15.Pułapka

465 23 10
                                    

Obudził się. Było mu zimno, usiadł opierając się o ścianę. Zamknął oczy, nie wiedząc co robić.
-Widzę że wstałeś. - Usłyszał za plecami.
-Czego chcesz?-
-Wystarczy, że przejdziesz na moją stronę Marco... nic więcej. -
-Nie zrobię tego!-
-A zastanawiałeś się dlaczego Star akurat Ciebie wybrała na przyjaciela? Bo jesteś dla niej przyjętą...na mnie. Dlaczego się tak dobrze dopasowaliście? Bo przepowiednia powiedziała jej o tobie, że jak ciebie wykorzysta zdobędzie władzę. Tak naprawdę to ja jestem tą dobrą. - Skłamała.
-Nie wierzę. -
-To uwierz nim będzie za późno. Uwierz, potem będziesz miał tylko wyrzuty sumienia.-
-A po co te...światło z twojej różdżki, te które mnie tak osłabia?-
-Ono... czyści twój umysł od czarnej magii Star.-
-Czyli...myliłem się.  Nie jest moją przyjaciółką... a ja jestem tylko marną przyjętą...-
-Przejdź na moją stronę, zniszczymy ją. Zemsta idealna. No dawaj! -
-Nie jestem taki...-
-Nie chcesz?!-
-Nie.-
-Jeszcze zobaczymy. -
Zielony promień trafił w serce bruneta.
-Przestań! - bronił się.
-Sama cię zmuszę do przejścia na moją stronę. -
Ból był coraz słabszy. Chłopak upadł na ziemie.
-I jak? Co teraz powiesz?-
-Jestem gotów Ci służyć moja Pani. -
Był ubrany w czarną szatę, jego twarz była blada, jego oczy były głęboko czarne, a z pleców wyrosły postrzępione, czarne skrzydła.
-I o to mi chodziło. - zaśmiała się i wyszła, za nią podążał Marco.

Mewni
-Skarbie...naprawdę chcesz jechać do niego? Nie wolisz najpierw rozprawić się z Jackie? Boże nadal nie wierzę, że to ich córka. -
-Mamo...on sobie nie daje rady beze mnie...to mój obowiązek. Wrócę na Mewni i ogarnę wszystkie sprawy. -
-Mam nadzieję. -
Blondynka wskoczyła do portalu.
-Dzień dobry! Gdzie Marco ?- spytała widząc zapłakaną Panią Diaz.
-Nie wrócił... wyszedł i nie wrócił do domu...-
-...Ale...-
-Nikt nie wie co się z nim dzieje. -
Wyjęła z torebeczki notes. Zaczął brzęczeć.
"11.30... mój dom ...Jackie ;)"
-To ona...- szepnęła.
Bez dłuższego zastanowienia wybiegła z domu. Na zegarku była już 11.15. Nie miała dużo czasu.

Stanęła pod drzwiami.
-Serio...mogła wymyślić lepszą kryjówkę.- wymruczała. 
Weszła do salonu.
-Jestem.- powiedziała. Lecz nikogo nie widziała. - halo?-
-Jesteś .-
Gwałtownie się odwróciła.
-Marco... co ona Ci zrobiła.-
Dłonie położyła na jego blade policzki, lecz pole siłowe odepchnęło ją na drugi koniec pokoju.
-Witaj Star...za długo zwlekałaś z przyjacielem. Uważałaś, że miałaś dużo czasu, liczyłaś , że dam ci czas na strategię jak mnie pokonać?-
-...Nie.-
-Marco, naiwny...niby taki twardy, a miękki w środku, zrobiłby wszystko dla pewnej księżniczki w której się kochał...Ale ona tego nie odwzajemniała, bo kochała go, tylko, że był on inny... czyli lepszy model... prawda?-
-W nim jest stary Marco! -
-Kiedy zrozumiesz, że nie ma starego Marca? Jest tylko ten. Jeden. Tamten przepadł. -
Dopiero teraz zrozumiała co zrobiła. Jak bardzo narażała bruneta na niebespieczeństwo.
-Wypuść go.- zażądała.
-Trzeba było myśleć o tym wcześniej księżniczko. -
-Zrobię wszystko !-
-Wszystko?-
-Tak...-
-3 dni...na pożegnanie się z światem.  Za 3 dni otworzy się portal w twoim pokoju. Równo o 12.00, wejdziesz do niego. Tam się spotkamy.-
-Dobrze...A teraz oddaj go! -
-Wypuszczę go po twojej śmierci.-
-...skąd mam mieć pewność, że to prawda.-
-Wolisz aby zginął? -
W pokoju rozbłysło światło.
-Star, uciekamy.- Moon powiedziała stanowczo.
-Ale...Marco. -
-Musimy go zostawić. -
-Nie!-Z jej oczu płynęły łzy.
-Chodź.- siłą zaciągała blondynkę do portalu.
-Marco!-Wyciągnęła rękę w jego stronę.
-Dozobaczenia.- powiedziała Jackie z uśmieszkiem na twarzy.

-Dlaczego to zrobiłaś mamo?- spytała dziewczyna,  gdy wylądowały na Mewni.
-Nie mogłaś zginąć skarbie. -
-I tak zginę, muszę go ratować.-
-Nie będziesz ratowała ziemianina. Teraz królestwo Cię potrzebuje...nie jakiś Marco. -
-Nie wierzę, że to mówisz. - cofnęła się krok do tyłu.- Nie szukaj mnie. Żegnaj.- powiedziała i zniknęła.
-Star!-

-Dlaczego mam takie okropne życie! - kopnęła kamień znajdujący się koło niej.-Dlaczego to ja muszę być tą księżniczką?!- oparła głowę o kolana, płacząc.
-Wszystko dobrze?-
Podniosła głowę, zobaczyła Toma.
-Hej Tom. Nie mam ochoty na rozmowy.- wstała z krawężnika.
-Czekaj!-chwycił jej nadgarstek.-Wygadaj się...widzę, że coś ci leży na sercu.-
-Masz rację.-
-To przez tego ziemianina?-
-Tak, ale to nie jego wina. -
-To czemu płaczesz, Star?-
-Bo nie wiem... nie lubię nie wiedzieć,  być bezradną. - rozpłakała się.
-Spokojnie. Mogę ci pożyczyć mojego królika. -
Dziewczyna jeszcze bardziej zaniosła się płaczem.
-Okej! Okej... spokojnie.-
Pogłaskał ją po głowie.
-Dziękuję...ja już pójdę.- wstała i poszła przed siebie.
-Nie rób nic głupiego!- krzyknął, ale ona nie usłyszała.

-Nie pozostaje mi nic innego niż zginąć... nie przechytrzę jej...-
Włóczyła się od wymiaru do wymiaru. Spojrzała na nożyce. 
-3 dni...- szepnęła.
Otworzyła portal na Ziemię. Udała się do domu Jackie. Obeszła go dookoła. Spojrzała na małe okienko. Wdrapała się na górę. Po chwili znalazła się w pułapce.
-Postanowiłaś nas odwiedzić wcześniej? -
-Wypuść go! Nie jest winny!-
-Jest...jest częścią tego.-
Koło dziewczyny stanął Marco.
-Marco!-
-Star!-
Z jego oczu znikała ciemność.
-Nie!- Jackie strzeliła do niego promieniem.
-Zostaw go!- chciała się wyrwać, lecz kajdanki nie pozwalały jej na to.
-Proszę. - uśmiechnęła się. Brunet wyglądał znowu jak jej sługa.
-Jesteś potworem!- krzyknęła.
-Kochana, ja tylko osiągam mój cel.- chwyciła jej podbródek, by patrzyła jej w oczy.
-Za 3 dni się policzymy...uwolnisz chłopaka. - wyszła.
-Marco.-szepnęła. - Jesteś tu?-
W ciemnym pokoju nic nie widziała. W pewnym momencie poczuła ból w nadgarstku. Potem zasnęła.

Hej kochaaaaani💘 dzisiaj 15 rozdział!  Jeeee! Pisałam go specjalnie dla Katelyn5672 bo ma dzisiaj URODZINKIII! Sto lat ziemniak! Dużo weny życzę  💘

Mam dla was pewną wiadomość. Razem z MoonlightSparkle4 będziemy pisać książkę.  Serdecznie was zapraszam do wyczekiwania na 1 rozdział "Friendzone" fabuła będzie extra💖 to chyba na tyle...ja się z wami żegnam.
Dozobaczyskaaaa💘




Starco-ZapomniećWhere stories live. Discover now