~ To porwanie! ~

7.3K 378 94
                                    

Tym razem rozdział trochę dłuższy, ponieważ ma osiem tysięcy słów. Życzę wam miłego czytania!

— O czym ty mówisz?

— To ja jestem dziewczyną z imprezy i to ja wygrałam. A teraz oczekuję swojej nagrody — odpowiedziałam całkowicie poważnie i zadarłam głowę do góry, by móc mieć dobry wgląd na jego reakcje. Chciałam zobaczyć, jak twarz chłopka tężeje i blednie z powodu informacji, które mu przekazałam. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, jego wyraz twarzy dosłownie nic nie mówił, po prostu patrzył tępo na mnie i analizował to, co mu przed chwilą powiedziałam. Oczy również nic nie zdradzały, w tym momencie były puste i nie wyrażały żadnej emocji. Nie takiej reakcji oczekiwałam, może był po prostu w szoku, więc moja informacja jeszcze do niego nie dotarła? — Więc jak będzie? — spytałam zniecierpliwiona i rozjarzałam się, widząc zdziwione wyrazy twarzy innych członków grupy, którzy nie rozumieli, co się dzieje. Nawet Cody wpatrywał się przenikliwe we mnie i po jego postawie mogłam stwierdzić, że nie był zbytnio zadowolony moim wtargnięciem. Może jednak trochę przesadziłam?

Miało być wejście smoka, a w tej chwili ten smok spalał się własnym ogniem.

Nagle po pomieszczeniu rozniósł się śmiech Nolana, co zmusiło mnie do zwrócenia uwagi na niego. Gdy zaskoczona odwróciłam się w jego stronę, nagle przestał się śmiać, jednak jawne rozbawienie dalej gościło w jego oczach, a usta formowały się w kpiącym uśmieszku, który pragnęłam raz na zawsze zetrzeć. Kiedy tak na mnie patrzył, czułam się jak błazen, który zrobił coś naprawdę głupiego. Moja pewność siebie również zaczęła ulatywać jak powietrze z balona. Nienawidziłam, kiedy tak na mnie oddziaływał, dosłownie jego osoba była jak pijawka, która odbierała człowiekowi całą energię życiową. Zupełnie jakby żywił się bólem i nieszczęściem drugiej osoby.

Założyłam ręce na klatce piersiowej i patrzyłam, jak powoli podchodzi do mnie. Już po chwili był przy mnie, znów zaburzając moją osobistą przestrzeń, co ostatnio zdarzało mu się zbyt często.

— Kochana. — Założył rękę na moich ramionach, na co zrobiłam zniesmaczoną minę i natychmiast ją strzepałam. Odsunęłam się od niego, wyznaczając pomiędzy nami bezpieczną odległość, a on na szczęście zrozumiał przekazywaną przeze mnie aluzje. — Każdy tu mógł przyjść i tak powiedzieć — odparł kpiąco, okrążając moją osobę, jakbym była jakąś wystawną zwierzyną w klatce, po czym rozłożył ręce. — Nawet nie wiesz, ile osób chciałoby do nas dołączyć. Myślisz, że uwierzę w twoje kłamstwa? — spytał, tym samym mentalnie wbijając moją osobę w ziemię. Jeśli zaraz nie odbije się od niej, będzie mógł to wykorzystać, a wtedy mój idealny plan szlag jasny trafi. Chociaż już powoli rozpadał się i szedł w złą stronę. — Nie rozśmieszaj mnie. — Jego ton głosu momentalnie się zmienił na poważny i surowy, co lekko mnie zaniepokoiło.

— Mogę udowodnić, że to byłam ja — odparłam pewnie, by wybronić siebie z tej niekomfortowej sytuacji i udowodnić swoją rację. Było już za późno na jakikolwiek odwrót, nie mogłam się już wycofać. Nawet jeśli może skończyć się to dla mnie tragicznie, a coś czuję, że nie wyjdę z tego cało.

Podniósł jedną brew w akcie zainteresowania moją propozycją
i uśmiechnął się czarująco, jakby właśnie wymyślił plan, który zdetronizuje na zawsze moją osobę. Czułam w kościach, że szykował coś, co znowu mnie ośmieszy i odbiję się źle na moim samopoczuciu. A już byłam taka zadowolona, że uda mi się utrzeć mu nosa, myślałam, że już miałam przewagę nad nim, a tymczasem on szykował intrygę, która mnie obali.

— Dobrze, znaj moją łaskę. Jutro przyjdziesz tutaj o tej samej porze i pokażesz, co potrafisz — odparł melancholijnie i
uśmiechnął się podejrzenie, co zapaliło czerwoną lampkę w mojej głowie. Coś mówiło w niej, bym jak najszybciej się wycofała, zanim będzie za późno. Wszystkie znaki na niebie, wręcz krzyczały, bym się nie zgadzała, bo skutki tej okropnej decyzji będą dla mnie opłakane. Niestety w tej chwili moje racjonalne myślenie wyjechało na wakacje, a ja kierowałam się nagłym impulsem i chęcią zemsty. — Chociaż wątpię, że twoje umiejętności wywrą na mnie jakiekolwiek wrażenie — dodał i to właśnie ta odpowiedź była ostatecznym punktem kulminacyjnym, który zmusił mnie do zgody na jego propozycję.

Nasz Ostatni TaniecWhere stories live. Discover now