5. Sprawa wybuchowa: pierwsze poważne wnioski.

7 1 5
                                    

... więc czas na jakiś trik.

Przcież ty nic nie umiesz. Beztalęcie...

Więc robię po prostu to, co pierwsze przyszło mi do głowy. Ups! Telefon mi "wypadł"! No to chyba trzeba go podnieść. Schylam się i macam rękami po ziemi. I mimo to, że gościu idzie tak, jakby szukał 5zł, nie zauważa mnie. Chwilę na niego patrzę, pewna, że się odwróci, ale nie robi tego, więc szybko się podnoszę i prawie przewracam.

No i odchodzę. A on idzie dalej nie zwracając na nic uwagi. Do póki ktoś - pewnie jakiś kolega z pracy - go nie woła. Wtedy strażak odwraca się, a dostrzegając "nawoływacza", przebiega tuż obok mnie, nadal niczego (mnie) nie zauważając.

W takim razie, mogę odejść znów do tłumu, który na coś się gapi. Podchodzę do niego i gapię się w górę razem z nim, chociaż teraz, najchętniej spóściłabym głowę w dół.

***

O jeju. To był nieprzyjemny upadek. No dobra, wstaję.

- Ała. - wymyka mi się i nieświadomie łapię za obolałe ramię. Po tym zostanie ślad.

No dobra pajączku, trzeba iść po te... dzieci? Tym razem nie słyszę jednego krzyku, ale płacz i to podwujny. W stylu, dwa głosy. Jest tu uwięzione dwoje małych dzieci. Muszę się do nich dostać.

Powoli przeciskam się między gruzami, tak, żeby ich nie zawalić. Gdy słyszę głosy coraz wyraźniej, stwierdzam, że są już blisko. Albo, że to ja jestem już blisko.

W końcu po przejściu przez jedno z nielicznych jeszcze nie zawalonych przejść i zaklinowaniu się, udaje mi się do nich dotrzeć.

Chłopiec wygląda na około pięć, sześć lat, a dziewczynka trzy.

- Spider man! - odzywa się do mnie starsze z nich.

- No pewnie. - odpowiadam z pewnością w głosie. - Mógłbyś coś dla mnie zrobić? - pytamm, na co on potakująco kiwa głową. - Dobra. Weź siostrę i przyprowadź ją tu do mnie.

Właściwie nie wiem czy to jego siostra, ale chłopiec nic na to nie powiedział. Jednak mam teraz większy problem. Rozglądam się dokoła szukając wzrokiem wyjścia stąd. Wszystko jest zaklinowane gruzami, a ta ściana wygląda, jakby zawaliła się przed chwilą. Tym, którym tutaj wszedłem nie da rady. Przynajmniej nie oni. Ale...

Nagle zauważam, że dzieci stoją już przede mną.

- Spokojnie. Wiem jak stąd wyjdziemy.

***

"Tik, tak, tik, Spider man. O, super." - stwierdzam w myślach z sarkazmem.

Znaczy fajnie, że tu jest i w ogóle, ale... chcę już do domu.

To czemu nie pójdziesz?

Wzdycham i nie odpowiadam swojemu wewnętrznemu głosowi.

Podrywam się, gdy tłumek klaszcze i wiwatuje na widok Spider man'a z dwójką dzieci. No tak, pewnie jedno z nich widziałam wtedy, za półzawaloną ścianą. Pewnie tak.

Widzę jak rodzice dzieciaków podbiegają do bohatera, a ich matka z płaczem dziękuje mu za ich uratowanie. Tato aprobatuje. Zwykle byłabym szczęśliwa, bo zwykle nawet wzruszają mnje takie spotkania. Ale teraz, to ja już... właściwie pójdę do domu.

Odwracam się tyłem do tej całej sceny z zamiarem odejścia, ale nie odchodzę, bo czuję na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Podnoszę głowę do góry. Wiem kto to i tylko z "grzeczności" spoglądam w jego stronę.

- Hej - wita się ze mną, a ja odwracam w jego stronę. - Dlaczego jesteś smutna? Przecież nic się nie stało. No chyba, że bardzo lubiłaś tamten budynek. - spróbował zażartować, wskazujäc przy tym na stertę gruzów.

Stojąc tak, wdzę tych ludzi, którzy jeszcze przed chwilą dziękowali Pająkowi, a teraz w nie zwracają na niego uwagi. Rodzice i dzieci nadal się cieszą, tata podnosi je do góry, a reszta już powoli się rozchodzi. Ale przed sobą miałam teraz bohatera, który nie wiedzieć czemu mnie zaczepił i chociaż wiem, że chce pomóc, to nie mam ochoty z nim rozmawiać.

- Nie wiem - odpowiadam z westchnieniem. - Po prostu chcę już wrócić do domu.

Odwracam się i odchodzę. Spidey nie idzie za mną. I dobrze, bo nie ma po co. Kiedy dochodzę do zakrętu, zaczynam szybko biec.

***

Hmm. Nie wiem dlaczego jest w takim humorze, ale nie będę jej narazie o to pytał, bo nie wygląda na chętną do rozmowy. No cóż, może w szkole dowiem się czegoś więcej.

Po tym wszystkim, odwracam się jeszcze w stronę rodziców z dziećmi za sobą. Nic im już nie grozi. Na tę myśl uśmiecham się, co prawda mam na sobie maskę, więc nikt tego nie widzi. Wystrzelam sieć, która przykleja się do dachu pobliskiego budynku. Podciągam się tam i odmachuję pięcioletniemu chłopcu, który patrzy na mnie, sieedząc na plecach swojego taty.

Ciekawe co dziś będzie na obiad. I co tym razem powiem cioci na usprawiedliwienie, dlaczego nie ma mnie tak długo po szkole. Znowu biblioteka?

***

Z pośpiecgem i kolką dobiegam do budynku szkoły i zaułku, w którym zostawiłam plecak. Zdyszana prawie upadam pod ścianę.

Nikt nie buchnął mi torby, w tym czasie, kiedy mnie tu nie było. Nie to co Pete'owi, co jakiś czas. Przez chwilę zastanawiam się, co on może teraz robić, ale przypomina mi się, że przecież jest Spider man'em. No więc pewnie wiem, co teraz robi.

Jakieś dziesięć minut później wchodzę w domu. Łał, autobusy jednak się na coś przydają.

Po przekręceniu klucza w zamku, otworzeniu drzwi, wejściu do domu i zamknięciu ich z powrotem, siadam na krześle w kuchni.

- Dlaczego ja muszę być taka głupia? - znów zaczynam obrażać się słownie. - Czy ty nie możesz załapać, że to Nowy Jork? Tu nie ma miejsca na takich...

Dlaczego ja się w o góle tak wściekam?

Bo ktoś mógł dzisiaj zginäć!

Nie prawda. Prze ież był tam Spider man. Ty nie jesteś od tego, żeby ich ratować.

Ale mogę być.

- Ty naprawdę w to wierzysz? - pytam znów siebie i sama nie wiedząc od kiedy, siedzę na podłodze, na zimnych, brązowych kafelkach.

Nie wierzę w to, że mogę zostać bohaterką.

I wcale nie muszę. Nie muszę nią być.

- Ale masz rację. To Nowy Jork.

Jeśli chcę coś zdziałać i w ogóle tu przetrwać, jeśli chcę tu pasować, to muszę trochę poćwiczyć.

Wstaję i opierając łokcie o stół, patrzę za okno. W tym samym momencie słyszę grzmot. Nie rusza mnie to. Uśmiecham się. To odgłos burzy. Nie boję się jej i nie rozumiem ludzi, którzy się boją. I wiem, że na pewno jest ktoś, kto ma tak samo, jak ja.

 I wiem, że na pewno jest ktoś, kto ma tak samo, jak ja

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

-------------------------------------

Hej. Dawno już nie było żadnego rozdziału, ale nie wiem w sumie nawet czy to się komuś podoba.

Będzie mi miło, jeśli dacie znać, jeżeli ktoś to w ogóle przeczyta ;)

Pa!

Spider man - Kto to bohater?Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt