Rozdział 14

2.6K 268 177
                                    

- Zaraz będą. Jesteś gotowy? - zapytałem Louisa, delikatnie gładząc jego biodro.

Pokręcił przecząco głową i zaczął szybciej oddychać.

- Hej, spokojnie. Jestem tu, tak? - szepnąłem, całując go w czoło.

- Nie pomagasz - zarumienił się.

Gdy usłyszeliśmy coraz głośniejsze rozmowy, schował się za mną i ścisnął moją rękę.

- Już myślałem, że się zgubiliśmy! Cześć Lou! - przywitał się Payne, wchodząc do środka.

- Cześć - wymamrotał szatyn za mną. Chwyciłem go w pasie i przysunąłem obok siebie.

- Nie zostawiaj mnie tak w tyle! - usłyszałem przerażony głos Zayna.

W końcu i Mulat wszedł do pomieszczenia. Przystanął zaskoczony w progu i zaczął się przypatrywać Lou. - Znam cię skądś - zmarszczył brwi w skupieniu.

- Skąd? - zapytałem za chłopaka.

- On wygląda jak ci ludzie. Przyjechali tu, kiedy miałem cztery lata i uczyli nas angielskiego. Kobieta w ciąży z mężem, pamiętasz jak ci o tym mówiłem? - zaczął mu się przyglądać.

- Pamiętam - pokiwałem głową, a Louis schował się za moim ramieniem. Pewnie czuł się dziwnie osaczony.

- On wygląda jak oni. Pamiętam ich dobrze. Niebieskie oczy, jasne włosy, a na pewno jaśniejsze od naszych. Zniknęli z dnia na dzień. Jestem Zayn. - Posłał uśmiech Louisowi.

- A ja Louis - szepnął przestraszony i zrobił coś na kształt uśmiechu.

- Jakie jest prawdopodobieństwo, że to rodzice Lou? - spytałem go.

- Ogromne - zaśmiał się - jest identyczny jak oni, to musi być ich syn.

- Czekaj. Czyli miałeś cztery lata, kiedy przyjechali? - spytałem.
Skinął głową.

- Prawie cztery. Wychodzi na to, że Louis ma ich szesnaście. Prawie siedemnaście. - O mój Boże.

- To złe? - spojrzał na mnie, kiedy przez jakiś czas się w niego wpatrywałem.

- Po prostu... to mało. Jestem stary - skrzywiłem się.

- Nie chcesz mnie? - szepnął, ściskając moją dłoń mocniej. Mogłem zobaczyć w jego oczach strach.

- Nie! Spokojnie! Chcę, po prostu jestem w lekkim szoku. - Zaśmiałem się, przytulając go mocno.

- Pedofil - prychnął Liam, a ja zgromiłem go wzrokiem.

- Jest legalny u nas - powiedziałem zirytowanym tonem.

- Dwanaście lat, Harry - zaśmiał się podchodząc do mnie.

- Jakie dwanaście? Dziesięć, dupku - prychnąłem.

- To prawie jak dwanaście - fuknął, siadając na hamaku.

- Dużo. - Skwitował Louis.

- Chcecie może owoce? - uśmiechnął się niepewnie.

- Ja chcę - posłał mu uśmiech Zayn.

Byłem szczęśliwy, gdy przestał się już bać.

Louis przyniósł banany, mandarynki i nawet kokosy, byśmy mieli co pić.

- Później możemy zrobić rybę. - Spojrzał na mnie.

- Naprawdę robi postępy - odezwał się Payno, a ja tylko przytaknąłem.

Tahiti 🌴 ~ Larry StylinsonWhere stories live. Discover now