4. Moje tajemnice i wywerna

13 2 1
                                    

Razem z Keizalem i jego Duchem naprawiliśmy helikopter dostawczy - jedyny, który nadawał się do lotu. Zajęło nam to dobrych kilka godzin, tak, że skończyliśmy koło godziny drugiej. W międzyczasie Keizal opowiadał mi o Strażnikach i Wieży, a ja o bestiach i życiu poza bezpiecznymi strefami i Ostatnim Miastem. Tak rozmawiając, usłyszeliśmy ryk, który rozbrzmiał bardzo blisko mojej bazy. Szybko chwyciłam pierwszy lepszy karabin i wyszłam przez niewielkie drzwi. Keizal był tuż za mną.

- Co to jest? - zapytał się szeptem.

- Ciii - uciszyłam go nasłuchując.

Stworzenie ryknęło ponownie, ale ten ryk był przepełniony bólem i cierpieniem. Wystrzeliłam serię w ziemię, gdyż nie wiedziałam czy coś nie lata nad nami. Stwór ponownie ryknął, tym razem błagalnie.

- Powiesz w końcu, o co chodzi?

- Wywerna - odpowiedziałam krótko. - Ktoś musiał ją zestrzelić, bo to nie jest możliwe, aby sama tu wylądowała i wdała się w bójkę z pobliskimi smokami. Tym bardziej, że jest młodym osobnikiem.

- Co chcesz zrobić? - zapytał, próbując wzrokiem przebić ciemności.

- Podaj mi noktowizor - poleciłam. - Powinien być na skrzyni przy wejściu.

Awoken spełnił polecenie. Nałożyłam gogle, rozejrzałam się czujnie i ruszyłam w stronę, gdzie powinna być wywerna. Strzeliłam jeszcze parę razy, tym samym zmuszając gada do odpowiedzi. W końcu go odnalazłam. Leżał w niewielkim dole, skulony i cierpiący. Ruszyłam kamieniami, aby w łagodny sposób zwrócić na siebie uwagę. Wywerna spojrzała w moją stronę, już chciała mnie zaatakować, ale nie mogła, była zbyt osłabiona. Przewiesiłam karabin przez plecy i ostrożnie uniosłam ręce na wysokość swojej głowy.

- Spokojnie, spokojnie... - mówiłam kojącym głosem. - Nie chcę zrobić ci krzywdy... Chcę ci pomóc przyjacielu - mówiąc, powoli do niego schodziłam, a mając noktowizor mogłam oszacować jego rany.

Zapewne strzelali do niego, gdy wracał do gniazda po łowach. Podziurawione podbrzusze, skrzydła, złamana noga i sam ledwie dychał. Nie dawałam mu wielkich szans na przeżycie, ale zawsze jakieś były. Podeszłam jeszcze bliżej wyciągając rękę, wywerna kłapnęła zębami tuż przed moją dłonią. Nie cofnęłam jej, tylko ściągnęłam noktowizor, by mógł spojrzeć mi w oczy. Przez chwilę przyglądał mi się nieufnie, ale po chwili położył łeb na ziemi, nadal patrząc na mnie czujnie. Podeszłam bliżej, wyciągnęłam rękę w stronę jego łba. Zawarczał cicho, odsuwając się minimalnie. Nie cofnęłam ręki, nadal patrzyłam w jego oczy. Ponownie przybliżyłam swoją dłoń, tym razem nie zareagował, tylko po chwili wahania, przybliżył swój łeb do mojej ręki, dając się pogłaskać. Przejechałam dłonią po jego nosie, a on zamruczał cicho i ponownie położył łeb na ziemi. Patrzył na mnie z wdzięcznością, a po chwili w jego oczach coś zgasło.

To mogło znaczyć tylko tyle, że odszedł.

Westchnęłam ciężko. Z powrotem założyłam noktowizor i ruszyłam do bazy.

- Co się stało? - zapytał mnie Keizal, gdy wróciłam.

- Ktoś strzelał do wywerny, a ona nie mając sił, spadła tutaj i zginęła od utraty znacznej ilości krwi - powiedziałam, odkładając noktowizor i karabin.

- Nie wiem, co powiedzieć... - zaczął, ale przerwałam mu.

- Nie musisz nic mówić, takie jest życie. Zabijaj albo zostań zabity, takie jest prawo poza bezpiecznymi terenami.

Keizal wyglądał, jakby miał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował.

- No dobra, chodźmy się przespać - powiedziałam po chwili milczenia. - Twoi przyjaciele pewnie już śpią.

Destiny Ścieżki PrzeznaczeniaOnde histórias criam vida. Descubra agora