Rozdział 4

3.2K 291 348
                                    

Jesteś beznadziejny w tym.- jęknął Zayn.

Próbowaliśmy właśnie złowić muszelki, ale tak trochę ciągle mi wypływały z siateczki.

Ale jestem uparty, nie odpuszczę. Louis chce naszyjnik to go dostanie.

-Nie mógłbyś mi ich podać, tak jak ostatnio?- Jęknąłem.

-Ucz się, nie jestem służącym.- zaśmiał się.

Westchnąłem i wróciłem do żmudnej pracy. Wychodziło mi coraz lepiej.

-Masz ich... Piętnaście. Jeszcze dziesięć i mamy komplet.- zaśmiał się, przeliczając muszelki w worku.

-Zebrałem piętnaście muszelek w godzinę? Chyba pobiłem jakiś rekord, co?- zaśmiałem się próbując wyłowić więcej małych muszelek.

-My tyle zbieramy w kilka sekund.- mruknął cicho

-Nauczę się- westchnąłem.- Ha! Widzisz? Za jednym zamachem zebrałem pięć!- ucieszyłem się chowając muszelki do woreczka.

-Brawo.- zaśmiał się i zaczął bić mi brawo.

-Jeszcze pięć.- uśmiechnął się.

Pokiwałem głową i skupiłem się, by zrobić to za jednym zamachem.

-Brawo. Udało ci się!- zaklaskał kiedy wyciągnąłem nawet siedem muszelek.

-Okej, a teraz naucz mnie robić naszyjnik- uśmiechnąłem się do niego.

-Chodź, trzeba znaleźć sznureczek.- stwierdził i wyszliśmy na pomost z wody.

Po drodze przywitałem się z mała Mia i wziąłem ją na ręce.

-Masz jeszcze te cukierki?- zapytała cichutko.

-W mojej torbie, weź tylko dwa, nie mam ich dużo.- poczochrałem jej włoski.

-Dziękuje- uśmiechnęła się do mnie i podreptała do mojego domku.

-Hej, Mia!- zawołałem za nią, a ona się odwróciła.

-Tak?- podeszła do mnie.

-Umiesz robić naszyjnik z muszelek?- przykucnąłem przy niej.

-Jasne!- pokiwała głową.

-A zrobisz mi jeden?- zapytałem z nadzieją.

-Trzy cukierki?- pokazała mi trzy palce.

Mistrz kompromisu.

-Stoi.- wyciągnąłem do niej dłoń.

Uścisnęła ją ochoczo i zabrała mi woreczek z muszelkami.

-Chodź!- pociągnęła mnie do mojego domku, a Zayn się tylko z nas zaśmiał.

Usiadła na moim posłaniu i wysypała muszelki.

-Masz- podała mi gwóźdź- rób ostrożnie tutaj dziurki- wytłumaczyła mi.

Skinąłem głową, delikatnie dziurawiąc każdą z muszelek.

Zepsułem tylko jedną!

Jest progres!

Dziewczynka wzięła rzemyk i przewlekła przez niego muszelki.

-Zniż się trochę- mruknęła. Gdy to zrobiłem objęła moją szyje naszyjnikiem i zmierzyła długość.

-Taki powinien być dobry- wytykała język w skupieniu i odcięła niepotrzebne fragmenty.

-Dziękuję.- uśmiechnąłem się do niej gdy mi podała związany już naszyjnik.

Wcisnąłem jej w rączki nawet cztery cukierki, za co dostałem buziaka w policzek.

Tahiti 🌴 ~ Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz