Dobre pierwsze wrażenie

30 1 0
                                    

Kiedy Edmund dowiedział się że jego rodzice zamiast za trzy dni przyjadą jutro nie wiedziałam, że można wpaść w jeszcze większą furię. Najwyraźniej było to dość możliwe. Zaczął rzucać czym popadnie, a najgorszy był chyba jego strach i stres przed spotkaniem rodziców. Strasznie mu współczułam, ale nie mogłam nic zrobić. Też nie sądziłam, że posiadanie pretensji do któregoś z rodziców Harta przyniosłoby upragniony efekt.

Tak minął mu pierwszy dzień i kiedy wieczorem się żegnaliśmy powtarzał mi jak bardzo on nie chce ich jutro widzieć. Nie mogłam nic zrobić jak tylko pocieszyć go słowami: będzie dobrze i ucałować go na dobranoc.

W nocy spało mi się bardzo dobrze w porównaniu do Edka, który nie zmrużył oka. Całą noc się wiercił, kręcił i za dużo myślał co też sprawiło, że pojawiły się koszmary. O czym były dokładnie dotąd nie wiem, ale nie były one przyjemne.

Następny dzień zapowiadał się w miarę spokojnie. Słońce jasno i ciepło świeciło na każdego kto znajdował się na dworze. Jezioro świeciło w blasku jak nigdy robią tym samym bardzo dobry efekt. Zdawało się, że Matka Natura tego miejsca specjalnie dzisiaj postanowiła wyglądać lepiej niż zazwyczaj ponieważ dowiedziała się, że Edmunda odwiedzają jego rodzice. To wydaje się być zaskakująco śmieszne bo nigdy dotąd nie widziałam tak pięknego poranka.

Nagle oberwałam kropelkami wody z kubła, który stał obok Jacka.  Zachwiałam się na swojej drewnianej poręczy na której siedziałam. Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę na świeżym powietrzu, a że Edmund miał wizytę u lekarza postanowiliśmy spędzić ją sobie we dwójkę. Erik poprosił go przy okazji o przysługę i już od dobrej godziny Crawford grzebał w łańcuchach motoru który stał niedaleko brzegu, przy których dryfowały kajaki. Ich widok lekko pogorszył mój humor, ale i tak kiedy patrzyłam na sprawnie naprawiane koła w pojeździe i ciągle słuchałam moich myśli w głowie zdawałam się nie przejmować piekącymi wspomnieniami z kajaków. Niemalże znowu czuję ból głowy po tym jak się uderzyłam. 

Gdybym się nie przytrzymała na pewno spadłabym z płotka, ale w ostatniej chwili moje dłonie zacisnęły się wokół drewna.

-Śpiąca królewna, pobudka.- zaśmiał się Jack.

-Wybacz, że cię denerwuję swoim milczeniem.- uśmiechnęłam się.- Czy ty właśnie przyznajesz, że lubisz moje mielenie językiem?

Zawsze mówił, że gadam za dużo. 

-Nie że lubię.- wstał i podszedł do mnie wycierając swoje ręce ze smaru.- Po prostu mi go brak.- Cmoknął mnie w usta i wrócił do motocyklu.- O czym ty tak myślisz?

-Nic tylko...- zaczęłam machać nogami w powietrzu. Czułam jak pode mną płotek się chybocze.- Martwię się o Edka.

-Znowu?- usłyszałam dźwięk przykręcanego łańcucha.- Dajże mu trochę odpocząć od twojej nadopiekuńczości. 

-Nie o to chodzi.- westchnęłam.- Martwię się co będzie z nim i z jego rodzicami.

-A co ma być?- widziałam na jego twarzy lekkie rozbawienie.- Za bardzo się tym denerwujesz, Inka.

-A ty byś się nie denerwował?- popatrzyłam na niego z ironią i skrzyżowałam ręce utrzymując przy tym równowagę.- Wyobraź sobie, że jesteś na jego miejscu. Co byś zrobił?

Oparł się o motor i znowu zaczął czyścić ręce które i tak niedługo pobrudzi. To był jego tik nerwowy. 

-Zacznijmy od tego, że nigdy na jego miejscu nie byłem i nigdy nie będę. Ale jeśli już bym był to chyba bym się z tego cieszył, że moi rodzice nareszcie postanowili się mną zainteresować.

Jedna Biała RóżaWhere stories live. Discover now