8. Czarna magia.

639 25 26
                                    

Położył Star na jej łóżku najdelikatniej jak umiał by się nie obudziła. Chciał odejść lecz dziewczyna wciąż trzymała jego rękę. Usiadł na łóżku odgarniając włosy dziewczyny z jej twarzy. Był już zmęczony. Była 21.00. O tej godzinie zwykle włóczył się po mieście ze swoją paczką.
-Marco, wszystko dobrze? -
Podniósł głowę i spojrzał na Angie która nizauważalnie weszła do pokoju.
-Można tak powiedzieć...-
-Chcesz pogadać?-
-Raczej nie...-
-Rozumiem. Widzę że jesteś zmęczony. Idź się połóż. -
-Masz rację.- wstał delikatnie zabierając rękę blondynki z jego nadgarstka.
-Dobranoc.- szepnął i udał się do swojego łóżka.

Trwała lekcja matematyki. Star obiecała że teraz przyłoży się do matematyki, lecz potem uznała to za nie do zrobienia. Spojrzała na bruneta który kiedyś jako pierwszy Marco kochał przedmioty ścisłe, A teraz ledwo powstrzymywał się by nie zasnąć. Wyjął kartkę i zaczął coś na niej mazać.
-Co robisz?- szepnęła do niego dziewczyna przechylając się w jego stronę. Ten nie odpowiadał.
-Marco...co robisz?-
Zauważyła że był jak w transie. Z jego ręki wyrwała ołówek. To nie wprawiło go w zakłopotanie bo zastąpiły go palce.
-Marco?-
Była coraz bardziej przerażona. Wyrwała kartkę. Nie spojrzała na jej zawartość bo od razu schowała ją do plecaka. Zaczął drapać paznokciami o drewnianą ławkę. Rozległ się dzwonek.
-Marco Diaz!- Krzyknęła.
Wszystkie oczy były skierowane w ich stronę.
- Coś się stało ?-
Chłopak wyprostował się i rozejrzał po klasie.
-Na co się gapicie?-
-Co to było ?!-
Oparła się ręką o blat biurka, piorunując to wzrokiem rządającym wytłumaczenia.
- Ale co?-
-To.-
Wskazała na ławkę na której wydrapane były liczby i nieznane jej znaki.
-Nie wiem.-
-Serio nic nie pamiętasz? -
-Nie.-
Dziewczyna zrobiła przerażoną minę i cofnęła się o krok do tyłu.
-Wszystko okej?-
Marco wstał z miejsca i podszedł do niej bliżej.
-Nie wiem... Nie znosze tego.-
-Czego?-
-Nie wiedzieć... nie wiedzieć jak Ci pomóc.-
-Ale może to jednorazowe. Nie panikuj.-
- Może to moja wina.-
-Co Ty gadasz. Przecież wiesz że to nie jest prawda.-
- Ale może być.-
Brunet zrobił krok w jej kierunku.
-Nie chcę Ci nic zrobić!-
Wybiegła z sali prosto do toalety. Usiadła na zimnych kafelkach.
-Star... wyjdź.-
Usłyszała głos który był dla niej wszystkim.
-Ale nie chce Cię krzywdzić.-
-Otwórz proszę.-
Spojrzała na zamek w drzwiach. Otworzyły się.
-Nie zbliżaj się...proszę. -
-Star jeśli to Ty to robisz...pozwól że chociaż to sprawdzę.-
Usiadł koło niej. Ona odsunęła się od niego.
-Nie możesz mi tego robić. Unikać.-
Chwycił jej dłoń. Próbowała się wyrwać ale on trzymał mocno. Szarpanie ustało. Przytulił dziewczynę.
-Nadal sądzisz że coś mi robisz ? Krzywdzisz? -
-Nie...-
Musisz mi ufać.
Blondynka odwzajemniła uścisk.
-Chodź...zerwiemy się z lekcji. -
-Ale przecież mogą Cię wyrzucić ...-
-Powiemy że źle się poczułaś i musiałem Cię odprowadzić.-
-No dobra...-
Pomógł wstać dziewczynie i ruszyli przed siebie.

-Hej. Już o mnie zapomnieliście?-
-Jackie. Daj nam spokój!-
Star zrobiła gwałtowny krok w stronę dziewczyny. Jej nadgarstek chwycił Marco.
-Spokojnie blondi.  Ja tylko pogadać z kumplem.-
-Nie jesteśmy kumplami. -
-Jak tam chcesz. Pogadamy czy wolisz zrobić to inaczej.-
- No dobra czego chcesz.-
-W cztery oczy.-
Spojrzał na Star ,która się bała.
-Zaraz wrócę.- szepnął do jej ucha.
Widziała tylko jak Jackie odchodzi z jej przyjacielem. Nie była w stanie się poruszyć. Towarzyszący jej strach przed dziewczyną ogarnął ją w najmniej odpowiednim momencie.
-Marco? - powiedziała kierując się w stronę w którą poszli. Smuga światła która znikła po chwili ją oślepiła. Schowała się za murem. Brunet wyszedł z ukrycia i poszedł.
-Ej czekaj!-
Pobiegła za nim.
-Marco!-
-Co!?-
Odwrócił się do niej.
-Gdzie idziesz.-
-Nie wiem . Nie idź za mną .-
- Co się tam stało?-
- Nic.- zarzucił plecak na ramiona, prostując jego paski i ruszył przed siebie. Star została sama.
-Co się tam stało.- spojrzała za siebie. Jackie już nie było. Poszła na miejsce zdarzenia. Dziewczyna stała tam rozmawiając jakby sama ze sobą.
- Zniszcze ją,  daj mi czas.-
Widząc jak kieruję się w stronę wyjścia, schowała się za najbliższym murem.
-Czemu mam wrażenie że ona ma coś wspólnego z Mewni i czarną magią...-

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Dwa rozdziały za jednym razem. Dobra zgłaszać się kto chce zabić Jackie. Już mam jedną kandydatkę😈 Dobra, narazie się z wami żegnam.
Dozobaczyskaaaa 💘

Starco-ZapomniećDonde viven las historias. Descúbrelo ahora