33

3.3K 194 19
                                    

Przepraszam za dość długą przerwę, jak i za to, że nie odpowiadałam na żadne komentarze.
No nic, ale już jestem i chciałam wam serdecznie podziękować bo jest już ponad 11 700 wyświetleń!

Nie przedłużając zapraszam do rozdziału <3
........................................................................

Biegłam. Nogi bolały mnie nie miłosiernie. Nie mogłam złapać oddechu, choć moje płuca błagały o powietrze. Mogłam to wygrać, więc nie martwiłam się o to w tej chwili. Meta była tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Wszyscy byli w tyle. Miałam szansę. Ostatni metr. Przyśpieszyłam. Moje ciało rozerwało czerwoną taśmę, a stopy przekroczyły linię mety.

Z uśmiechem na twarzy opadłam na ziemię. Zwycięstwo. Moje mięśnie napinały się i rozkurczały pod wpływem każdego wdechu. Podeszłam pod podium. Pierwszy puchar, który samodzielnie wygrałam. Wyczytali trzecie miejsce. Potem drugie. W końcu przyszło miejsce na pierwsze. Otworzyli kopertę ze zwycięskim nazwiskiem. Wyszłam krok do przodu. Błąd. Wyczytali nie moje imię.

Na koniec wywiesili listę innych miejsc. Podbiegłam do niej. To musiał być błąd. To nie mogła być prawda. Mój wzrok przeszywał całą kartkę w poszukiwaniu ,,Granger". Ostatnie miejsce. Miałam być pierwsza, a spadłam na sam koniec. Rozczarowanie, złość i smutek wypełniały moją duszę.

To musiał być błąd i faktycznie nim był, ale nie ich. Tylko mój.

...

Harry. To właśnie jego twarz zobaczyłam odsuwając się od chłopaka. To niewiarygodne, że zawsze jak już wszystko się układa to nagle dzieje się coś co niszczy wszystko. Ironia życia, prawda?

Głośne odchrząknięcie, który rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu, nie należał ani do mnie, a ni do Gryfona. Żadne z nas nie poruszyło ustami. Ktoś musiał stać przy wejściu do pomieszczenia, a znając moje szczęście to najprawdopodobniej był to Ślizgon.

Odwrócilam się powoli. Szczupła sylwetka, modne ubranie, platynowe blond włosy i te oczy, które potrafiły wtedy zabijać. Dosłownie. Czułam jak ten zimny lekki błękit wywierca we mnie wielką dziurę, przez którą widać było moją wątrobę. O popatrz się! Wypadła, a jej śladem podążały też jelita. O nie! Krew kapneła. Dywan trzeba będzie wyprać...

- Draco... - jedyne słowo jakie wpłynęło z moich ust. - To nie tak jak myślisz...

On nawet nic nie powiedział. Jego złość dosięgnęła apogeum. Bałam się. Przeze mnie to mogło się wszystko skończyć. Przez jeden głupi błąd. Życie mnie nie lubi, ale to nic dziwnego. W końcu ostatnio się z nim pokłuciłam. Może kupię mu jakieś czekoladki?

Blondyn zbył mnie tylko machnięciem ręki i wyszedł z pomieszczenia. Nie mogłam tego tak zostawić. Jak nie teraz to kiedy? Wybiegłam.

Wiedział, że podążam za nim przepychając się przez ludzi, ale nie reagował na moje zawołania. Szedł dalej, a ja próbowałam za nim nadążyć. Czy ludzie to robią specjalnie, czy to ich głupia natura? Gdy widzą kogoś bogatszego albo wyżej postawionego w rankingu to nagle ustąpują mu miejsca. Jest to w pewien sposób wkurzające.

Draco szedł dalej, aż dotarł do osoby, która miała wszystko zniszczyć. Astoria.

Popatrzył się bezczelnie na mnie, czy na pewno go widzę. Podszedł bliżej. Odgarnął jej brązowy kosmyk za ucho i przejeżdżając dłonią po jej talii, pocałował.

Nie wiem ile to trwało. Sekunda? Minuta? Czy może pięć? Jak tylko dotknął jej ust swoimi. Mój świat runął, a czas się zatrzymał.

- Jesteśmy kwita. - Powiedział i wyszedł.

Ty szlamo... ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz