3 T o u c h m e

4.8K 268 90
                                    

Gdy wstałem zobaczyłem [imie] wtuloną w moją klatke piersiową...Spała tak słodko co jakiś czas uroczo wzdychając. Było dość wcześnie. Postanowiłem wstać i się w miare ogarnąć. Gdy skoczyłem spojrzałem na łóżko na którym spała [kolor]-włosa. Cicho westchnąłem, otworzyłem drzwi i skierowałem się do kuchni w poszukiwaniu rodzicielki mojej najukochaszej [imie]. Akurat stała przy patelni i robiła naleśniki nucąc piosenkę przyjemną dla ucha. Więc to jest ta słynna rodzinna atmosfera ? Prawda jest taka że wyprowadziłem się od rodziców w wieku 15 lat gdyż rodzice za dużo ode mnie wymagali i sami byli toksyczni. Nie zachowywali się jak prawdziwa rodzina, ojciec wiecznie zajęty pracą a matka mało się mną interesowała. Poczułem dużą dłoń na moim ramieniu, odwróciłem się i ujrzałem ojca [imie]-chan. Był to dość wysoki mężczyzna który aktualnie wiercił we mnie dziure wzrokiem.
- Lemon, kto to ?- ojciec onii-chan spojrzał na kobiete która skończyła robić naleśniki
- Oh, Haijime ! To jest Satoru, chłopak naszej córeczki- uśmiechnęła się szczęśliwa a mężczyzna podał mi ręke którą uścisnąłem, jednak w jego oczach widziałem lekką irytacje s sama jego mina mówiła: jeśli jej coś zrobisz nadzieje cię na pal...Spokojnie panie [Nazwisko] przy mnie, imie jest bezpieczna. W tej chwili poczułem mniejsze ręce które uwięziły mnie w uścisku. Poczułem przyjemny zapach oraz lekką wilgoć która mi nie przeszkadzała, spojrzałem w dół i ujrzałem drobną dziewczyne którą była oczywiście [imie]. Uśmiechnąłem się lekko i ucałowałem delikatnie jej skroń. Ziewnęła i spojrzała na mnir tymi cudnymi [kolor] oczami. Podobał mi się ten kolor, taki uroczy i nie winny a za razem zmysłowy i głęboki. Trwaliśmy tak jeszcze przez chwile aż pan Haijime nie zakaszlał. Usiedliśmy przy stole a pani Lemon podała nam dokładnie zwinięte naleśniki z dżemem malinowym w środku a wszystko było polane sosem czekoladowym. Gdy wziąłem gryza jedzenie rozpływało się w ustach. Kiedy oficjalnie zakończyliśmy śniadanie tata [imię]-chan zapytał:
-A więc Satoru, kim są twoi rodzice ?- w jego oczach widać było że mnie nie polubił jednak na ustach mężczyzny widniał uśmiech.
- Mój ojciec prowadzi firme, mama zaś nie pracuje- na te słowa pani Lemon westchnęła cicho a ja pogrążyłem się w myślach z których natychmiastowo wyrwała mnie [imie]
-Satoru-senpai...dlaczego nie mieszkasz z rodzicami ? - popatrzyłem na nią

Niewinnie patrzyłaś na mnie...[imie] kocham cię nad życie...oni cię psują...wszyscy są faszywi...jednak mi możesz zaufać, zawsze cię obronie przed tymi którzy chcą dla ciebie źle, nawet jeśli mieli by umrzeć. Nie odpuszczę aby coś ci się stało, za bardzo cię kocham, za bardzo mi na tobie zależy. Bez ciebie jestem jedynie ususzonym kwiatem, ty działasz na mnie jak słońce oraz woda. Jednak inne kwiaty też ciebie pragną, prowadząc do okropnych rzeczy, jednak ja chce się unieść jak najwyżej abym mógł czuć że żyje. Ci ludzie to nie kwiaty, to chwasty. Jednak widze że twoi rodzice cię kochają.

-Ponieważ mnie zaniedbywali...ojciec był zbyt zajęty pracą a matka tylko chodziła rozrzucając ciężko zarobione pieniądze. - wzdrygnąłem się lekko na myśl o tym że ta kobieta mnie urodziła. Na twarzach rodziców [imie]-chan malowało się rozczarowanie, zaś na twarzy ukochanej widać było żal oraz smutek. Przytuliła mnie lekko wtulając się w moją klatkę piersiową przez co mogłem poczuć jej oddech, bicie serca oraz emocje które teraz odczówała. Pan Haijime chyba nie był tym zadowolony bo po chwili miał z lekka gniewną minę. Gdy [imie] oderwała się ode mnie westchnąłem cicho i napiłem się soku pomarańczowego.

[Imie] P.O.V

Satoru...biedny Satoru, przeszedł tak wiele a ja o niczym nie wiedziałam mimo tego ile lat się już znamy. Nadal jest on dla mnie zagadką, orzechem który ciężko zgryźć. Poczłapałam na góre do swojego pokoju a gdy już w nim byłam wzięłam czyste ubrania i weszłam do łazienki, właściwie czuje się o wiele lepiej niż wczoraj, może to dlatego że jest przy mnie mój Senpai ? Nie mam pojęcia, mam totalny mętlik w głowie. Czuje że nic o nim nie wiem. Z jednej strony uroczy, opiekuńczy i  kochający a z drugiej zimny, oschły i....bezduszny ? [Imie] jak możesz tak o nim myśleć (no właśnie T^T biedny Satoru). Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w [kolor] sukienke do kolan a włosy uczesałam.

Normal P.O.V

Gdzie jesteś [Imie] ? Nagle usłyszałem ciche kroki i cudowny głos mojej [imie] wyglądała tak estetycznie oraz uroczo, nuciła jakąś piosenkę.
- [imie]-chan ? Pójdziemy na spacer ?- uśmiechnąłem się lekko na co ona odwzajemniła gest i pokiwała głową. Założyłem buty i skierowałem się w strone wyjścia. Kiedy byliśmy w parku sporo rzeczy się działo. Usiadłem z nią pod drzewem i delikatnie przyciągnąłem do siebie gdy nagle poczułem że się trzęsie
- S-senpai zimno mi...- uśmiechnąłem się i założyłem jej swoją bluze sam pozostając w koszulce. Trwaliśmy tak lekko przytuleni, śmiejąc się do połódnia.

------
Sorki ale ta książka będzie wolno pisana bo autorce się dupska nie chce ruszyć xD ale są postępy

Kochanie...Yandere x reader~ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now