12.Wróć

571 27 12
                                    

-Uciekła...zostawiła mnie.-
Z jego oczu popłynęły łzy.
-Osoba na której mi zależało, zostawiła mnie.-
Wstał z ziemi. Nie wiedział co robić dalej. Tym razem nie zdążył jej zatrzymać. Oparł się o mur.
-To moja wina...-
-Marco? -
Podniósł głowę.
-Jenna, nie mam ochoty gadać. -
Ruszył przed siebie.
-Czekaj!- Zatrzymała go.
-Co?-
-Wszystko dobrze?-
-Nie... nic nie jest dobrze.-
-Co się stało? -
Łzy napłynęły od nowa do oczu chłopaka.
-Star... zostawiła mnie.-
Uderzył pięścią w ceglaną ścianę, po czym krzyknął z bólu.
-Marco, jeśli to zrobiła to dla twojego dobra.-
Chwyciła jego dłoń, by obejrzeć obrażenia.
-Skąd możesz to wiedzieć.-
-Ona...Cię kochała. Nie zostawiła by Cię tak poprostu. -
Brunet otworzył buzię. Łza popłynęła po jego policzku.
-A ja pozwoliłem jej odejść...-
-Nie obwiniaj się... Tę rękę trzeba opatrzeć.-
-Przestań. Ręka nie jest teraz ważna. -
-Chodź .-
-Jenna.-
-Chodź. Star by tego chciała.-
Poddał się. Ruszył za nią w stronę jej domu.

-I po co ci to było?- powiedziała zdejmując okład z lodu.
-Nie wiem... ja już muszę iść.-
-Marco... dasz sobie radę? -
-Postaram się.-
Otworzył drzwi i wyszedł. Było ciemno. Jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał na niego z obojętnością.
-Mama...-
Schował telefon do kieszeni. Jak jej miał powiedzieć że Star odeszła? W pewnym momencie poddał się. Odebrał .
-Marco. Gdzie jesteś ?-
-Nie wrócę na noc.-
-Jak to ?-
-Nie martw się. J-jest Okej.-
Czuł gulę w gardle.Rozłaczył się.
-Jest okej...-
Wbił wzrok w kałuże, która pokazywała jego odbicie. Patrzył na nie z nienawiścią. Stanął na nią, powodując rozmazanie obrazu. Ruszył dalej.
-Hej stary! Czekaj. -
Obejrzał się.
-Oscar...Alfozno... czego chcecie?-
-Spokojnie, chcemy pogadać.-
-Nie mam ochoty na pogaduchy.-
-Sory za wszystko. Jackie nas wystawiła. Chcemy zgody.-
-Pff! Żartujecie sobie? -
-No chodź. Obgadamy to przy piwie.-
-Co mi szkodzi. -
"Marco nie rób tego"
-Star?-
-Ziom,  wszystko dobrze?-
-Tak, tak...-
Poszedł z nimi do jednego z barów, znajomy Oscara kupił im po piwie.
"Marco nie pij."
W jego głowie ciągle słyszał jej głos. Uspokajał go. Czuł się z nim bezpiecznie. Odsunął kufel.
-Jesteś ze mnie dumna?- pomyślał.
Nic nie słyszał. Pustka. Czyli rozmawiała z nim wtedy kiedy miał podjąć złą decyzję.
-Nie pijesz?- Alfozno uniósł brew.
-Chyba się jednak napiję...-

Dwie godziny później pożegnał się z kumplami. Szedł przed siebie, ciągle czekając na głos dziewczyny.
-Muszę ją usłyszeć. - wyjął scyzoryk z tylnej kieszeni spodni.
"Marco. Nie rób tego."
-To wróć!-
Usiadł pod drzewem.
"Nie mogę. Nie rób tego, błagam."
-Niby czemu?-
"Bo to i tak nic nie da. Nie wrócę."
-Dlaczego to robisz?!-
Szybkim ruchem przejechał ostrzem po nadgarstku. Mały strumyczek krwi powoli spływał po jego ręku.
"Po co?"
Patrzył na pojedyńcze kropelki spadające na trawnik.
-Star... jeśli mnie słyszysz, to nie obwiniaj się. To nie przez ciebie, to ja sam nie umiem sobie poradzić. Sam ze sobą.-
Cisza. Nic nie słyszał. Oparł głowę o konar. Był zimny, jak sam chłopak który miał na sobie tylko T-shirt. Zamknął oczy. Zasnął.

Otworzył oczy. Mimo rozmazanego obrazu zobaczył postać. Blondynkę. Trzymała jego rękę tamując krwotok.
-Star...- wymruczał.
Ta spojrzała mu w oczy. Łzy,  zobaczył łzy w jej oczach. Pięknych, niebieskich oczach. Dziewczyna chwyciła różdżke i przyłożyła do jego głowy. Jego oczy same z siebie się zamknęły.

-Star! - Zerwał się.
-Marco.-
Pani Diaz siedziała koło jego łóżka.
-Gdzie Star?!-
-Nie widziałam jej od wczoraj.-
-Ale ona mnie tu...-
Nie dokończył.
-Wszystko dobrze?-
-Ale z czym?-spytał.
Kobieta spojrzała na jego rękę.
- Tak...-
-Coś się stało? Bo cięcie się nie rozwiązaniem problemów. -
-Ona mnie zostawiła. Pozwoliłem jej odejść.- zaczął płakać.
-Marco...-
Nie wiedziała co powiedzieć. Nie mogła wypowiedzieć " będzie dobrze"
Wiedziała ile dziewczyna znaczyła dla syna.
-Jeśli mogę Ci jakoś pomóc...-
-Nikt nie może mi pomóc.-
Wstał z łóżka, ubrał bluzę i plecak, wyszedł.
" Nie zrób nic głupiego."
Znów ona.
-Star...czułaś do mnie coś więcej niż przyjaźń? -
Cisza. Nie odpowiadała, nie musiała.
-Nie powstrzymasz mnie od głupot.-
Pobiegł przed siebie. Stanął przed największym wieżowcem w Echo Creek.
-No to zobaczymy.-
Wszedł po schodach na górę. Zdjął plecak z pleców.
"Marco, zejdź. "
Nie reagował.  Chciał ją słyszeć więc nie zatrzymał się. Podszedł do krawędzi.
"Czemu to robisz?"
-Ale co?-
"Karzesz mieć mi większe wyrzuty sumienia."
-Nie chcę. Chce tylko abyś ze mną była.-
"Zejdź."
-Nie...znowu mnie zostawisz.-
Idąc wzdłuż krawędzi wieżowca wpadł w poślizg. Tajemnicza siła jednak sprawiła, że wrócił na dach.
-Dziękuję.-
"Marco. Nie mogę tak dłużej robić."
-Czego? -
"Rozmawiać z tobą. Jeśli mają być tego takie konsekwencje."
-Star. Nie zostawiaj mnie.-
Już nic nie usłyszał. Wstał i spojrzał z góry na tętniące życiem miasto.
-Po co im taki dupek jak ja?-
Podszedł do krawędzi.
-Cofnij się.-
Odwrócił głowę do tyłu.
-Bez niej nie wiem jak żyć!- krzyknął.
-Ale jest ktoś kto się o ciebie martwi.-
Zza pleców policjanta wyszła Pani Diaz.
-Marco, Star by tego nie chciała. -
Łzy napłynęły mu do oczu. Mężczyźni pomogli mu zejść.
-Nigdy mi tego nie rób Marco. Straciłam już twojego ojca, nie zniosła bym twojej.- przytuliła go.

Wrócili do domu. Brunet stał pod prysznicem. Czuł każdą gorącą krople spadającą na jego zmęczoną twarz. Czuł że traci energię, której nie brakowało mu z przyjaciółką. Po wyjściu z toalety poszedł do łóżka. Nie mógł zasnąć, zamiast tego patrzył bezcelowo w ciemny kąt pokoju. Jego ciężkie powieki zamknęły się, lecz znów je podniósł.
-Star? -
Blondynka stała w kącie pokoju. Wstał i chciał przytulić dziewczynę lecz ta rozpłynęła się w powietrzu. Drzwi się otworzyły.
-Marco? Czemu nie śpisz?-
-Star tu była. - wskazał miejsce koło szafy.
Dopiero teraz zrozumiał jak to głupio zabrzmiało.
-Marco, wiem jakie to trudne...strata kogoś, ale jeśli Ci na niej zależało powinieneś dać jej odejść...-
-Nigdy się nie pogodzę z tym, że odeszła.-
Ruszył przed siebie.

Hej! Oto 12 część 💕 mam nadzieję że wam się podobaaa💕 niedługo będzie kolejną część. Wiem, że możecie mnie zabić za to że rozdzieliłam ich😂 Ale spokojnieee😂 dobra ja się żegnam.
Dozobaczyskaaaa💘

Starco-Zapomniećحيث تعيش القصص. اكتشف الآن