XIX

716 78 3
                                    

* Keith pov. *

- Allura? - Zapytałem cicho, stając za białowłosą.
- Mchm?
- Nie widziałaś Lance'a?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, wracając do swoich zajęć.

- Lance?! - Powolnym krokiem wszedłem do hangaru jego Lwa.
- Lance?
Po raz kolejny odpowiedziała mi głucha cisza.
Już miałem opuścić pomieszczenie, kiedy usłyszałem pociągnięcie nosem.
Zajrzałem za łapę wielkiego kota, za którą kuliłsię mój mąż.
- Boże, Lance...
Chłopak cały drżał, na dodatek płakał.
Przytuliłem go mocno do siebie, opatulając go jednocześnie moją kurtką.
- Co się stało?
- Ni-nic...
- Przecież widzę.
- Nie chcę o tym rozmawiać...

Lance siedział na drugim końcu pokoju, na łóżku, już się uspokoił.
Co mu się stało?
- Kochanie? Lance, koteczku, co się dzieje? Błagam, martwię się... - Szepnąłem, siadając obok niego.
Chłopak nic nie powiedział, jedynie się do mnie przytulił.
Westchnąłem cicho, obejmując go.
- Keith? Chodź na chwilkę.
Pokiwałem głową, odlepiając od siebie mojego męża.
- Zaraz wrócę skarbie.

Szedłem za księżniczkąaż do jej pokoju.
- Porozmawiaj z Shiro. Proszę, Ty masz z nim najlepszy kontakt - Poprosiła białowłosa, rzucając mi błagalne spojrzenie.
- Dobra, i wiesz, ja też mam prośbę. Ja teraz pójdę do Shiro, a Ty znajdź Pidge i poproś, żeby pogadała z Lance'm.

Stanąłem przed pokojem Lidera.
Zawachałem się, ale po chwili zapukałem do jego drzwi.
- O, Keith. Wejdź.
Swobodnie wszedłem do pomieszczenia, siadając na łóżku.
- Jak tam?
Uśmiechnąłem się ciepło, klepiąc miejsce obok siebie.
- Musimy poważnie pogadać.
Białogrzywy zamruczał cicho, dosiadając się do mnie.
- O czym to chcesz rozmawiać?
Westchnąłem cicho, spuszczając głowę.
- O tobie. A konkretniej o twoim... zachowaniu.
Czułem świdrujące spojrzenie lidera na mojej twarzy.
W pewnym momencie mężczyzna położył dłoń na moim udzie, jednocześnie chwytając mój podbródek i podnosząc lekko moją głowę.
- Ze mną wszystko okej, Keith.
Spłoszony, patrzyłem mu prosto i głęboko w oczy.
- Zostaw mnie. - Powiedziałem hardo.
- Keith ..
- Powiedziałem zostaw!
Już miałem odpechnąć starszego, gdy Czarny Paladyn chwycił mnie za nadgarstki i przygwoździł do łóżka.
- Nie uciekniesz, Kogane.
Starałem się wyrwać, przez chwilę nawet rozważałem zaczęcie darcia się w niebogłosy, ale ostatecznie z tego zrezygnowałem.
- Puść, Shiro... Proszę... - Wyszeptałem, przestając wierzgać.
- Keith?
O kurwa.
Wyjrzałem zza ramienia ciemnookiego, krzyżując spojrzenia z moim mężem.
- Lance, to nie tak.
Czując luzujący się uścisk na nadgarstkach, zerwałem się na równe nogi i pobiegłem za chłopakiem.
- Lance, to nie tak jak myślisz.
- A jak?!
- Allura poprosiła, żebym z nim porozmawiał, a to co zaszło przed chwilą wydarzyło się wbrew mojej woli!
- Interesujące.
- Lance..
- Zostaw mnie.

- Zjebałem...
- No. Na całej linii. - Powiedziała słodziutko okularnica, nabierając zielonej papki na łyżkę. - I te typowe "to nie tak jak myślisz" !
- Pidge, uspokój się. To jest poważna sprawa, tu chodzi o Shiro. - Skarciła dziewczynę księżniczka, odkładając na stół swój sztuciec. (WIEM, NIE PISZCIE MI NIC, WIEM ŻE TAK SIĘ NIE ODMIENIA )
- Tam Shiro, a Lance?! Nasze małżeństwo się rozpada!
- Nic się nie rozpada, macie gorszy okres.
- On myśli że go zdradzam!
- Nie dramatyzuj.
Otworzyłem usta i uniosłem ręce.
- Ja dramatyzuję?!
Pidge uniosła brew w górę, mrugając kilkukrotnie.
- Nawet bardzo.
Rzuciłem się przez stół, chwytając dziewczynę za kołnierz.
- Powiedz jeszcze słowo a roztrzaskam Ci te okulary... - Wywarczałem, mrużąc oczy.
Do akcji wstąpił Coran z Hunkiem, odciągając mnie od wystraszonej Pidge.
- Idę do sterowni. Jakbyście już coś wymyślili, wiecie gdzie mnie szukać.

Lance, wróć.

Przytul się do mnie, powiedz że mnie kochasz..

Patrzyłem tępo w przestrzeń, wracając wspomnieniami do różnych pięknych chwilw moim życiu.
Unosze wzrok na gwiazdy, wzdychając smutno.
Wtem rozlega się głośny pisk.
Wstaję i podchodzę do sterownika, gdzie widnieje powiadomienie, iż Czarny Lew właśnie opuszcza swój hangar.
- Keith, co się dzieje? - Pyta zdezorientowana księżniczka, odbiegając do mnie.
- Lew Shiro właśnie wylatuje ze swojego hangaru.
- Co?
- To Ty o tym nie wiesz?

O kurwa...
Lance miał cały czas rację.

Born To Be Free ||Klance||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz