Pytanie zadane we właściwym momencie

50 4 0
                                    

Kiedy Spencer otwiera drzwi zaskakująco jest z nim również Jack. Oboje zachowują się obojętnie. Jak codziennie Jack gustuje w koszulkach, najlepiej białego koloru (podobnie jak Edmund), a Spencer codziennie mnie zaskakuje czymś innym. Wchodzą i rozglądają się po pustym pokoju.

-Wiem, że gdzieś tu go zostawiłem.- Zaczyna Jack rozglądając się po meblach.

-Zaraz go znajdziemy.- Spencer zdejmuje bluzę i wali na kanapę.- Ciekawego gdzie jest...

Nie kończy. Nie może, bo przerywają mu nasze śmiechy. Edmund wyjeżdża swoim wózkiem trzymając mnie na kolanach, ja ściskam mocno jego szyję i oboje patrzymy się na siebie i mocno śmiejemy, przekrzykując się. Nagle oboje przestajemy, kiedy widzimy mega zdziwione twarze naszych znajomych. Nie wiem, co mnie bardziej śmieszy: zdziwienie z połączeniem radości u Spencera czy może zdziwienie z połączeniem zazdrości u Jacka. Chwila... Zazdrości? Na jego twarzy maluje się mina, której nie można inaczej nazwać. Gapi się na nas jakbyśmy byli ciekawymi eksponatami.

Edmund od razu przybiera poważną minę i opuszcza dłonie, które trzymał na moich kolanach. Ja zdejmuję z jego szyi moje ręce.

-Cześć, Spencer.- Patrzy na swojego opiekuna.- Witaj Jack.

Jack nie odrywa ode mnie swoich oczu i się nie odzywa.

-Co ty tu robisz?- Pytam się go pierwsza.

-Ja...- No jasne, zapomniał gdzie jest.- Zapomniałem telefonu.

Zapomniał. Oczywiście. Zaczął się jeszcze raz nerwowo rozglądać, pewnie za telefonem albo po prostu chciał przestać się na nas gapić.

Spencer zaczął mrugać.

-Co wy.... Robiliście?

Patrzył na nas z lekkim uśmieszkiem jakby fakt, że się śmialiśmy i obejmowaliśmy tak nagle znaczyło nie wiadomo, jakie zakochanie.

-Gadaliśmy o... - Edmund na mnie popatrzył i się uśmiechnął.- Różnych rzeczach.

Te ''różne rzeczy'' jak on to nazwał to była rozmowa o naszych uczuciach dotyczących samotności. Opowiedziałam mu o moich rodzicach, o tym jak bardzo ich nienawidzę, gadaliśmy o Jacku również - pierwszy raz tak mocno obgadywałam chłopaka z chłopakiem. Opowiedziałam mu, jaki był pierwszego dnia, a jaki jest teraz, opowiedziałam jak bardzo byłam rozczarowana, kiedy dowiedziałam się, że będzie moim partnerem do pomocy. Mówiłam mu również o moich rysunkach: razem szukaliśmy w nich sensu. Powiedziałam, czemu rysuje takie rzeczy, ale nie przyznałam się jeszcze, kto tak naprawdę mnie zranił. W czasie rozmowy trwającej trzy godziny okłamałam go pięć razy. Pierwszy był najgorszy:, kiedy się mnie zapytał czy byłam kiedyś zakochana. Nie wiem w sumie, czemu się mnie o to zapytał. Może chciał mnie lepiej poznać? Widziałam tylko jego lekki błysk i wiedziałam, co to oznacza: on był, był kiedyś zakochany, a później pojawił się wózek. Co dokładnie się stało jeszcze nie wiem, ale się dowiem. Powie mi to. Zrobi to.

Jack zbliżył się do stolika w kuchni.

-Mam go.- Powiedział jakby do siebie.

-Jest już osiemnasta.- Zaczął Spencer.- Inka... Wiesz, co to znaczy, prawda?

Zasmuciłam się.

-Już?

-Jeszcze chwilę.- Edmund zrobił smutne oczy.- Nie dokończyliśmy.

-Jutro też jest dzień.- Popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym ''naprawdę musicie kończyć''.

Tą walkę przegrałam.

Jedna Biała RóżaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt