o wszystkim mi mówił.-Spóściłem głowę i zacząłem się bawić sznurkiem od spodni dresowych.-
Zrobiło się dość niezręcznie.
-Ej Frosty! Nawet tak nie mów! Niesteś wspaniałym kumplem. Żałuję,że nie wpadłem w ciebie wcześniej tym wózkiem...-Spojrzałem na twarz długo włosego bruneta,była usmiechnięta.
Zaśmiałem się cicho i umiejscowiłem głowę na poduszce.
Brian połozył sie obok mnie i zaczął przeglądać jakieś duperele w telefonie. 
Zrobiłem się senny. Wypłynąłem do krainy morfeusza.
--Craze! Tęskniłem za Tobą!-Objąłem przyjaciela ściskając go tak mocno,jak tylko potrafie.
-Ej Frosty spokojnie haha,Tez się cieszę,że Cię widzę!-Odwzajemnił uścisk.
-Chciałbym Ci kogoś przedstawić.-Tom wskazał ręką na jakiegoś Blondyna,który był nie daleko nas. Gdzies około w naszym wieku.
-To jest mój chłopak.-Craze z wielkim usmiechem na twarzy objął Chłopaka i usmiechnął się do mnie.Poczułem jak moje serce kruszy się na małe kawałeczki. Twarz przybrała kolor ściany.
Spojrzałem na wyraz twarzy Blondyna. Jego usmiech wyglądał mniej,więcej ''Craze jest mój,nie twój''. Nie mogłem na to patrzeć.
Tommy wydostał się z uścisku chłopaka i podszedł do mnie.
-Benjamin... Przykro mi. Ale muszę to zrobić.-Przyjaciel wyciagnął pistolet.
Nakierował go specjalnie w moja głowę.
-A.. A! Ale Tom! Co ty wyprawiasz?! Odłóż to!-Krzyczałem.
-Miło było Cie widzieć,ale mam Cię dość. To zawsze ty sie we wszystkim wywyższałeś.
Zawsze chciałem to zrobić. Planowałem to od dni... miesięcy... a nawet lat!
-Możemy sobie to przecież wszystko wyjaśnić!!-Zacząłem krzyczeć na co Craze się usmiechnął.
-Powiedz światu PAPA!- Craze pociagnął za spust i...

-Kurwa Ben obudź się!!-Poczułem jak Brian mną potrząsa we wszystkie strony.
-Co ci sie do cholery śniło?!-Chłopak wyglądał na znacznie zdenerwowanego. Aż nagle wszystko do mnie dotarło. Całe te zajście w moim śnie...
-To przeze mnie Craze odszedł. Nie doceniałem go.-Powiedziałem cicho,przysuwając nogi do klatki piersiowej.
-Co ty do cholery wygadujesz! To przecież nie twoja wina!-Brian był cały czerwony z nerwów.
-Albo wiesz co? Możesz sobie tutaj siedzieć i obwniac się za jakieś wymyslone rzeczy ze snu.-Brian wstał i kierował sie w stronę przed pokoju. Chwycił ubłocone glany i próbował je jak najszybciej założyc na stopy.
Wstałem za nim i wyrwałem mu te buty.
-Kurwa Brian,nie złość się ! To jest dla mnie cholernie trudne!-Posmutniałem.
Brian wstał i uderzył mnie w twarz z liścia i zabrał buty kontynuując je ubieranie.
-Ogarnij sie Ben. Starałem Ci się cały czas zastąpić twojego Przyjaciela Craze'a a ty zaczynasz wierzyć w jakieś rzeczy,które wytwarza twój mózg w trakcie snu!-Stałem wryty. Złapałem się za policzek,który zaczynał coraz to bardziej czerwienieć.
-Jesteś największym jebnietym idiotą. Nie da się zastapić Crepza! Jest moim najlepszym przyjacielem!-Popchnąłem Briana w stronę juz otwartych drzwi.Można powiedzieć,że go wyjebałem z mieszkania.
Kurwiony całą tą sytuacją oparłem się o drzwi i zjechałem na podłogę,chowając twarz w dłonie.

Craze
Leżac na łóżku,przewróciłem się na drugą strone.
Miałem lekko otworzone oczy. To co zobaczyłem sprawiło,że serce prawie mi wyskoczyło z ciała.
Zerwałem się z łóżka do pozycji siedzącej. Zacząłem szarpać Taylorem.

-Kurwa! Obudź się.-Szeptałem do ucha blondyna. Jak widać w pokoju nie bylismy sami.
Rozglądnąłem się, a wokół łózka na którym spaliśmy,leżeli ludzie na podłodze.
Chwyciłem za byle jakie bokserki,które wisiały jakimś cudem na lampie ,koło miejsca w którym się znajdowałem.
Resztę ubrań nie musiałem długo szukać. 
Podszedłem do blondyna i zacząłem go jeszcze bardziej szarpać. Na co się obudził.
-Kurwa zostawić mnie albo zajebie..-Zaczął mówić przez sen.
-Kurwa mać Taylor do jasnej cholery wstawaj jebany brudasie.-Krzyknąłem mu do ucha,na co Chłopak się momentalnie zerwal.
-Craze idioto,czy ty chcesz,żebym umarł w snie z zawału?!-Zapytał przestraszony.
-Gdyby była taka opcja to z miłą chęcią.Mniejsza z tym Cymbale. 
Ubieraj się,zwijamy manele i idziemy do naszego domu. Spójrz-Pokazałem na ludzi leżących dosłownie obok nas.
-Masz racje. Podaj mi majtki.-Blondyn usmiechnął się do mnie na co przewróciłem oczyma.
Nie chciałem,żeby do tego doszło. Byłem ućpany w 8 dup. Ale z drugiej strony,podobało mi się. 
Już samego siebie nie rozumiem...
Wziąłem pierwsze leprze ubrania i bieliznę z ziemi i podałem je Taylorowi.
-Dzieki-Rzucił.
Zignorowałem to. Ubrałem buty,podając również inna pare chłopakowi.
Chciałem jak najszybciej z tamtąd wyjść.do póki,ktos nie zacznie mówić,że przespałem się z nie jakim Taylorem.
Taylor wstał z łóżka i dał mi ręką znak aby podążać za nim. Ostrożnie  mijaliśmy jeszcze nie do końca trzeźwych ludzi. Opuściliśmy mieszkanie i wsiedlismy do samochodu. Nie mielismy czasu na szukanie ''Strażników'' taylora. Odjechaliśmy z piskiem opon.
-
-
-

-
Witam was moje kochane perełki.
XDXD 
Nie wiem co się stało,że dodałam dość długi rozdział. 
Dziekuję,że jesteście tak aktywni. 
Ehh... To już 11 rozdział a dopiero 4 dzień od zniknięcia Tomeczka.
Niesamowite.
Cały czas coś się dzieje. Wybuchy katastrofy coś ten tego ju noł.
Kolejny rozdział tj. 12 powinien być dość przykry (Dla mnie) 
Bo wy i tak chcecie CrazeXFruti :CC
Do zobaczenia niebawem B) <3 całuski 








You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 08, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Best Friends?! No... | Jet CrewWhere stories live. Discover now