16. Poddaję się

450 31 18
                                    

Otworzyła oczy. Widziała smugę światła spod drzwi. Podniosła się i usiadła pod nimi. Na jej nadgarsku był bandaż.
-A to co?-
Odwiązała go delikatnie. Widniał tam tylko mały ślad po igle. Mimo, że był ranek w ciemnym pokoju nadal nic nie widziała. Po omacku zaczęła szukać różdżki. Znalazła ją w ciemnym kącie. Zapaliła w niej latarkę. Było pusto. Betonowe ściany, betonowa podłoga, metalowe i zardzewiałe drzwi.
-Luksus...- burknęła.

Zapukała do drzwi.
-Ktoś mi otworzy ?!-
-Po co?- usłyszała gruby głos po drugiej stronie.
Chwilę pomyślała.
-Chce się poddać.- skłamała.
Po dłuższej ciszy drzwi otworzyły się z ciężkim hukiem. Blondynka obezwładniła strażnika i pobiegła wzdłuż korytarza. Dotarła do sali tronowej. Była w zamku, tylko nie wiedziała jakim. Jackie siedziała na tronie. Koło niej stał Marco. Chciała do niego podbiec i przytulić, pomóc, ale za dużo by ryzykowała. Patrzyła na bruneta, opętanego przez złą magię.
-Co ona Ci zrobiła.-
Chcąc podejść bliżej, połknęła się o dywan.
-Star! Jak miło cię widzieć! Jak uciekłaś?-
Jakaś niewidoczna siła przywarła ją do ściany. Próbowała się wyrwać lecz na marne. Przyciskała ją coraz mocniej.
-Star! -
-Marco!-
-Zostaw ją!- wyrwał różdżke z dłoni Jackie, rzucając ją na ziemię. Podbiegł do blondynki.
-Jakim cudem jeszcze może się wyprzeć czarnej magii?!- chwyciła różdżke. Chłopak spojrzał na oczy Star. Były niebieskie, piękne.
-Czemu mam wrażenie, że je znam...?-
Złapał się za serce. Znowu bolało.
-Marco!-
-Jest dobrze...- uśmiechnął się.
Zielony promień znów trafił w chłopaka.
-Tym razem podziała.- powiedziała Jackie.
-Zostaw go!- chciała pomóc lecz magiczna bariera ją zatrzymała. -Marco!- zaczęła płakać.
-Już nie musisz się nim przejmować. Nie wie nawet kim jest, tym bardziej nie pamięta ciebie. Teraz zajmę się tobą. - otworzyła portal i wepchnęła do niego dziewczynę.

Wylądowała w klatce.
-Nie uda Ci się! Nigdy się nie poddam!-krzyknęła szarpiąc metalowe kraty. Zaczęła szukać różdżki.
-Tego szukasz?- wyciągnęła ją zza pleców.
-O nie...-
-Bez niej jesteś bezradna Star. Poddaj się. Możesz jeszcze przejść na moją stronę. -
-Nigdy!-
-Twoja decyzja.-
Złączyła swoją różdżke z różdżką Star. Błysnęło światło i Jackie uniosła się nad ziemią.
-Nareszcie! Władza absolutna!-
Jej oczy były czarne jak oczy Marca.
-Nie...- upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach. -Nie...-
-Teraz mogę Cię zniszczyć i te całe Mewni. No i oczywiście jemu. - wskazała na bruneta stojącego w miejscu którego szatę rozwiewał wiatr.
-On nic nie zrobił! -
-Zabiłaś mojego ojca! Skrystalizowałaś matkę! Przyjaciel to idealna cena za te wszystkie lata!-
-Błagam! J-ja... zrobię co chcesz...tylko mu nic nie rób skoro nie jest winny.-
-Wszystko...hmmm. Nie.-
-Jesteś potworem!-
-Ja tylko dążę do celu, Star. - uśmiechnęła się.
Oczy księżniczki zaszkliły się, pięści zacisnęły. Czuła przypływ energii. Chwyciła kraty i ścisnęła z całej siły. Zniszczyła je.
-No proszę ... jeszcze trochę magii?- zaśmiała się. Wyciągnęła różdżke i skierowała w blondynkę.
-Co robisz?!-
-Wysysam z ciebie energię. Muszę mieć całą ... wtedy już nic mi nie stanie na przeszkodzie.-
-Przestań! - Nie miała możliwości ewakuacji. Zamknęła oczy czekając na koniec cierpienia. Po chwili znamiona zniknęły, była zwyczajną dziewczyną bez ani grama magii.
-Coś Ty zrobiła...?-
-Dramatyzujesz. Nie narzekaj skarbie.-
Star chciała zniszczyć Jackie ale nie miała jak. Zaczęła biec w jej stronę nie wiedząc co robi. Uderzała ją pięściami , wroga zupełnie to nie ruszyło.
-Skończyłaś? - spytała ze znudzeniem.
Łzy napłynęły blondynce do oczu.
-Nigdy.-
-Moja kolej.- pole siłowe odepchnęło ją na bok odsłabiając. Upadła bezwładnie na Ziemię. Z jej wargi poleciał strumyczek krwi.
- No dalej. Wykończ mnie!- powiedziała. -No na co czekasz?!-
-Mogę to zrobić tu i teraz, ale nie chce aby wyszło, że spełniłam twoją prośbę.- podeszła do niej, kopnęła w brzuch. - Po co ci to było Butterfly...?-
Star spojrzała na Marca. Czuła, że nie ma już siły walczyć.
-Marco... możesz mnie uratować. -
Korzystając z chwili nieuwagi Jackie, blondynka wstała i ostatnimi siłami podeszła do chłopaka.
-Marco... wiem, że mnie słyszysz. Proszę pomóż mi! Potrzebuję cię...- nie reagował. Stał wpatrując się swoimi czarnymi oczyma przed siebie. -Marco...pamiętasz jak się spotkaliśmy po raz pierwszy. Miałeś mnie tylko oprowadzić po szkole, a zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Bal Czerwonego Księżyca, tańczyłam z tobą... czułam się wspaniale. - spojrzała na niego. -Nic nie pamiętasz?  Przypomnij se! Błagam! - zawiesiła się na jego szyji.
-Myślisz,  że tak nagle wszystko odkręcisz?- zakpiła z niej Jackie.
-Masz rację. Możesz mnie zniszczyć. -
Upadła na kolana poddając się.
-Bym poczekała, ale skoro prosisz...lecz obawiam się, że nie dam rady. Marco ma więcej magii ode mnie. Magicznych wspomnień gdzieś w sobie. Żegnaj księżniczko. Niedługo się zobaczymy.- uśmiechnęła się złowieszczo.- Marco, chwyć mą rękę. - rozkazała. Brunet wykonał polecenie. Star przypatrywała się temu zdarzeniu.
-Nie wierzę, że oddajesz własne życie by mnie zabić. - wyszeptała blondynka.
-Marco, po przekazaniu całej mojej mocy tobie zabijesz ją.- chwyciła jego rękę i światło rozbłysło na wszystkie strony. Jackie znikała. Po pewnej chwili została po niej tylko czarna szata.

Hej! Jeszcze jeden rozdział lub dwa i kończymy  :'(  spokooojnie. Zaczynamy "Friedzone" więc nudzić się nie będziecie 😂 Dzisiaj niezła akcja...sami oceńcie.
Dozobaczyskaaaa💖

Starco-ZapomniećWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu