Rozdział 2

3.2K 318 285
                                    



Obudziły mnie żwawe rozmowy przy moim domku. Zaspany uchyliłem jedno oko i spojrzałem w szoku na małe dziecko, które mi się przyglądało.

-Obudziliście go!- fuknęła dziewczynka. Miała lśniące, czarne włosy.

-Mia! Wyłaź stamtąd!- rozpoznałem głos Zayna. Nie przeszkadzałaby Mi, gdyby nie to, ze byłem pół nagi!

-Och, wyluzuj bracie, chciałam zobaczyć czy żyje po tej rybie.- przewrócił oczami dziewczynka.

-Co było nie tak z tą rybą?- zapytałem próbując się rozbudzić.

-Nie każdy umie dobrze upiec ryby.- zaśmiał się Zayn, wyciągając z mojej chatki dziewczynkę. -Dzień dobry.- skinął do mnie głową.

-Czesc- usmeichnalem się do niego.

-Gotowy na nowy ekscytujący dzień?- skrzywił się gdy dzieci go obsiadły.

Pokiwalem ochoczo głową i usiadłem na swoim posłaniu. -

-Pójdziemy po wodę dla ciebie i przy okazji zbierzemy owoców. Za miesiąc będzie święto światła, wtedy zostaniesz uznany za jednego z mieszkańców.- sprzątnął popiół po ognisku.

Pokiwalem głowa sięgając po moją torbę. Wyciągnąłem świeże ubrania i bez skrępowania zacząłem się ubierać.

-Jeśli będziesz chciał to możesz się później wykąpać czy coś.- wzruszył ramionami i wyszedł. -Zmykajcie po kosze.- zawołał do dzieci.

Przebrałem się w ekspresowym tępie i wyszedłem z domku. Jeknalem czując ogromny gorąc.

-Przyzwyczaisz się.- zachichotał czarnowłosy, po czym wskoczył do wody. -Chodź! Ochłodzisz się trochę!- parsknął.

Ściągnąłem z siebie koszulkę i nie przyjmując się reszta ubrań po prostu wskoczyłem za nim.

Woda w porównaniu do tej bliżej brzegu jest chłodna i daje ulgę od promieni słonecznych. -Patrz.- wskazał mi jakieś muszelki na dnie. Zanurkował po chwili, by wynurzyć się z całą garścią tych skorupek. -Z tych robimy biżuterię.- wysypał mi je na ręce. -Działają też jak kreda. To są małe małże z tego rodzaju co dają perły.- tłumaczył mi wszystko dokładnie.

-Macie tutaj perły?- zapytałem. Mógłbym pare wziąć i sprzedać za ogromna sumkę w stanach.

-Mamy, różne gatunki i kolory.- stwierdził. -Nie opisuj że tu są. Ludzie przybędą i zniszczą naszą przyrodę swoimi maszynami.- poprosił.

-Oh, dobrze- pokiwałem głową.

-Spłoszyliby delfiny.- dopiero teraz spostrzegłem że te ssaki pływają blisko nas.

Jeden podpłynął do mnie i zaczepnie szturchnął swoim łbem.

-Nie są agresywne.- Mulat przerzucił rękę przez grzbiet innej przerośniętej ryby, która zaczęła go ciągnąć na głębszą wodę. -To pieszczochy!- zaśmiał się.

-Oooo nie, ja tak nie zrobię.- zaśmiałem się podpływający do mostu.

-Zee!- ta sama dziewczynka wołała Mulata. Czarnowłosy przewrócił oczami i zostawił delfiny. -Macie te kosze?- wspiął się sprawnie na most i pomógł mi się tam wczołgać.

-Mamy- uśmiechnęła się. Brak jedynek sprawiał, że była przesłodka. -Mama mówi, ze dzisiaj liczy, ze to ty zrobisz kolacje- powiedziała dźgajac go w udo, bo dotąd tylko sięgała.

Tahiti 🌴 ~ Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz