„Kiedy uświadamia sobie swoje uczucia"
1. Akashi Seijūrō
Ostatnio zauważyłaś, że Akashi stał się nieco zaborczy jeśli w stosunku do ciebie. Nie wiedziałaś czym jest to spowodowane. Może po prostu nie chciał, żeby spotykały cię jakieś nieprzyjemne sytuacje ze strony kolegów z klasy, tak jak z tym nieszczęsnym zadaniem z matmy?
— Ohayo Akashi-kun! — powiedziałaś, wychodząc z jednego boksu. Seijūrō chyba właśnie wybierał się na przejażdżkę, gdyż kierował się w stronę swojej kasztanki.
— Witaj [imię]. — Uśmiechnął się w twoją stronę. — Skończyłaś na dzisiaj? — Szybko pokiwałaś głową, przeciągając bolące plecy. Sprzątnęłaś cały rząd boksów, myślałaś, że nigdy tego nie skończysz.
— Tak, idziesz pojeździć?
— Mhm, może chcesz się przyłączyć? — zapytał, otwierając boks wybranego konia.
— Chętnie bym skorzystała z zaproszenia, ale jestem umówiona z [imię kolegi]. — Słysząc imię chłopaka, który próbował cię wykorzystać do odrobienia za niego pracy domowej, Akashi zmarszczył brwi.
Po co się z nim umówiłaś? Jaki on ma w tym cel? Czyżby znowu chciał „porozmawiać" z absolutem?
Wszystkie te pytania huczały w głowie kapitana drużyny koszykówki, gdy obserwował jak sięgasz po swój bidon z wodą stojący pod ścianą.
— Mam nadzieję, że nie jesteś w nim w kolejnym projekcie. Pamiętasz co było ostatnio, prawda? – zauważył spokojnym głosem, jedyną oznaką ciągłego zdenerwowania były zmarszczki na czole. Szybko pokręciłaś przecząco głową.
— Spokojnie, zaprosił mnie na kawę w ramach przeprosin. — Uśmiechnęłaś się delikatnie, żeby uspokoić przyjaciela, ale coś ci nie wychodziło. — Chyba sobie uświadomił, że głupio zrobił. Poza tym wspominałam ci, że zgłosił brak zadania na tamtej lekcji? Widocznie nie jest taki zły i posiada sumienie. Dobrze, miłej przejażdżki Akashi-kun! Do jutra! — Pomachałaś w jego stronę i szybko wyszłaś ze stajni.
W tym momencie przez głowę Seijūrō przewijały się wszelakie drastyczne sceny związane z tamtym chłopakiem. Nawet kasztanka zaczęła niespokojnie rżeć, gdy zobaczyła kamienny wyraz twarzy właściciela i jego żółte oko imperatora...
Nie pozwolę znowu jej skrzywdzić...
2. Aomine Daiki
Ten tydzień w szkole pod względem sprawdzianów i kartkówek był bardzo obłożony. Codziennie musieliście ostro zakuwać, aby wszystko zaliczyć na przyzwoity wynik. Aomine odczuł go szczególnie. Po prostu, gdy macie takie dni w szkole, nie potrafi się od ciebie odpędzić. Jest monitorowany na każdym kroku przez ciebie i Momoi. Teraz marzył by po prostu umknąć przed twoim bystrym wzrokiem i zdrzemnąć się na dachu podczas lekcji matematyki.
— A ty gdzie się wybierasz?! — zawołałaś, widząc jego zgarbioną sylwetkę przy schodach. Znowu mu się nie udało. A było tak blisko!
— Kobieto daj mi już dzisiaj spokój — westchnął ciężko w stronę sufitu, za co oberwało mu się w ramię.
— Tch, z kim ja się przyjaźnię... Mógłbyś czasem ruszyć tą swoją leniwą dupę na lekcje.
— Coś ty się mnie tak uczepiła dzisiaj?! Jesteś jak jakiś wrzód na tyłku...
— Nie zapominaj, że zwykle ja jako wrzód ratuje ten twój tyłek. — Daiki zmarszczył brwi już do końca poirytowany i zaczął wchodzić na schody. Ignorował wszystkie twoje pytania i uwagi. Miał to dosłownie gdzieś, nasłuchał się ciebie dzisiaj wystarczająco.
![](https://img.wattpad.com/cover/104560968-288-k773521.jpg)